Erotyka międzygatunkowa
Co się dzieje, gdy po latach reżyser dumnie obwieszcza, że chce powrócić do świata, który wykreował lata temu? Rozpala on koksownik w sercach fanów, którzy z wypiekami na paszczy, czekają na premierę filmu, który pamiętają z dzieciństwa, a wraz z nim wszystkie wrażenia, które towarzyszyły im podczas seansu sprzed lat. Strach, grozę, ekscytację i morze śluzu. Rzesze ludzi zastanawiają się czy jest sens, czy nie będzie słabo, po prostu, czy nie dostaną gołą dupą w pysk, bo reżyser stracił to coś. W jednym z odcinków South Park twórcy w tak charakterystyczny dla siebie sposób wyrazili opinię na temat nowego Indiany Jonesa, nazywając kontynuację gwałtem na Indim. Mieli rację. Tym razem erotyki międzygatunkowej dopuścił się Ridley Scott.
W mistycznym uniesieniu trzepocząc nerkami z radości Linka wyczekiwała godziny W, gdzie z prędkością światła opuści przygnębiające fundamenty pracy i wraz z Filifioną i jej lubym – Komandosem - uda się do kina na Obcego: Przymierze. Paskudny Alien towarzyszył Lince od dzieciństwa, kiedy to razem ze starszym rodzeństwem oglądała z zapartym tchem kosmicznego killera, kształtując w ten sposób swoją osobowość – tyko dzięki intensywnej terapii nie toczy śluzu z ust. Gdy w końcu zegar wskazał magiczną 16:00, Linka przepychając się swoimi wątłymi ramionami, staranowała współpracowników i wystrzeliła na przystanek. Jadąc do świątyni X muzy niecierpliwie przebierała nogami, nie mogąc ustać w miejscu. Wyglądając jak króliczek duracell po zażyciu sporej ilości substancji wielce niestosownych, w końcu dotarła do celu.
Na miejscu powitała ją Filifiona, Komandos w tym czasie organizował bilety. Wszyscy byli dziwnie spięci i zdenerwowani. Powietrze przeszywało morze iskier, w oczach czaił się obłęd pomieszany z niepokojem. Ludzie przestępując z nogi na nogę upodobnili się do wycieczki sześciolatków po wypiciu śmiercionośnej ilości coli w miejscu z jedną toaletą. Zafrasowany Komandos nawet nie poznał Filifiony, co zostało mu wypomniane jakieś 1524879 razy, jednak wszystko uszło w niepamięć, bo już za chwilę świat miał ujrzeć charakterystyczne, zaślinione oblicze. Tłum wlał się na salę. Linka wyjęła swój worek ambu, wzięła dwa głębokie wdechy i wyczekiwała. Zgasły światła. Jakieś pół godziny i 254677 reklam później, w końcu zaczął się film.
0:23:49. Hmm – w Lince rodzą się wątpliwości.
0:59:12. Yyy – wątpliwości przeradzają się w niedowierzanie.
1:37:33. Na Ozyrysa – pełna konsternacja.
1:56:42. W końcu jest Obcy! – wykrzyczała w myślach Linka.
2:02:00. KONIEC. Plask! – globalne przyłożenie gołą dupą w pysk.
- ale gówno – powiedział odrobinę za głośno Komandos.
- ale jak… - wyjęczała z niedowierzaniem Linka.
Momentalnie spojrzeli na Filifionę, bo o ile Linka wielce lubi Obcego, to ona rodzi wobec potwora wręcz niezdrowe uczucie. Ta siedziała pobladła i zasuszona, a jej usta zacisnęły się w prawie niewidoczną kreskę. Nagle wstała i bez słowa wyszła. Linka nie chcąc, żeby ta w afekcie zrobiła komuś coś złego pośpiesznie się zerwała. Niestety źle chwyciła kurtkę i wysypała cały swój dobytek łącznie z gazem pieprzowym, który zawsze ma przy sobie. Na szczęście Komandos w porę chwycił butelczynę nim ta zdołała się ulotnić i porazić połowy sali. Dogonili Filifionę na korytarzu, ta w kilku kwiecistych słowach nienadających się na cytowanie wyraziła swoją opinię. W przypływie nagłego altruizmu rozważali przeprowadzenie manifestu przed kinem i odradzanie pójścia na seans biednym nieświadomym. Idea przegrała jednak ze starym marynarskim sposobem topienia smutków. W drodze do przybytku ulicznej terapii Linka otrzymała wielce sugestywnego SMS-a od brata.
Menda: nowy Obcy to syf…
Gdzieś w kosmosie ktoś głośno krzyczy: NIE IDZCIE NA OBCEGO!
