Fotel prezesa

Przypis autora; Pseudonim Menda nie jest  wyrazem szczególnej mendowatości kryjącej się za nim postaci, nie jest też zwrotem obraźliwym, jest to imię jak każde inne, np.  Franek.



Menda, który jest ulubionym starszym bratem Linki  – jest bratem jedynym, ale niech ma – dumnie obwieścił światu, że wiezie dla niej prezent. Oczywiście ta zatrzepotała nerkami z zachwytu, gdyż nie odbiega od ogółu ludzkości i prezenty wielce poważa. Gdy w końcu nastał wyczekiwany dzień i Menda zawitał do Siedliszcza, Linka z licem niewzruszonym, co by na wstępie nie dać mu przewagi psychologicznej, przeszła w tryb oczekiwania. Zastrzygła uszami i w skupieniu nasłuchiwała kroków na schodach. Z radością przyjęła parskanie i prychanie brata, gdyż oznaczało to, że niesie ciężkie dary. Oczami wyobraźni widziała już co najmniej stół bilardowy, jachcik, ewentualnie Roberta Downeya Jr. Drobiąc na palcach niczym japońska gejsza, potruchtała na oficjalną część powitalną. Brata poznała tylko po głosie, gdyż zasłonięty był swoim osobistym fotelem na kółkach, który z rozmachem postawił na korytarzu.


- masz – zakomenderował Menda.


- czyli kupiłeś sobie wypasiony gamingowy fotel z logo Blizzard? – zapytała podejrzliwie Linka.


- bez logo – odpowiedział z uśmiechem od ucha do ucha, bo to i tak oznaczało, że bliżej mu do fotela kosmonauty niż zwykłego biurowego mebla.


Linka zmarszczyła brwi i zaczęła kalkulować. Jako że jest osobą, która nie widzi potrzeby wymieniać czegoś co bezpośrednio nie zagraża jej życiu, począwszy od elektroniki skończywszy na meblach, jej fotel w alternatywnej rzeczywistości doczekałby się już dowodu tożsamości. Sama po cichu nosiła się z zamiarem wymiany, gdyż coraz bardziej groziło jej widmo nabycia dorodnego garba Quasimodo. Wizualnie bratowy fotel również prezentował się znacznie lepiej. W końcu na jej twarzy wykwitł krzywy grymas, który można by nazwać uśmiechem wdzięczności i zabrała się z baratem za składanie, tzn. on się zabrał, ona się gapiła. Gdy po paru minutach intensywnych machnięć śrubokrętem w końcu oznajmił, że skończył, Linka niczym królowa zasiadła na swym tronie.


- chyba nierówno ustawiłeś podłokietniki – zauważyła nieśmiało Linka


- yyy ich się nie ustawia, po prostu jeden się wyrobił dlatego jest niżej –  wyjaśnił rzeczowo Menda.


- aaa… No ale idzie ustawić, żeby było wyżej?


- yyy no teraz już nie, to też się wyrobiło.


- aaa… Trochę skrzypi i trzeszczy.


- yyy a myślisz, że dlaczego kupiłem sobie nowy? I uważaj, bo te tworzywo się kruszy i przyczepia do ubrania.


- aaa.


Linka tylko przez chwilę rozważała, czy nie przeprosić starego fotela, jednak kiedy w końcu skończyła marudzić i narzekać pod nosem, okazało się, że nowe siedzisko jak dla niej jest ultra wygodne i ma opcję bujaczka, a do trzasków, skrzypnięć i kruszących się farfocli zdążyła się już przyzwyczaić. Od teraz większość notek powstanie w rasowym fotelu prezesa.

Komentarze

  1. Powiem krótko, acz dosadnie i w punkt. Piszesz świetnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazwyczaj nie przypieprzam się do osób, z którymi nic mnie nie łączy i nigdy z nimi nie rozmawiałam, jednak Robert Downey Jr niesamowicie mnie wkurwia.

    Planujemy kupić sobie rzeczywistą wersję HS, aczkolwiek kolekcja pluszowych murloców jest równie kusząca. WoW czeka. Blizzard niszczy mi finansową stabilność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Paczucha ma rację, niejeden satyryk mógłby u Ciebie terminować.
    To teraz w tym fotelu zgrzyty i trzaski dadzą Ci namiastkę kominka, w nim też skrzypi i trzeszczy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Prezes ogłaszam, że uwielbiam te linkowe określenia! ;D
    Toż to prezent Ci się trafił. Mi się było trudno rozstać ze starym łóżkiem albo właśnie z fotelem, który uwielbiałam. No ale trzeba, poza tym zostałam też postawiona przed faktem dokonanym, bo wtedy nie przebywałam w domu i jak wróciłam to już mebli nie było albo stało coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez chwilę myślałam, że piszesz o Mendzie..:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję bardzo. Chyba mi lico poczerwieniało. Tak, na pewno poczerwieniało.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm mnie nie, do tego jest przeprzystojny no i jeszcze mega dobrze gra. Obejrzyj "Chaplin" "Mniej niż zero", albo "Jaja w tropikach" - film absurdalny, a on dostał nominację za drugoplanówkę i to całkowicie zasłużoną, a grał afroamerykanina :D

    Nic mi nie mów, od dawna za mną łazi kubek z Diablo 3 zmieniający kolory, o szachach nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hyhyhy to raczej ja powinnam przejść jakiś przyśpieszony kurs z gramatyki o interpunkcji nie wspominając.
    Faktycznie, trzeba będzie uważać na samozapłon ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Znajomej rodzice, jak ta wyjechała na studia, zrobili z jej pokoju garderobę, więc nie trafiłaś najgorzej :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, nie, tamten był Mendą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo na skaczące gumisie, to faktycznie nie trafiłam najgorzej ;D.

    OdpowiedzUsuń
  12. A pewnie, ze co dla kogo stare, dla innego nowe:) naturalny recykling! Z moją G sobie tak kiedys odświeżałyśmy garderobę ;) Przegląd szafy, i kuupaaa miejsca na te których sie pozbyła ta druga!

    OdpowiedzUsuń
  13. Leslie Warszawski15 lutego 2017 17:28

    Próbuję sobie zwizualizować trzepotanie nerkami.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Prawda jest taka, że gdyby brat nie wymieniał tak często telefonów to pewnie hasałabym jeszcze z woki toki...

    OdpowiedzUsuń
  15. Widok całkiem pocieszny, tyłek lekko się unosi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaha, kocham Twój styl pisania, ciekawa jestem, co brat powiedział, jeśli przeczytał... Znam z autopsji takie prezentowe historie

    Ciepełka
    RO(c)K METALU

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dobrze mieć brata po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tu się zgodzę, rodzeństwo jest najlepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Cóż, nic nie powiedział, jakoś ostatnio przestał się do mnie odzywać ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajny brat, ale przydomek niefajny. Bardzo. Ale jak zaakceptował, to spoko, ma na dodatek poczucie humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  21. On mnie gorzej nazywa :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium