Game Over
Eru Lince świadkiem, że nie taki miał być kolejny wpis. Wieści roznoszą się szybciej niż tryper i już chyba każdy wie, że cała onetowska blogosfera zostanie poddana eksterminacji, a zgliszcza zaleją wapnem i zasypią trocinami. Można biadać i złorzeczyć, ale większego sensu to nie ma. Linka planowała dobić spokojnie do 100% swojego miejsca na dysku i być jak Adam Małysz – nie, nie chciała zapuścić wąsa, ale odejść w pełni chwały. W jej głowie cały czas nie milknie głos narratora, jeszcze kilka historii czekało do opowiedzenia, kto wie, może pojawiłyby się nowe? I tak jest z siebie dumna, że publikowała regularnie prawie przez 14 miesięcy, gdyż Menda prorokował, że po miesiącu nie będzie miała o czym pisać. Jednak dalsze umieszczanie tu notek nie ma sensu w momencie przedświątecznej gorączki i blogowego Exodusu.
Nowego miejsca Linka na razie nie planuje, oprócz milczkowatego mruka jest jeszcze sentymentalnym leniwcem. Jej tu było dobrze, ukulała sobie całkiem miłą enklawę, która stała się dla niej buforem od wielu spraw celowo przemilczanych. Jakoś nie czuje się na siłach zaczynać wszystkiego od nowa. Oczywiście miejsce to nie byłoby takie cacy, gdyby nie osoby, z którymi miała możliwość się tu spotkać.
Tak, to ta chwila! Wlepiając swe przekrwione oczyska w monitor, Linka pragnie podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna, każdemu z kim miała przyjemność poprzepychać się w komentarzach i każdemu, kto zawitał tu na chwilę lub na dłużej, a postanowił się nie ujawnić. Przede wszystkim dziękuje rodzinie i znajomym, którzy wbrew swej woli stali się dla niej inspiracją do pisania. Linka grzecznie by się ukłoniła, ale boi się, że znów jej dysk wypadnie, więc musi wystarczyć jej druzgocąco piękny uśmiech. Żeby nie zrobiło się zbyt ckliwie wszak to nie Oscarowa gala, Linka ma nadzieję, że choć raz na licach czytających zawitał krzywy grymas, który przy odrobinie wyobraźni można by nazwać uśmiechem, bo taki był jej szatański plan.
Może kiedyś zastawi Lunę i wymości sobie miejsce na własnej domenie, bo bezpłatnej platformie raczej już nie zaufa. Może zacznie pisać emo poezję pod innym pseudonimem, a może po prostu zdmuchnie kurz ze starego dziennika i będzie go kontynuować, zagracając miejsce na swym prywatnym kompie. Na razie najwznioślejszym uhonorowaniem dotychczasowego dziedzictwa wydaje się zamienienie wszystkiego na wersję papierową i potraktowanie jej jak prace magisterską – była świetną podpałką do grilla.
A jako że idą święta i może nie być już więcej okazji do wspólnej rozmowy - choć blogowego maila nie usuwa - Linka pragnie życzyć wszystkim zdrowia i milionów. W zależności z jakiego pogańskiego krańca świata jesteście, niech przyniesie je Gwiazdor/Mikołaj/ Aniołek/Dzieciątko/Dziadek Mróz/Donald Trump.
Do niej Gwiazdor przyszedł z pewnej odległej galaktyki…
z decyzjami się nie dyskutuje.
OdpowiedzUsuńz szacunkiem kłaniam się i do zobaczenia być może, jeśli się wydarzy.
Z równą estymą również się kłaniam :) wydarzyć może się jeszcze wiele wszak nikt nie umiera.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: co to jest T1000, od których mi nawymyślałaś pod poprzednim postem?
OdpowiedzUsuńPo drugie: Twoje (wątpliwej jakości) rewelacje wywołały na moim obliczu zgoła inny grymas niż zamierzałaś.
Po trzecie: Właśnie, że umiera! Jeden z moich ulubionych blogów.
Podsumowanie i wnioski: Kurwa mać.
Dobranoc.
1. T1000 to główny skurwiel w Terminatorze 2. Jeśli sobie życzysz to rozwinę temat, bo bardzo lubię te część :D
OdpowiedzUsuń2. Skargi i zażalenia proszę kierować do onetu. Powinni dostać od każdego zamkniętego bloga kartkę z "kurwa mać"
3. Trafi na ścianę komplementów ;)
Branoc.
Pozostaję więc jeszcze bardziej zniesmaczona niż informacją onetu, która ucięła łeb również mojego własnego bloga.
OdpowiedzUsuńSzkoda wielka - sporadycznie spotyka się tak dobre w smaku literki - i gdzie ja teraz będę na popas chodziła... przyjdzie mi pogodzić się z dietą nieakceptowaną zupełnie.
Słusznie Frau Be elokwentnie wniosek zapodała - dołączam się do niego i podpisuję rękami obiema.
Witam i żegnam zarazem. Pozostaje mieć nadzieję, że została cała masa dobrych, a jeszcze nie odkrytych blogów i to z mniejszą ilością błędów ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba Linka nie pozwoli by popaprany onet zniszczył jej pięknie rozwijającą się karierę blogerską?
OdpowiedzUsuńO nie, może i Autor ma prawo decydować o sobie, ale co z czytelnikami, których już oswoił ? Uprasza się Autora o przypomnienie sobie tego przesłania z "Małego Księcia" i nieporzucanie nas niemal na początku opowieści pokładowych. Może tak choćby na wszelki wypadek założyć ciąg dalszy na blogspocie , a nuż przyjdzie ochota kontynuować dziennik ?
OdpowiedzUsuńWszędzie dopytuje, skąd macie te wieści o ekstradycji? Do mnie nic nie dotarło, ale może coś usunęłam z poczty przez niedopatrzenie? :)
OdpowiedzUsuńMożesz rozwijać, bo słowo "terminator" znam li i jedynie ze słyszenia. Na szczęście słowo "dwa" równoważy ten brak.
OdpowiedzUsuńWprawdzie kupę mam roboty z wpisywaniem nowych adresów (plaga normalnie), ale mimo to nalegam na kontynuację ;-)
OdpowiedzUsuńA fresk przecudny, trochę straszy, ale nie szkodzi ;-)
Onet utwierdził tylko Linkę w przekonaniu, że czas na zmiany.
OdpowiedzUsuńJaki to kapitan tworzy nowy statek, tylko po to żeby od razu go porzucić? Właśnie z szacunku dla załogi nie mogę tego zrobić. Gdy przyjdzie ochota na zdobywanie nowych bezkresnych oceanów i podbijanie nieskończonych galaktyk, gdy zatęskni za dreszczykiem emocji i wiatrem we włosach, Linka powróci znów werbując najlepszych z najlepszych!
OdpowiedzUsuńWybacz, przedawkowałam nutelle z rana i wzięło mi się na wzniosłe pisanie :D
Mnie osobiście również nie powiadomiono, bo nie dorobiłam się onetowskiej skrzynki. To Frau we własnej osobie była moim posłańcem złej nowiny. A tu masz wszystko ładnie napisane, dlaczego cyferki przestały się zgadzać. Bo to tylko o to chodzi.
OdpowiedzUsuńhttp://www.wirtualnemedia.pl/artykul/blog-pl-koniec-dzialalnosci-grupa-onet-rasp-to-efekt-rosnacej-roli-mediow-spolecznosciowych
Chyba "najlepsza" i jedna z bardziej znanych ról Schwarzeneggera. Seria filmów sf, która zaczęła się w latach 80 i niestety trwa do dzisiaj. Pierwsze dwie części były tylko godne. Od scenariusza po efekty, grę aktorską i muzykę. Świetne kino. A T1000 (nie Schwarzenegger) był zrobiony - to maszyny - ze specjalnego stopu dzięki, któremu mógł zmieniać wygląd (zamieniał się w dowolne osoby) a ręce wykorzystywał jako broń biała.
OdpowiedzUsuńTak, teraz może to skwitować mianem "ale gówno" :D
Ja się cieszę, że ludziom mimo wszystko się chce i będą kontynuować, olewając Onet ciepłym moczem.
OdpowiedzUsuńNie straszny! To Gwiezdne Wojny, sama słodycz :D
Zabieraj zabawki i przenieś je do innego pokoju. I daj informację gdzie będziesz publikować :)
OdpowiedzUsuńAlbo przynajmniej wysyłaj mi teksty na maila.
Co do wieści- podzielam zadanie Frau- Kurwa mać!
Właśnie... co się dzieje z tym onetem? Dochodzą do mnie jakieś dziwne wieści, jeszcze nic konkretnego nie usłyszałam, w każdym bądź razie, ludzie wynoszą się z tego serwisu.
OdpowiedzUsuńWiem, że nie chcesz, ale mimo wszystko polecam blogspot. Wypróbowałam już kilka serwisów i ten jak na razie od lat mnie ani razu nie zdenerwował.
Polecam, bo mam nadzieję, bo fajnie się Ciebie czytało, masz nietuzinkowy punkt widzenia i w dodatku doskonale to potrafisz opowiedzieć. Lubię Cię czytać, co poradzę. A tak krótko miałam okazję tutaj gościć.
Zarąbisty "Mikołaj"! XD
Mogłabyś być wróżką! Zanim doczytałam do końca, pomyśałam: "ale gówno". Aż mi kopara opadła, gdy na koniec ujrzałam moją myśl w gotowej, zapisanej formie.
OdpowiedzUsuńPiękna Pani da piątaka, wróżka Linka prawdę Ci powie :D
OdpowiedzUsuńJakem mnie zowią Linką mogę obiecać, że jeśli kiedyś wznowię działalność to wyślę Ci zawiadomienie na piśmie. A będę bardziej skuteczna od komorników ;)
OdpowiedzUsuńAno Onet zwija interes z końcem stycznia i tyle w temacie. Stąd te wędrówki ludów albo zamykanie blogów.
OdpowiedzUsuńPozwolę sobie odpowiedzieć za jednym zamachem też na komentarz zostawiony pod poprzednim postem. Bo i tak wszystko sprowadza się do dziękuję :D Choć tak całkowicie szczerze i nie jest to udawana skromność, ja nie widzę tego potencjału, o którym wszyscy mówią. Pewnie jest to miłe, ale tak pisać może każdy, wystarczy spróbować, przejść na tryb trzecioosobowy i zluzować gumę w gaciach ;)
Potwory zostawiam w sferze marzeń. W dzisiejszych czasach liczy się przede wszystkim promocja i marketing, czyli coś na czym się absolutnie nie znam.
Też twierdzę, ze do oglądania nadają się tylko pierwsze dwa "Terminatory". I takoż trzecia część "Obcego". Miernie jestem ciekawa, jaka będzie piąta część, o ile powstanie.
OdpowiedzUsuńZaglądałam tu od czasu do czasu, fajnie było. Jeśli jeszcze gdzieś będziesz to Cię znajdę :D
Pozdrawiam :)
Dawaj numery do kumulacji Lotto. Odpalę dwa piątaki.
OdpowiedzUsuńPowiało stalkingiem ;) na Ozyrysa niech już nie robią Obcych i dadzą mu odejść w spokoju, ta seria nie zasłużyła na takie podłe traktowanie...
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie ten level. Jestem dopiero na samouczku.
OdpowiedzUsuńRację masz. Każdy może pisać, tyle że nie każdy czytany jest. Ty masz grupę czytelników, którzy poświęcili Ci czas i energię.
OdpowiedzUsuńI tylko "dziękuję"?!
I nic się dla Ciepie nie liczy?
A kontakty, które nawiązałaś? A te chwile wspólnego śmiechu? A wspierająca Cię rodzina? Za to wszystko "dziękuję"?
No wiesz... Wyżej Cię ceniłam :(
I znowu rozczarowanie... Które to już w moim życiu?
OdpowiedzUsuńFaktycznie się czuję, jakby dochodziło do jakiejś eksterminacji... gdzie nie zajrzę, tam notka o zamknięciu bloga. :( Ja póki co szybko przerzuciłam historię tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://pojedyncza.wordpress.com/
Ale może to rzeczywiście dobry moment by odejść w chwale...?
Ładna stronka i faktycznie całe archiwum Ci się przeniosło. Wiem, że ludzie mają z tym problem i ręcznie wszystko kopiują.
OdpowiedzUsuńTo indywidualna decyzja, trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.
Szparagi w panierce wcale nie smakują, jak schabowe to jest dopiero rozczarowanie ;)
OdpowiedzUsuńNapisałam elaborat i go skasowałam. Później napisałam drugi i również go skasowałam, bo to nie ma sensu, wszystko co chciałam powiedzieć jest w notce. Nie mogę odpowiadać za Twoje wyobrażenie o mnie. Z reguły, jak jestem komuś za coś wdzięczna to mówię "kilogram schabu" tu jednak stwierdziłam, że dziękuję będzie bardziej adekwatne. Pewnie, że chciałabym pójść z Wami wszystkimi na piwo, ale Japończycy się opierdzielają i nadal nie mamy teleportu. Do rachunku za prąd również się nie dorzucę, bo mam debet. A jeśli chodzi o czas i energię to sama prowadzisz bloga i wiesz, że na własnych śmieciach nikt nie "poświęca" ich tyle co autor. Wy byliście tu dla tekstów, ja tu była dla Was. Szkoda, że tak to postrzegasz, ale na to również nie mam wpływu.
OdpowiedzUsuńTen kilogram schabu to by mi pasował...
OdpowiedzUsuńPo prostu nie chcę byś przestała pisać.
Co ja kurdewężyk będę czytać?!
Pisz linko i publikuj nadal :)
Tak mi zależy byś kontynuowała blogowanie że zaczęłam szukać rozwiązania i wpadłam na to:
OdpowiedzUsuń"Dla tych, którzy się martwią - WordPress posiada możliwość importu plików RSS jako wpisy.
Wystarczy, że wygenerujemy odpowiedni plik RSS bloga onetowego (z tego co wiem, każdy blog onetowy RSS posiada takowy już bezpośrednio wygenerowany, nie wiem czy nie czasami pod standardowym odnośnikiem adres.bloga/rss).
W WordPressie wówczas wystarczy skorzystać z opcji znajdującej się:
Narzędzia -> Import -> wybrać plik RSS -> Cieszyć się zawartością bloga już na WordPress.
Voila!"
Spróbujesz?
A już myślałam, że zarzuciłaś na mnie focha :D
OdpowiedzUsuńOdsyłam do drugiego i czwartego akapitu ;)
Z tym bezproblemowym eksportem i importem treści wcale nie jest tak kolorowo, wiem że Oko długo walczył, a i tak wszystko musiał ręcznie skopiować.
Kilka innych osób również miało z tym kolosalne problemy i również w ruch poszedł ctrl+C i ctrl+V, a komentarze poszły w łeb.
Znów odsyłam do drugiego i czwartego akapitu :D
Poza tym, Ty chyba najbardziej z blogowych ziomków chciałaś, żebym wzięła się za blogowanie na poważnie. Dlatego wolę wszystko przemyśleć, rozważyć plusy i minusy i dać sobie trochę czasu. Nie chce robić nowego miejsca tylko po to, żeby wisiało a nic tam nie zamieszczać. To byłby brak szacunku właśnie. Po głowie chodzi mi też pewna absurdalna myśl i może nawet odważę się spróbować, ale o tym nie chce mówić.
Zobaczymy. Koniec nie zawsze jest końcem, czasami jest początkiem czegoś nowego, że tak zapodam z filozofii rzyciowej ;)
Bez sensu.
OdpowiedzUsuńJakbyś zmieniła zdanie (bo tylko krowa nie zmienia) to daj znać.
Dzięki.
I jeszcze coś na zachętę. Zajrzyj http://klarkamrozek.blogspot.co.id/2017/12/tak-sie-stao-i-wielu-z-nas-trudni-jest.html
OdpowiedzUsuńPewnie, że rozczarowanie - panierka jest ohydna. Szparagi są najlepsze same w sobie, bez zbędnych dodatków.
OdpowiedzUsuńDo 30.01.2018 jest jeszcze trochę czasu ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo ;)
OdpowiedzUsuńPanierka jest spoko, szparagi są ohydne same w sobie. Mam osobisty uraz.
OdpowiedzUsuńNie omieszkam zamuczeć :D i również dziękuję!
OdpowiedzUsuńDla mnie na zachętę to tylko czteropak, schabowy i coś czekoladowego i pysznego.
OdpowiedzUsuńMnie też likwidują. Nie wiem tylko czy obecne wcielenie na blog.pl czy na blog.onet.pl również. Mam tam dwa stare blogi. Kiedyś onet mnie tak zjeżył, że dobrowolnie przeniosłem się na blog.pl. Jak widać niepotrzebnie. Bo też onetowy.
OdpowiedzUsuńJakoś przywykłem do pisania od czasu do czasu. Może coś sklecę na innym portalu. Może przy wydatnej pomocy czytelników.
Do FrauBe. Terminator i Terminator II są zajebiste.
Pozdrawiam
Linka....blagam NIE!!!
OdpowiedzUsuńNie usmiercaj swoich historii..tych jeszcze ktore kielkujaCi w glowie!!
Pisz...! Masz talent, lekkosc slowa i nieprzecietne poczucie humoru:))
Uwielbiam te chwile relaksu z Twoimi opowiesciami! A jesli faktycznie masz inny plan..to bedę Cie wspierac!
Hugs
Panierka jest rzygliwa, szparagi są pyszne. Z masełkiem!
OdpowiedzUsuńJedyne co mam to kaczkowaty chód, czego byłaś świadkiem, a o truchcie nawet nie ma co wspominać ;)
OdpowiedzUsuńTrza się spotkać i poknuć.
Myślę, że umarłabym z głodu na Twoim wikcie.
OdpowiedzUsuńRzygliwe jest przenoszenie wszystkiego do jednego pliku. Zobaczę jeszcze raz "Linka" i ewidentnie zwymiotuje.
Obawiam się że na wszystko machnęli ręką. Dla bezpieczeństwa jeśli chcesz przenieś się gdzieś daleko, gdzie onet nie sięga.
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację, dwie pierwsze części są kozackie :D
Mnie by taka robota nie zmuliła, lubię takie różne rzeczy. No i znam gorsze...
OdpowiedzUsuńWe'll see... Jak się znudzisz milczeniem, to znów napiszesz, może Cię wtedy znajdę - a do tego czasu wiatru w żagle, rumu w beczkach i do przodu ;) Nie namawiam na zmianę decyzji, choć przypominam, że tylko krowa nie zmienia zdania... No i kobieta, co buciki z czerwoną podeszwą ujrzy ;) Baw się dobrze - tak, na wordpressa człek się przenosi dwoma kliknięciami... tylko psiakość z innym nickiem, awatarem, etc ;) Miło się Cię czytało, szkoda że tak krótko :) Pozdrówka i uściśki.
OdpowiedzUsuńCo do gorszych zdecydowanie masz rację. Acz znam ciekawsze niż zmasowana akcja ctrl+C i ctrl+V. W życiu nie myślałam, że tyle tego nabazgrałam. Hyhyhy a myślałam, że już nigdy nie uciułam już tyle stron co przy dyplomowej. Choć tam to jest naciągane wszystko.
OdpowiedzUsuńTobie też najlepszego. Zdecydowanie dziwny ze mnie korsarz przestworzy, bo niezmiernie gardzę rumem :D Mój nick jest na tyle pospolity, że zapewne musiałabym się przechrzcić na jakąś Helgę. Internet jest mały, kiedy już się poznało to odnaleźć łatwo :)
OdpowiedzUsuńJej, ja chyba o czymś nie wiem. Zauważyłam, że ludzie na potęgę zmieniają adresy. Hmm, muszę zgłębić temat i podjąć decyzję. Wszystkiego, co najlepsze! Bardzo nieziemsko miło i przyjemnie czytało sie Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńAno taki mały prezent dostaliśmy od onetu. Jeszcze jest czas, a decyzje nie muszą być wiążące. Tobie również najlepszego! Niezmiernie miło było mi Ciebie gościć. Wysoka piątka :D
OdpowiedzUsuńLinka może spokojnie przenieść wszystko na platformę wordpress- darmową, a jak będzie podobna sytuacja, to można wykupić hosting. Nic się nie traci a zyskuje się większą pojemność :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Linka,
OdpowiedzUsuńczytam komentarze i muszę się wtrącić ;)
Przeniesienie bloga nie jest trudne, ale tylko na platformę WordPress- tu się przeniesie wszystko!
W kokpicie masz zakładkę eksportuj, która zapisze Ci blog na dysku komputera, Potem w nowym blogu klikasz importu i masz wszystko!
Spróbuj :)
da się!:)
ja mam ten sam nick
OdpowiedzUsuńto da się zrobić, ewentualnie do obecnego myślnik i coś dopisać np. linka- wspaniała :)
Myślę, że w sumie, to chodzi o pytanie, czy lubi się pisać. Dla siebie, czy dla innych. Tu sporo osób Cię czyta, więc pewnie masz jakąś z tego dodatkową satysfakcję. Czy pisze się na blogu onetu, czy gdzie indziej, to w sumie drugorzędna sprawa.
OdpowiedzUsuńTrucht popiwny i poJelonkowy z rozesmianą Tw paszcza jeszcze teraz u mnie salwy smiechu wywoluje!!
OdpowiedzUsuńSei Grande!
Jestes wielka!
A wtrącaj na zdrowie :D ano wiem, mam już kliknięte i na kompie czeka na swoją chwilę. Nawet na prywatnej domenie jeśli się zainstaluje WP to też nie ma problemu.
OdpowiedzUsuńWolę linka groźna!
OdpowiedzUsuńPożyjemy zobaczymy, na razie jakoś nie mam do tego mocy.
OdpowiedzUsuńI tak i nie. Na razie nastawiłam się na przerwę i dobrze mi z tą decyzją. Satysfakcja pewnie też, ale ja bardziej nazwałabym to motywacją :)
OdpowiedzUsuńTja paraolimpiada z tego wyszła :D
OdpowiedzUsuńoko walczył, ale nie na wordpresie, tylko na blogspocie - tam się nie udalo, ale wiem, że Lena z "kartek z brulionu" przeniosła sie i widzę tam pełne archiwum.
OdpowiedzUsuńja? po uspokojeniu arytmii serca doszełem do wniosku, że może to i lepiej? pogrzebałem ctrl C- ctrl V na własnym sprzęcie, a teraz - z nowym rokiem - nowym krokiem - pruję naprzód - jeśli to wystarczy, żebyś nadal była aktywna, to podrzucam adres karteczek - https://kartkazbrulionu.wordpress.com/
Pani Lena jest osoba bardzo sympatyczną i inteligentną - wierzę, że pomoże i udzieli światłych wskazówek, jak małym nakładem energii teleportować się na wordpressa.
jeśli się uda i nie dasz znać, rozpocznę vendettę do siódmego pokolenia, jak drzewiej bywało!
Obawiam się, że nie wystarczy :D teraz wyjdę na snoba większego niż jestem, ale póki co mi dobrze w niebycie. I oficjalnie ogłaszam, że jeśli ożyję to dam znać.
OdpowiedzUsuńLinka, Ty mnie nie denerwuj. Dodałam Cię do ulubionych, a nie umiem jeszcze usuwać :) Żadne tam game over, tylko przejście na wyższy level ;)
OdpowiedzUsuńEh, bardzo przykro. :( Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócisz. Jesteś dla mnie taką trochę blogową, polską Lizą Koshy. ;)
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia zatem, nadzieja umiera bowiem ostatnia, gdzieś w nowej blogowej strefie. Szkoda by było, by przepadły tak świetnie pisane teksty i by nie powstały nowe. Masz Linko prawdziwy talent.
OdpowiedzUsuńTeż zbierać mi przyszło cztery literki z onetowych zgliszcz. Już pakuję lary, penaty i co tam jeszcze jest do spakowania.
Musiałam sprawdzić kto to jest, bo oczywiście nie znam. Zdecydowanie nie ta liga, oczywiście ona, nie ja :D dzięki dzięki!
OdpowiedzUsuńAutor! Zawsze do spakowania najważniejszy jest autor, reszta to tylko ładne walizki ;)
OdpowiedzUsuńHyhyhyhy to faktycznie zobowiązuje i teraz czuję prawdziwą presje :D
OdpowiedzUsuńLinko, proszę, nie rezygnuj. Dasz radę, albo ktoś pomoże, jak mnie, podpowie, co robić, by zachować to co zapisane, tylko nie zniechęcaj się.
OdpowiedzUsuńSerdeczności zasyłam
Zobaczymy...
OdpowiedzUsuńO działa! :D
OdpowiedzUsuńGratuluję nowego bloga!!! Ja, jak mówiłem, zmieniłem kolor :P
OdpowiedzUsuńSzszszsz on oficjalnie nie istnieje...
UsuńEh, bo jest incognito :P
UsuńZa to wyłączyłem "logowanie" i "obrazek sprawdzający", choć nie wiem co to było ;)
Hmm jeżeli "obrazkiem sprawdzającym" było to z zaznaczeniem, że nie jesteś robotem to nadal to masz :D ale jeśli to gdzie trzeba było zaznaczać autobusy, znaki, mosty i kucyki to tego nie miałeś :D słowem również nie mam pojęcia o co chodzi.
UsuńHmmmm... zajrzałam tu, coś mi się zdaje, po fakcie :/....
OdpowiedzUsuńHyhyhy ano nie mam pojęcia jak to miejsce w ogóle znalazłaś zakopane gdzieś w odmętach sieci. Przeniosłam tu bloga z onetu, żeby sobie ot tak wisiał, bo NADAL nie skopiowałam całej treści. Przenosiny nie zostały nagłośnione w mediach publicznych i prywatnych, więc tym bardziej dziwię się że tu trafiłaś.
OdpowiedzUsuńMelduję się
OdpowiedzUsuńA żeby Ci na złość zrobić, zgłosiłam Twój blog do Share Week 2018. I spróbuj teraz nie pisać!
OdpowiedzUsuńHyhyhyhy czad :D wiesz, gdybyś mi psa zabrała, albo ulubiony kubek to może poczułabym presję, ale tak... no sorry. Mam dość blade pojęcie o co chodzi w tej akcji, ale domyślam się, że działa to na zasadzie "im więcej tym groźniej", więc nadal mogę żyć spokojnie.
UsuńMiłego!
Jak to nie zadziała, to piszę donos na policję że na parapecie hodujesz marychę w kubku, a Twój pies jest dealerem. Zadziała?
UsuńWybacz, ale to straszna amatorszczyzna. Każdy wie, że na parapecie to co najwyżej pelargonia urośnie. Trawę hoduje się w szafie babci naświetlając ją masażerem zakupionym po zawyżonej cenie na pokazach pościeli.
Usuńps. serio musimy bawić się w anonimowość? Przecież Cię nie pozwę. Chyba.
Bo ja wcale nie mam zamiaru. To te twoje ustawienia komentarzy sprawiają mi problem :( Rademachera jestem i nie zamierzałam się ukrywać. To z obsługą netu problemy mam... Ale mniejsza! Kiedy coś napiszesz?
UsuńZ tą marychą to mi ćwieka zadałaś... To dlatego roślinki mi na parapecie zdychają?
Hyhyhy byłam prawie pewna, że to Ty :D Nic nie grzebałam w ustawieniach, jakiś podświadomy apartheid w systemie. Napisałam bardzo ładny wpis, w którym napisałam, że więcej pisać nie będę (nie cierpię powtórzeń w zdaniu) - więc o cóż chodzi? No jeśli hodujesz roślinki w kubkach to wcale się im nie dziwię, że zdychają. Chyba że to jakiś sensowny kubek...
OdpowiedzUsuńEch Linko! Ja po prostu strasznie tęsknię :( Poranna kawa już nie smakuje tak samo...
UsuńBuuu...
Dlatego ja przestałam pić kawę nim w ogóle zaczęłam, zero problemu :D
UsuńLinka zmieniła pseudonim na Leniwka, więc nie będzie już więcej pisała :P Wot, taki jest żywot artysty/artystki ;)
OdpowiedzUsuńNa artystę za cienka w barach jestem, za to trenuje przy Was asertywność :p
UsuńKobieta nie powinna być za szeroka w barach, o ile nie trenuje rzutu młotem, czy podnoszenia ciężarów. Ok, kajakarstwo i pływanie też do tego bym zaliczył i parędziesiąt innych sportów.
UsuńTo tłumaczy dlaczego ze sportów to tylko szachy i sudoku :p
UsuńChodzi Ci o sporty letnie, bo z zimowych, to pozostaje jeszcze curling ;)
UsuńAkurat machanie żelazkiem jest całoroczne :D
UsuńAle nie okrągłym ;)
UsuńI to jest nisza na rynku. W roku olimpijskim można zarobić miliony na okrągłych żelazkach!
UsuńLinka czas na zmiany a ja i tak będę cię będę odwiedzać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://londynsrondyn.blogspot.com/
Obawiam się, że z trupa za dużego pożytku nie będzie...
UsuńHmmm, czasem podczytuje, więc pozdrawiam już tak mniej anonimowo :)
OdpowiedzUsuńOj obawiam się że nic ciekawego nie znajdziesz, a tym bardziej świeżego... Choć jako motocyklistę może to Cię zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńhttp://linka-dziennikpokladowy.blogspot.com/2017/01/ahoj-piraci.html
http://linka-dziennikpokladowy.blogspot.com/2017/05/wielkie-powroty-epizod-6-vanitas.html
Dredziasta, pisz dalyj.
OdpowiedzUsuńJo? To Ty?
UsuńJak ni jak jo
UsuńŻe tak elokwentnie powiem joł joł Ziom :D
UsuńHoop hoop jesteś gdzieś tam blogowo znów?
OdpowiedzUsuńBuziaki
Loonei
https://loonei.blogspot.com/
Łooo witaj, wybacz ale rzadko tu zaglądam. Blogowo zostało tylko te archiwum.
UsuńNa Ozyrysa kto tu natrzaskał prawie 1500 odsłon?! :D
OdpowiedzUsuńJa. sprawdzam codziennie po 6 razy, czy już wróciłaś.
UsuńHyhyhyhy nie spodziewałam się tak szybko odpowiedzi. Azaliż jestem wzruszona, w sumie jest to piękne i straszne zarazem :D no ale wielkich powrotów nie przewiduje.
UsuńA sama se zaliż. Możesz nie przewidywać, wszak ani z Ciebie pogodynka, ani wróżka. A ja mam dużo czasu, mnie się nie śpieszy, z sakramencko długowiecznej rodziny jestem. No to sobie poczekam na spektakl pt. "Śmiertelne zdziwienie Linki z okazji powrotu na własny blog".
UsuńPowiem tylko "oj..." Ze mnie jest taki bloger jak z Kim Dzong Una demokrata i wcale nie chodzi o jakąś fałszywą skromność, chodzi o całą resztę :D no ale jeśli dusza pragnie to niech sobie wchodzi, w końcu po to to wisi.
OdpowiedzUsuńByle tylko masła i majonezu nie brakło, to przetrwam.
UsuńNo to wesołych świąt.
OdpowiedzUsuńA nawet Wesołych i Smacznego!
UsuńAle dlaczego tak strasznie dużymi literami?...
UsuńBo w okresie przedświątecznym Linka często przedawkowuje entuzjazm. I mandarynki.
UsuńCiekawe, dlaczego.
UsuńYyy bo lubię święta? I mandarynki.
UsuńJa też lubię. I co teraz?!
UsuńPozostaje nam tylko dalsze życie w zgodzie i pokoju.
UsuńI, nie daj boże, miłości?
UsuńCałe morze miłości! Frau dwaj pyska :D!
UsuńBrrr!... Miłość nie istnieje, a pysk mam wredny, uprzedzam :D
UsuńJak dobijesz do 5 tys. to chyba będę musiała coś opublikować. Ze specjalną dedykacją za niezłomność (ładne słowo, nie tak jak chudopachołek, czy autochton, ale zawsze)
OdpowiedzUsuńIle jeszcze brakuje?
OdpowiedzUsuńI zamień tę niezłomność na coś innego, bo mi się źle kojarzy (teraz jest moda na nazywanie bandziorów, którzy zabili mi bogu ducha winnego pradziadka "żołnierzami niezłomnymi").
Zapomniałam, że tu pisałam :p noo jeszcze z rok klikania i będzie.
UsuńSłowo to słowo, ono też jest bogu ducha winne.
Któremu?
UsuńTemu rubasznemu z zakolami i dużym nosem.
UsuńCiulowaty.
UsuńTo w końcu się coś ruszy?
OdpowiedzUsuńNo właśnie!
UsuńNie. I nie. Te 6 neuronów odpowiedzialnych za pisanie tragicznie odeszło. Czas zakotwiczyć na innych blogach.
OdpowiedzUsuńPożyjemy, zobaczymy... Kto kocha, ten poczeka.
UsuńTo nawet miłe. Komentarz trafi na ścianę chwały. Ale tak serio serio nic już z tego nie będzie. Nie umiem już wejść w ten tryb.
OdpowiedzUsuń