Dobrze, że uprzedziłaś! Ominę kino i od razu pójdę do przybytku ulicznej terapii...
OdpowiedzUsuńFilmy interesują mnie, ale nie pod kątem fabuły, tylko występujących aktorów. Skoro nie ma Sigourney Weaver (nawet tej posuniętej wiekowo i gabarytowo) to i nie ma "Obcego". ;)
OdpowiedzUsuńDobrze więc, że ostrzegasz, bo przypadkowo mógłbym się załapać.
To kolejne rozczarowanie, byłam pewna, że wystąpi choć w epizodycznej roli jako taki ukłon dla fanów. Choć może przejrzała scenariusz i sama zrezygnowała. Obcy też by zrezygnował, gdyby go ktoś zapytał.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zawsze znajdzie się powód do ulicznej terapii ;-)
OdpowiedzUsuńTak przypuszczałam niestety i dlatego do tej pory nie byłam, a po Twojej relacji na pewno nie będę...no cóż ległaś na ołtarzu poświęcenia dla innych kinomanów ;-)
OdpowiedzUsuńJa i tak nie pójdę, bo nie lubię tej serii ;D. Z całym szacunkiem, ale ble, czarny ośliniony potwór, ohyda. I właśnie to jest powód, dla którego nie opłaca się odświeżać starych DOBRYCH filmów, robić nowszych wersji, bo teraz jest niesmak i niezadowolenie, a nawet głęboka rozpacz. Fakt, czasem odświeżenie wychodzi, czy tam kolejna nowa część znanego filmu, ale na ile razy jest ok? Mało.
OdpowiedzUsuńObcego i tak nie lubię, ale dziękuję za ostrzeżenie. Było chociaż coś do śmiechu? :P
OdpowiedzUsuńZaiste nie łatwa to praca. Powinnam mieć płacone szkodliwe :D
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji w większości są to zagrania czysto komercyjne. Zrób słaby film pod szyldem znanej marki a fani i tak pójdą. Smutne to.. Tak się boje, co ten Pan zrobi z "Łowcą Androidów"...
OdpowiedzUsuńA wiesz, że było. Przynajmniej dla mnie :D w pewnym momencie dziwny pseudo mały różowiutki obcy zrobił coś w stylu "raz, dwa, trzy, gdzie jest bobas?" :D
OdpowiedzUsuńNo i po cholerę się tam pchałaś? A było zapytać. I wybrać się na jakieś Trolle tudzież Sing. Mogłaś nawet Dziwaka wziąć dla niepoznaki. W każdym razie rozerwałabyś się znacznie lepiej :)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że nie pójdę.
OdpowiedzUsuńGeneralnie i tak nie mam czasu, ale jestem w nastroju akurat na żwaczki, szczypce i inne takie. Może za to Wonder Woman mnie nie zawiedzie...
Baje lubię do tego stopnia, że Dziwak nie musi być moją przykrywką :D liczyłam, że Obcy "rozerwie" nas w nieco inny sposób, bardziej namacalnie i z trzewiami. A tu dupa.
OdpowiedzUsuńTeraz planuje "Krąg", jakieś sugestie?
Hmmm ogólnie nie przepadam za tą postacią więc jakoś mnie nie ciągnie. Choć bardzo mi się muzyka z trailera podobała.
OdpowiedzUsuńChcesz film, który będzie balsamem na Twe zbolałe serducho, a muzyka ukoi zszargane nerwy? Obejrzyj "Pana od muzyki".
Nie ;)
OdpowiedzUsuńWięc znów będę musiała się poświęcić dla ogółu. Niech Eru błogosławi Mendę i jego wejściówki :D
OdpowiedzUsuńAleż jojczysz! Przeca to nie moja branża. Strażak Sam, Listonosz Part, Tabaluga, ewentualnie Shrek :) O to mnie możesz zapytać :)
OdpowiedzUsuńChociaż Siogurney cenię. Ale bardziej za "Goryle we mgle" niż za "obcego"
OdpowiedzUsuńW tej dziedzinie to już mam w domu eksperta, nawet dwóch - więc podziękuję - szczególnie drugi jest bardzo krytyczny w swych osądach wyzywając wszystko i wszystkich od "mim bleko". A Dziwakowi to musiałam bajki na dobranoc wymyślać z Samem w roli głównej :D
OdpowiedzUsuń"Psychopata" i "Modlitwy za Bobby'ego" to również jej świetne kreacje.
OdpowiedzUsuńLubię Dziwaka :)
OdpowiedzUsuńZa Marvellami nie szaleję, ale moje chłopaki lubią. To se sobie pójdę :), a co. Niestety, od wielu lat nie oglądam niczego, co nie jest fantastyką. A filmy o miłości - Nie daj Bobrze - obchodzę szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńJak już będę bardo wkur*wiona na życie, to może się przełamie i obejrzę owego Pana, bo po opisie widać, że sensowny jest ;)
Fakt. Obcego to potraktowali nieludzko. Nadszarpnął sobie reputację przez takiego gniota. Ciekawe czy chociaż odpowiednią gażę dostał ;)
OdpowiedzUsuńA ja bym chciała zobaczyć "Ptaki" Hitchcocka w nowej odsłonie... Tak, by się przekonać czy technologia przebije prawdziwy geniusz :)
OdpowiedzUsuńA nie oglądałam akurat. Dzięki za podpowiedź :) Może uda mi się wieczorem przekonać Konserwatora do obejrzenia. Po roku oglądania, to mam już dość samurajów różnej maści :(
OdpowiedzUsuńWybacz czepialstwo, ale to silniejsze ode mnie. Wonder Woman jest ze stajni DC nie Marvela - dobra powiedziałam to, Ziemia może krążyć dalej :D
OdpowiedzUsuńMelodramatów również nie trawię, pamiętam jakie katusze cierpiałam oglądając "Co się wydarzyło w Madison County" i to pomimo tego, że Meryl Streep i Clint Eastwood to moje bożyszcza, tylko dla nich w ogóle się za to wzięłam. Nie, nie, nie. Nie dorosłam do takich filmów. A "Pana..." obejrzyj, naprawdę warto. Mogę się założyć o piwo, że Ci się spodoba :D
Zapłacili mu w stekach.
OdpowiedzUsuńWolę nie. Podałaś przykład filmu, który akurat drwi z technologii. Wszystko to scenografia i rekwizyty, tak jak chociażby stary Obcy. Zabrać "Avatarowi" efekty i zostanie wielkie, puste, zielone nic.
OdpowiedzUsuńPolecam się, filmy to mój konik. A ostre rżnięcie na katany jest zawsze dobre ;)
OdpowiedzUsuńTja, ja czasami też. Choć częściej mam ochotę go spłukać w toalecie.
OdpowiedzUsuń:) jakoś nigdy nie rozumiałam pociągu do tego obślinionego paskudztwa, ale zdaje się, że dwoje mojego rodzeństwa będzie mocno niepocieszone. Nie jestem tylko pewna, czy uwierzą mi na słowo, że to syf i strata czasu. Jeśli nie, to już ich problem będzie.
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie ciągnęło do tego paskudztwa to była Sigourney Weaver.
Również nie do końca rozumiem fenomen, w końcu to paskuda jest ;) Może jest coś w tym, że film miał być tylko kosmicznym gore horrorem o nędznym budżecie, a otworzył nową kartę w historii kina i z miejsca stał się klasykiem kina sf dając początek nowej serii, która zarobiła więcej $ niż Azjatów. I niemała w tym zasługa Weaver. W pierwszej części prawie wszystko jest doskonałe. Scenografia, historia, efekty -głównie rekwizyty, aktorstwo, groza, napięcie, tajemnica, Obcy, śluz i posoka, a wszystko wyważone i stonowane, pozbawione kiczu i przesady.
OdpowiedzUsuńoglądałam kiedyś program o efektach specjalnych i właśnie o tym jak kombinowali przy efektach obcych - bardzo ciekawe było :) :) Poza makietą obcego naturalnej wielkości był za niego przebierany aktor, ale też była mini kukła rzutowana w jakiś specjalny sposób :) :) ... także obcych było wielu :) :)
OdpowiedzUsuńOjej, opisałaś <3
OdpowiedzUsuńNiech Empik i Arsenał błogosławią Tobie w przecenach na książki
Właśnie nabyłam świeżynke w świecie książki :-D a do tego Pani wdusiła mi kartę stałego klienta więc w sumie wieszczysz Kompadre.
OdpowiedzUsuńMogłabym się przebrać za obcego...
OdpowiedzUsuńLekko przerazajace. Czy to oznacza, że mam już wejść w rolę niestabilnego Wladcy, który mógłby sprawić tyle dobra, ale paranoicznie boi się, że jego starania odniosą inne skutki?
OdpowiedzUsuńChyba muszę się napić. Kawy.
Zaiste intrygujący adres mailowy ;-) zacznij od małych rzeczy np. przechodzenie na pasach, czy coś.
OdpowiedzUsuńW przechodzeniu na pasach mam czarny pas już. Plus, w innych czynnościach :P
OdpowiedzUsuń