Chorały Disneyowskie

Najprawdopodobniej za dni kilka wszystkich domowników trafi szlag i rozłoży dżuma, gdyż Ulson jako pacjent 0 właśnie zapoczątkowała magiczny krąg pandemii. Zjawiła się w Siedliszczu z temperaturą, gilami po kolana, grzechoczącym kaszlem i ogólnie w stanie mocno wskazującym na zarazę. Choć najgorsze i tak są kichnięcia, kiedy  jest tylko kilka setnych sekundy na podjęcie decyzji czy robić unik, czy wykonać rzut na szczupaka i próbować zatamować gejzer. Mimo wszystko łatwiej jest wrzucić ubrania do prania niż zeskrobywać ektoplazmę ze ścian, więc częściej wybierają opcję drugą.


Ulson smętnie snuła się po domu, nie wydając zbyt wielu dźwięków, czym poruszyła zimne serce Linki. Jako że jeszcze nie została przez nią zarażona, nie pała do siostrzenicy rządzą wystawienia na allegro bez opcji zwrotu towaru, dlatego postanowiła jakoś ją rozweselić. Zamaszystym ruchem chwyciła 18 kg smarków, przerzuciła sobie dziecię przez plecy i ledwo powłócząc nogami, zgięta wpół zawlekła ją do swojej samotni. Dysząc ciężko usadowiła Ulsona na swym fotelu, sama zajmując miejsce obok, wyszukała odpowiednią sekwencje na YouTube, ustawiła w głośnikach i laptopie volume na full i odpaliła. Szyby zadrżały a Ulsona wcisnęło w fotel, wargi i grzywka zatrzepotały jej od nagłego strumienia powietrza, gdy z głośników zaczął na nie krzyczeć jakiś Skandynaw w obcisłym sweterku. Linka szpetnie zaklnęła i wyłączyła reklamę.  Zaczął się festiwal…


Ulson rozpromieniona w uśmiechu od ucha do ucha, choć jeszcze  lekko oszołomiona przyłączyła się do zawodzącej Linki i razem zaczęły śpiewać Hakuna matata. Drąc paszcze niemiłosiernie, przerobiły większość piosenek z bajek Disneya, po jakimś czasie Ulson do wykonywanych utworów dołączyła choreografię. Apogeum nastało przy piosence Kolorowy wiatr, kiedy to biedna Edyta Górniak nie miała najmniejszych szans w konfrontacji z wczuwającą się w rolę Linką. Gdy nagle Ulson zbyt entuzjastycznie machając swoimi małymi witkami, naśladując wszystkie sceniczne divy razem wzięte z impetem uderzyła w biurko odłamując połowę blatu - Linka zamarła. Ulsonowi momentalnie łzy naszły do oczu, usta wygięły się w podkówkę, a broda zaczęła się niebezpiecznie trząść. Linka udając, że nie widzi wysłała Ulsonowi przekaz podprogowy, że nie czas na łzy, bo show musi trwać, niepewnie zaczęła śpiewać dalej. Ulson przygryzła wargę i z zacięciem na twarzy rzuciła marynarską wiązankę - coś w rodzaju Bleko! – po czym wróciła do odgrywania swojej solówki.


Kiedy szczęśliwe, choć całkowicie wycieńczone, pozbawione głosu i z natrętnym piskiem w uszach zakończyły przedstawienie, wróciły do reszty towarzystwa. Okazało się, że 14 razy interweniowali sąsiedzi, 6 razy obrońcy praw zwierząt i 2 razy egzorcyści. Linka tylko niewinnie wzruszyła ramionami, ona nic nie słyszała.

Komentarze

  1. No to teraz, na dodatek, dziecię będzie miało totalną chrypę. Co jak co, ale potrafiłaś zająć się dzieciakiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Musisz to koniecznie opatentować, może zaczną zapisywać na receptę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze! Szkol malego disneyowskiego Padawana! Przyda Nam się młody glosik:D
    Może jeszcze po norwesku zacznie spiewac?:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteśmy na podobnym poziomie dlatego się dogadujemy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Koncerny farmakologiczne znalazłyby na mnie haka i udupiły. Z nimi się nie wygra.

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłabym w pełni usatysfakcjonowana gdyby chociaż po polsku zaczęła śpiewać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Leslie Warszawski22 lutego 2017 22:26

    Tak się kończy słuchanie Edyty Górniak.
    Puść to: https://www.youtube.com/watch?v=LnPDsUxLubU&t=55s
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Zacne. Myślę, że mogłoby się jej spodobać. Jak była jeszcze mniejsza to 24 na dobę leciał "Milord" Edith Piaf, niczego innego nie chciała słuchać. Przetestujemy. Ale po linii melodyjnej już wiem, że gestykulacja wcale nie będzie mniejsza niż przy Edycie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Leslie Warszawski23 lutego 2017 11:20

    Z egzorcystów polecam Jakuba Wędrowycza (jeśli już ma interweniować). Egzorcysta-amator. Podobno świetny :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Jakubowa szkoła fechtunku, mało walki dużo trunku" znam mości bimbrownika. Nawet mam z nim koszulkę :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Co ten Disney robi z ludźmi ;D. Pośpiewałyście sobie, było wesoło, a ,,Kolorowy wiatr" też namiętnie śpiewałam w dzieciństwie ;D. Toż to hicior!

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Leslie Warszawski23 lutego 2017 14:24

    Gdzież takie cudo można kupić?

    OdpowiedzUsuń
  13. https://vestarius.pl
    z czystym sumieniem mogę polecić jeśli lubisz polską fantastykę. Koszulki i nadruk są dobrej jakości, i nie dzieją się z nimi żadne dzikie rzeczy po praniu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Hyhyhy u mnie jakoś nie przeszło śpiewanie z wiekiem :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Kompadre, chyba uzależniłam się od Twojego bloga. Jestem dzisiaj lekko oburzona, że nie ma nowej notki... Tak serio, serio. Jak kopiący sok z gumijagód.

    OdpowiedzUsuń
  16. Dorobiłam się pierwszego psychofana :D Azaliż zawszę publikuję co 2-3 dni, częściej byłoby jak "Moda na sukces".

    OdpowiedzUsuń
  17. Ej, ej, ej! Psychofanem jestem względem calej obsady Wikingow i zespolu Amorphis. Ty nie przesadzaj! Uwielbiam Cię, ale nie zamknelabym Cię w piwnicy mowiac: Mój Skarrrbie....:D

    OdpowiedzUsuń
  18. Coś mi to przypomina sesje muzyczne z moją siostrą. Tyle, że ona w moim wieku i repertuar mamy inny. To są te magiczne momenty, gdy ortodoksyjna metalhead uskutecznia swój headbang z siorą do Bee Gees i Boney M. To są jedyne chwile, kiedy jestem w stanie zmienić repertuar na coś mniej metalowego (bo Michaela Jacksona trudno takim nazwać)

    Ciepełka
    RO(c)K METALU

    OdpowiedzUsuń
  19. ~Leslie Warszawski24 lutego 2017 14:50

    Odwiedziłem stronę sklepu. Wygląda intrygująco. Chyba sobie coś z jakubowego wzornictwa dobiorę :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie fair jest tylko to, że męskie koszulki mają więcej wzorów. Ja od nich mam Jakuba właśnie i Daimona Freya. I zastanawiałam się jeszcze nad jedną, ale wypadałoby najpierw książkę przeczytać zanim dumnie zacznie się paradować w koszulce :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Bo nie masz piwnicy. Zamknęłabyś mnie na balkonie razem z gołębiami, to trochę straszne w sumie...

    OdpowiedzUsuń
  22. Jackson jest zawsze spoko i fakt przy nim też można się powydzierać. Dobrze czasami zrobić sobie odskocznie od zabijania kogutów z Ozzym ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Z Ozzym to co najwyżej nietoperza zjeść...

    OdpowiedzUsuń
  24. Hańba mi! Karygodny błąd, pomyliłam latające bestie. Się nie godzi.

    OdpowiedzUsuń
  25. ~Leslie Warszawski24 lutego 2017 18:13

    Ja przeczytałem wszystko o Jakubie...

    OdpowiedzUsuń
  26. Aaa bo ja tak się nieskładnie wypowiadam i za dużo skrótów myślowych używam, wybacz. Chodziło mi o mnie i te koszulkę
    https://vestarius.pl/pl/p/Koszulka-damska-Stalowe-Szczury-Bloto-luzna/75
    no a że książki jeszcze nie czytałam, więc nie kupię. Byłoby to bez honoru.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium