Przeżyć studia - wiedza tajemna
Dzieci tak szybko dojrzewają. Teraz są w przedszkolu, a nim się człowiek obejrzy już wybierają kierunek na studia. Obojętnie na co padnie ich wybór, zawsze trafi się jakaś filozofia prowadzona przez człowieka będącego naocznym świadkiem bitwy pod Grunwaldem, któremu zdarza się przysypiać pomiędzy początkiem a końcem zdania. Dlatego Linka nie chcąc, aby jej osobisty siostrzeniec zszedł w trakcie takowego wykładu z nudów, postanowiła przekazać mu pradawną wiedzę niezbędną do przeżycia tych ciężkich lat. Wzięła kartki, długopisy, usiadła przy nim na podłodze i zaczęła tłumaczyć mu zasady gry w ŁAPE.
Gra jest bardzo prosta, należy odrysować swoją dłoń i wpisać w niej nr od 1 do 40. Następnie gracze wymieniają się kartkami i na zmianę podają numery, które trzeba odszukać. W trakcie gdy jedna osoba szuka, druga obrysowuje kontury swojej dłoni czymś, co można nazwać kudłatym włosiem. Wygrywa ten kto pierwszy obrysuje dłoń.
Podekscytowany Dziwak szybko załapał zasady i na ów grze spędził całe popołudnie, grając kolejno z każdym kto nie zdążył przed nim uciec. Nie miał problemu z pisaniem, tylko należało podawać liczby pojedynczo czyli 3 i 7 zamiast 37. Uradowany, że nauczył się nowej zabawy i nazajutrz przypadnie mu rola protagonisty w przedszkolu nie mógł się doczekać następnego dnia.
Po powrocie Linka szybko go przechwyciła dumna z wkładu jaki mimowolnie wniosła w grupę Żuczków.
- i co, nauczyłeś dzieci grać w ŁAPE? – zagaiła niby od niechcenia.
- nie – szybko sparował jej entuzjazm Dziwak
- ale dlaczego nie?! Zapomniałeś jak się gra?
- bo oni potrafią pisać tylko do 6.
Argumentacja nie pozostawiła Lince szansy na dalszą dyskusję. Za to doszła do wniosku, że ŁAPA wystarczy tylko na licencjat, na magisterce ludzie są już nieco poważniejsi, więc następną tajemną wiedzą jaką przekaże Dziwakowi będzie gra w Statki.
Na zajęciach z filozofii gra w taką Łapę byłaby bardzo przydatna. Gdybym tylko wiedziała o niej wcześniej... U mnie się w to nigdy nie grało. W sumie to do tego trzeba mieć zgraną grupę.... Co najwyżej w kółko i krzyżyk, jeśli się siedziało w tzw. dobrej parze. ;D Bo oni potrafią tylko do 6... No tak, to z takim twierdzeniem, nie ma co dyskutować. ;D
OdpowiedzUsuńOhoho... gra w statki... wcześniej będziesz musiała przenieść Dziwaka do starszej grupy, bo inaczej będzie strasznie sfrustrowany :)
OdpowiedzUsuńO ile dobrze pamiętam zajęcia z filozofii, a nawet na nie uczeszczalam, to przed zajeciami czym innym się raczylismy... Nie wspomnę już o samym egzaminie:D
OdpowiedzUsuńBez tego typu gier nie dotrwałbym do magistra. Podobno na doktoracie jest już trochę inaczej i ludzie w państwa miasta grają.
OdpowiedzUsuńhyhyhy on już jest wiecznie sfrustrowanym dzieckiem, albo sfoczonym, też na "s" ;)
OdpowiedzUsuńPotwarz i kalumnie!
OdpowiedzUsuńCały czas mówimy o filozofii, sama prawda. Przecież najwięksi mędrcy wiedzą, że na trzeźwy umysł się nie da. Sam Doktor X, z nieznanego nikomu uniwersytetu, aby odpytac swoich studentów, musiał się u nas uraczyc zupa chmielowa i krupnikowa...
OdpowiedzUsuńWyższy poziom to gry ewoluują też ;D. Świetnie, najważniejsze, że jest co robić ;D.
OdpowiedzUsuńhaha biedny, będzie musiał grać ze starszakami :D
OdpowiedzUsuńgra w ŁAPE brzmi intrygująco.
a co do Dziewczyny z pociągu, w sumie miałam to właśnie teraz czytać, ale jakoś sobie odpuściłam :D
O, dzięki za pomysł. Potomstwo z głowy przynajmniej na godzinę :)
OdpowiedzUsuńPrzywiązanie do kaloryfera 2 h spokoju ;)
OdpowiedzUsuńTaaaa, tylko za 10 lat będą mówić, że byli przywiązani 24h ;)
OdpowiedzUsuńDoświadczenie bratersko-siostrzane ;)
Nie będą czekać 10 lat, od razu na opiekę społeczną zadzwonią :D
OdpowiedzUsuń