Licencja na sprzątanie

Linka jest szczęśliwą posiadaczką wcale nie tak starego laptopa, którego użytkuje w bardzo niewłaściwy sposób - kiedyś już wspomniała, że zasługuje na dożywotnią rentę w sprawach IT. Nie chodzi nawet o plamy po zmywaczu do paznokci, które sprytnie zakleiła serduszkiem WOŚP, tylko o to, że z 400 GB pamięci zaczyna się niebezpiecznie ulewać, a biedny komp  wydaje jęki niczym odkurzacz Predom, działając przy tym w tempie poruszających się lodowców.


Czarę goryczy przelał komunikat wystosowany  do Linki, że laptop na uruchomienie potrzebuje 263 sekund, a jego działania spowalnia 16 niepotrzebnych aplikacji. Oczywiście Linka jako pierwszy wróg zbędnych aplikacji, postanowiła je zlokalizować i z premedytacją unicestwić. Zakasała rękawy, rozsiadła się wygodnie w fotelu i rozpoczęła polowanie. Uruchomiła panel sterowania, następnie przeszła do odinstalowywania programów i nieoczekiwanie wydała przeciągłe: ooo. Jej oczom bowiem ukazała się lista tysiąca i jednej pozycji z programami różnej maści. Nie znając się na rzeczy, postanowiła zaufać swojemu instynktowi zabójcy i na chybił trafił rozpoczęła eksterminację aplikacji z dziwnymi ikonkami, które nic jej nie mówiły i wydawały się nieużywane i zbędne. Praca szła szybko i bezproblemowo, kilka razy komputer poinformował ją, że musi się ponownie wyłączyć i włączyć,  więc jako łaskawy pan i władca zezwoliła na takie poczynanie i z dumą zaobserwowała, że z każdą kolejną operacją komputer włącza się zdecydowanie szybciej.  Nie chcąc przeholować w pełni usatysfakcjonowana, postanowiła zakończyć proceder. Wówczas jej próżność osiągnęła masę krytyczną i samozwańczo mianowała się pierwszym Informatykiem w Królestwie.


W doskonałym humorze odpaliła Winampa i zaczęła nucić. Dopiero po chwili zorientowała się, że nuci a capella. Odruchowo sprawdziła, czy włączyła głośniki, później samego Winampa, aż w końcu przeszła do ustawień głośności. Gdy najechała na ikonkę, znów wystosowano do niej komunikat, tym razem głosił coś w rodzaju, że jakiś idiota odinstalował sterowniki audio i muzyki nie będzie.

Komentarze

  1. Buahahahaha!
    Odpale Ci kiedyś biosa, ciekawe co się wtedy stanie:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście sterowniki audio da się bardzo łatwo zainstalować ponownie, więc lekcja IT nie była zbyt bolesna :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam, oj tam. czasami w porządkach można przesadzić, to nie koniec świata, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, zawsze mogłam wywalić cały dysk C. Oj byłby płacz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja, ofiar w ludziach nie było, komp się włącza, czego chcieć więcej? No, mógłby jeszcze robić pranie i prasować, ale tej aplikacji nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że wtedy Twój komputer już nie odżyje?:P Rozwalisz moja Droga system. Ostatecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty zaproponowałaś, więc bawimy się na Twoim. Powiedziane, zaklepane i skisłaś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oo nie! Bez muzyki tak. Nie po tysiąckroć!
    Wiesz co? Ja też specem nie jestem, ale wydaje mi się, że czasem komputer sam podaje komunikat o nieużywanych ikonach, czy też aplikacjach i te ikony usuwa albo przenosi w inne miejsce. Pewnie samej też trzeba coś odinstalować, też nie lubię zbędnych aplikacji, ale to raczej na telefonie niż na laptopie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno masz to po mnie. ja też taki talent niezaprzeczalny :)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja proponuje komp T. Na mojej posesji, więc moje :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Jednak bezpieczniej jest umyć okna, niż czyścić kompa. Takie działania powierzam synowi. Rada, musisz mieć syna.

    OdpowiedzUsuń
  12. Eee z Dziwaka szybciej będzie pożytek. Ulubionej cioci, odmówić nie może, inaczej przypalanie kostek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jest nas wielu ;) i niech nikt nie myśli, że to proste tak wszystko psuć, lata praktyki i ciężkiej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mój komputer żyje własnym życiem, ja tam staram się za bardzo nie ingerować bo się sfoczy, a skubany jednak ma przewagę. W końcu ja go bardziej potrzebuje niż on mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. ...zdarzyło mi się wyrzucić część pamięci z początkiem pracy doktorskiej ślubnego... dobrze, że miał pochowane w innych kompach... a ja mam absolutny zakaz ruszania, czego nie rozumiem... może to już czas na nowego laptopa? co się ze starym kopać...

    OdpowiedzUsuń
  16. Myślę, że masz bardzo wyrozumiałego ślubnego skoro nadal żyjesz :D ja jak magisterkę pisałam to co kilka stron robiłam zapasowe kopie w różnych miejscach, ba nawet sobie na pocztę wysyłałam... No właśnie laptop nie jest aż tak stary, max 3 lata ma, toż to świeżynka.

    OdpowiedzUsuń
  17. W sumie Dziwak szybciej dorośnie do pomocy i nie będziesz musiała go utrzymywać do... no właśnie... pełnoletność wcale nie musi być wyznacznikiem samodzielności.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dziwak musi mnie utrzymywać na starość za to, że wprowadzam go w szczegóły wiedzy tajemnej niezbędnej do przeżycia we współczesnym świecie. Za taką uważam robienie samolotów z papieru, i znajomość ważniejszych superbohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  19. No popatrz... Jakbym siebie widziała! Kiedyś tak dokładnie umyłam klawiaturę że wszystkie białe literki zniknęły. A jak ręcznie usuwałam śmieci, to odinstalowałam całą "Logopedię"... To dopiero był ból!

    OdpowiedzUsuń
  20. Hyhyhyhy to już zakrawa o talent :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Nieskromnie przyznam :v

    OdpowiedzUsuń
  22. Od 1992 r. pracowałem jako informatyk, a właściwie serwisant hardware'u w filli IBM. Od kolegów dowiedziałem się, że najtrudniej naprawia się kompy obsługiwane przez informatyków, takich co nawet na oczy nie widzieli lutownicy. Czasy się zmieniły i lada chwila do obsługi komputera będziemy używali robota ... ;)
    Tekst, jak zwykle, świetny.

    OdpowiedzUsuń
  23. A już myślałam, że najtrudniej to po blondynkach :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium