Świąteczny pal

Usłyszawszy w radiu o konkursie na rysunek świąteczny dla dzieci w wieku od 6 do 16 lat, Linka poczyniła w głowie szybkie równanie z 3 niewiadomymi i doszła do wniosku, że Dziwak mając lat 6 zasadniczo łapię się w tym wąskim przedziale wiekowym. Idąc za źródłem hałasu odszukała delikwenta, który akurat zabierał się za radosne podduszanie młodszej siostry.


- chciałbyś wziąć udział w konkursie na rysunek świąteczny?


- taaaak! A co mam zrobić?


- rysunek świąteczny


- taaaak!


Nie tracąc ani chwili – bo z Dziwakowym entuzjazmem bywa różnie – przekazała mu plik kartek, kredki, pisaki i cały osprzęt  niezbędny do poczynienia dziecięcego dzieła sztuki, a sama wierząc, że instrukcje były jasne, oddaliła się nie chcąc zaburzyć weny młodego artysty. Po kilku minutach niezmąconej ciszy Linka wróciła na rekonesans.


- hmm czy to księżniczka w wieży? – zapytała niepewnie.


- a tu są rycerze, wchodzą po drabinie, a tu jest zła flaga –  strzelał informacjami z ogromnym przejęciem wypisanym na aryjskim licu.


- noo fajnie, ale to mało świąteczne


- ale ja chciałem to narysować. Dobra zrobię drugi – odpowiedział, a w ton głosu wplotła się ledwo dostrzegalna nutka zniechęcenia.


Linka znów opuściła pracownie mistrza, by po chwili powrócić z kubkiem herbaty mając pewne przeczucie, że na trzeźwo jednak  się nie da. Jej oczom ukazał się piękny domek z choinkami, padający śnieg, dzieci na sankach i coś jeszcze.


- czemu napisałeś DZIECI SĄ DWA? – jak zauważyła, napis udało mu się zrobić już za 3 razem, pierwsze nieudane próby zostały ostentacyjnie skreślone.


- no bo ja i Ulson – odpowiedział tonem sugerującym, że jest najlepszym starszym bratem na świecie i nigdy przez myśl mu nawet nie przeszło, próbować  spuścić w toalecie małego potworka.


- ale nagroda i tak będzie jedna, takich rzeczy się nie pisze, ewentualnie na odwrocie – wygłosiwszy moralizujące kazanie tonem nieomylnej wyroczni, odwróciła kartkę i z rozmachem walnęła się mocno w głowę, kiedy spostrzegła, że dała dziecku domowe kartki do rysowania – czyli wyniesione z biura poufne informacje. – Yyy wiesz co, dam ci czyste kartki z drukarki, poczekaj.


Ewidentnie zniechęcony Dziwak zasiadł po raz trzeci do rysowania. Linka tym razem nie opuszczała pokoju. Młodzieniec wysunął koniuszek języka, a spod jego rączki wyłaniały się kolejno; domek przyozdobiony lampkami, chmurki z prószącym śniegiem, rącze renifery, które ciągnęły sanie z dumnie zasiadającym  w nich uśmiechniętym Mikołajem, oraz pal…


- Dziwaku co to jest?


- ech no pień choinki.


- wygląda jak pal.


-co to jest pal? – zapytało dziecię zaintrygowane


- yyy dorysuje lepiej gałązki – wybrnęła szybko bojąc się, że zaraz będzie zmuszona szczegółowo opowiadać scenę śmierci Azji Tuhajbejowicza.


Po przyozdobieniu pala  zielonym, choinkowym owłosieniem, rysunek został oficjalnie zakończony, podpisany - również za 3 razem  Z zostało napisane w odpowiednią stronę - i Linka uroczystym tonem ogłosiła, że idzie zobaczyć na jaki adres należy ów dzieło wysłać. Przeszukując strony regulaminu jej wzrok padł na datę nadsyłania prac. Po raz drugi walnęła się mocno w głowę, szpetnie klnąc w duchu, bo konkurs właśnie dobiegł końca. Złorzecząc na radio i obiecując sobie, że prędzej spłonie niż zapłaci abonament, oznajmiła Dziwakowi, że rysunek wyśle w dniu jutrzejszym – za co i tak niechybnie spłonie w ogniu piekielnym.  Na szczęście Dziwak szybko o wszystkim zapomniał i nie wrócił już do tematu, a wszystkie rysunki znalazły szczęśliwego nabywcę.


obrazek świąteczny

Komentarze

  1. Te renifery <3. Kokardki <3. Okna jak w Alcatraz <3. Jednak najbardziej podoba mi się wizja śnieżynek na ziemi - nigdy nie widziałam, żeby ktoś tak rysował śnieg. Co mu dasz w nagrodę?

    OdpowiedzUsuń
  2. kawai prawda?:D w nagrodę Dziwak wyjątkowo nie był policzkowany.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium