Bunt maszyn
Wpis miał być zupełnie inny, ale Linka, która normalnie jest opanowana niczym hybryda buddy i żółwia morskiego, straciła panowanie nad sobą i musi dać upust frustracji. Otóż Linka stała się uchodźcą i przez jakiś czas została odseparowana od Siedliszcza i błogosławionych zapamiętanych haseł. Chcąc wejść na własnego bloga, musiała pogodzić się z przykrą prawdą, iż dostęp do niego stał się równie nieosiągalny, co wcześniejsza emerytura. Przez chwilę walczyły w niej sprzeczne myśli o skorzystaniu z magicznej furtki: zapomniałeś hasła? Jednak opcja ta wiązała się z tym, że na jej zwyczajowym sprzęcie wszystkie hasła szlag jasny trafi. Po setnej próbie nieudanego logowania postanowiła podjąć ryzyko.
Linka drżącą ręką najechała na link ostatecznego upodlenia dla wszystkich sklerotyków z demencją. Wstrzymała oddech i kliknęła - zapomniałeś hasła? Ekran zamrugał i strona została przekierowana do panelu sterowania. Zgodnie z instrukcją wprowadziła nowe hasło z dumą stwierdziwszy, że łapie się na wystarczająco bezpiecznie, następnie powtórzyła je w kolejnym pasku i przeszła do weryfikacji, czy aby nie jest terminatorem w skórze aryjczyka.
Udowodnij, że nie jesteś automatem.
Uprzejmy komunikat poprosił o zaznaczenie wszystkich znaków drogowych. Linka może i nie wiedziała, co wszystkie oznaczają, jednak nawet Dziwak poradziłby sobie z tym zadaniem. Zaznaczyła i kliknęła weryfikuj. Tablica zmieniła się prosząc o kolejne odznaczenie. Linka zaznaczyła. Kolejna zmiana pola. Linka powstrzymała nerwowe mruganie oka i ponownie zaznaczyła, po czym kolejny raz zweryfikowała. Komunikat drwiącą czcionką zażądał odznaczenia wszystkich pól, łącznie z tymi, które zmieniają się w trakcie. Głęboki oddech, rozluźnienie skostniałych palców i Linka zaczęła klikać od początku. Komunikat zamrugał, zniknął na 0,5 s, czym wprowadził Linkę w stan kosmicznego katharsis, by po chwili pojawić się i poprosić o weryfikację wszystkich witryn sklepowych. Linka klnąc szpetnie pod nosem, powstrzymała się od rzucenia kubkiem w monitor i powtórnie rozpoczęła żmudne klikanie prawie rozgniatając mysz. Po setnej próbie i odznaczeniu jeszcze dróg ulicznych i samochodów oraz kolejnym zapytaniom; czy aby na pewno nie jest robotem?, czy jest pewna?, a może jednak?, na pewno łżesz, każdy robot mówi, że nie jest robotem! Po złożeniu 52487412 deklaracji udało jej się w końcu przekonać witrynę, choć planowała już przegryźć sobie tętnice i wysłać zdjęcie. Złowieszcze okienko w końcu wywinęło zielonego ptaszka i cofnęło ją na ekran początkowy
Hasło nie może zawierać polskich znaków, proszę spróbuj ponownie.
Linka zaczęła toczyć pianę z pyska, żyły wystąpiły jej na szyi, a ślepia poczerwieniały. Z siłą młota pneumatycznego zaczęła walić w klawiaturę, ponawiając próbę. Hasło zostało zaakceptowane, a po chwili wyskoczył komunikat:
Udowodnij, że nie jesteś automatem…
Gratuluję , to i tak sukces, że nie zeszłaś na zawał...
OdpowiedzUsuńPodobny stres przeżyła kiedyś moja koleżanka gdy wypełniała ankietę online, zawierającą 75 pytań i po trzykroć przy 74 pytaniu wszystko znikało z pulpitu, czas się kończył...
Niedawno na kempingu przerobiłem podobny seans bezsilności. Hasła nie zapomniałem, ale laptop zdechł, bo żona go nie wyłączyła na noc. Pozostało awaryjne logowanie do banku za pomocą smarta, i tu zaczęły się schody. Przy zakładaniu konta wybrałem potrójną opcję zabezpieczenia, czyli poza hasłem, sprzęt i lokalizacja. Wpadłem więc w tryby udowadniania, że nie jestem robotem, złodziejem, hackerem i HGW wie czym jeszcze. Bank uporczywie pytał o daty, ulubiony kolor, imiona teściów, psa, nazwy sprzętów, pierwsze miłości, a ja nie mogłem tego poprawnie wpisać, bo na smarcie wyświetlały się tylko reklamy i ostrzeżenia cookies. Po kilku godzinach (z przerwami na piwo i telefony do banku) przyznano mi rację, że smartem nie mogę się zalogować do tego konta i zaproponowano mi kredyt w innym systemie. I tak dostałem w plecy 168 PLN oprocentowania.
OdpowiedzUsuńW podobnych sytuacjach Frau Be postanawia POPIERDOLIĆ SYSTEM i idzie spać, bez względu na porę dnia, miesiąca i roku. Ponowne podejście - po wyspaniu się i przebudzeniu - zawsze działa bez problemu.
OdpowiedzUsuńTia...
OdpowiedzUsuńJa ćwiczyłem to na kodzie pin w bankomacie. Jakaś nieznana siła przestawiła cyfry kodu z właściwego porządku na kolejność od największej do najmniejszej. Przy trzecim (ostatnim) podejściu skupiłem się i bankomat wypluł gotówkę i nie zjadł karty.
Pozdrawiam
Czasami, jak komentuję blogi na blogspocie jest podobnie - też autostrady, auta, znaki drogowe i coś tam jeszcze... Ale jak widać po wpisie hasło działa :-)
OdpowiedzUsuńAle jakim kosztem!
OdpowiedzUsuńStrata byłaby bez porównania większa. Hmmm z pinem odpukać, nigdy problemów nie miałam. W sumie to dziwne, że samo się zmieniło, ale ja tam niczemu nie ufam...
OdpowiedzUsuńBrzmi jak filozofia elfów - ze świtem przychodzi nowa nadzieja :D
OdpowiedzUsuńBanda zwierząt. Spory z bankami, ubezpieczycielami i energetyką, to coś co lubię najbardziej... Dobrze, że chociaż te piwo było ;)
OdpowiedzUsuńHyhyhy w obawie przed takim obrotem sprawy, że nagle coś może zniknąć, jak pracę magisterską pisałam zapisywałam ją w kilku różnych miejscach i to po każdej stronie. Stwierdziłam, że gdyby coś mi miało nagle wyparować już bym do niej nie wróciła.
OdpowiedzUsuńŚlubuję uroczyście - nie znam żadnego elfa! Moja filozofia jest najmojsza :)
OdpowiedzUsuńNo i dlaczego Linka narzeka? Powinna radować się z faktu, że żywego automatu system nie przepuści!
OdpowiedzUsuńBo żadna maszyna nie przeżyje takiej weryfikacji. Padnie trupem przy trzecim oznaczaniu znaków drogowych.
OdpowiedzUsuńLudzie to jednak odporne so :)
A tak swoją drogą to Linka ma też na blogu miłe cudeńko- "Zaznacz, jeśli NIE jesteś spamerem".
W ramach usprawniania pracy nauczyciela wprowadzany jest dziennik elektroniczny. Żeby nikt się nie kapnął, że pani Gienia od polskiego ma hasło 12345, musimy zmieniac hasło do swojego konta w dzienniku CO MIESIĄC.
OdpowiedzUsuńPonieważ mam w pracy Windowsa 7, którego zabroniłam przeinstalowywać na nowszy system pod karą przymusowego odmieniania przysłówków w trybie przypuszczającym ;), kwestię tego czy jestem robotem załatwiam wstawiając pitoszek w odpowiednim miejscu. Koleżanki z ósemką lub dziesiątką raz w miesiącu zaznaczają wszystkie obrazki z kapustą klnąc przy tym obficie i z inwencją :))
* Tak, przysłówek jest nieodmienna częścią mowy. Ale skąd informatyk ma o tym wiedzieć? Dlatego własnie ta kara byłaby taka okrutna :)))))
Marzyłam o takim wpisie - mogę w końcu dumnie pokazać co następuje:
OdpowiedzUsuńhttps://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2017/05/f28fe01acb08e58f383ffdc8490829a2_fb.jpg
Energetyka nie jest zła jak wiesz do kogo uderzyć. Wypraszam sobie.
OdpowiedzUsuńTja, tak sobie mów...
OdpowiedzUsuńHyhyhy zacne, a odpowiedź może być tylko jedna :D taki challenge wpisy pod kwejka? to byłoby wyzwanie.
OdpowiedzUsuńJak pracowałam w korpo też ciągle musieliśmy hasła zmieniać, a co gorsze po trzecim razie użycia tego samego (co miesiąc zmieniałam tylko kolejność wpisywania) system się buntował i domagał się oryginalności. Wtedy zaczęły się moje częste telefony do informatyków... Dlatego szanuj waćpanna te zacną nacje, a nie gramatyczne tortury wprowadzasz ;)
OdpowiedzUsuńPewnie, że odporne nie umarli przy tworzeniu disco polo i o dziwo nie umierają przy słuchaniu.
OdpowiedzUsuńWiem, że jest ale to odgórnie wprowadzone, nie mogę tego usunąć. Mimo wszystko łatwiej kliknąć w jedno okno niż zaznaczyć wszystkie znaki z kodeksu drogowego.
Swoją drogą to dyskryminacja jest. Jak się mają czuć te wszystkie biedne roboty, które faktycznie zapomniały hasła, w życiu go nie odzyskają...
OdpowiedzUsuńKiedym ja niczem gołębica wobec panów w koszulach w kratkę :))) Jak mi grzebie w systemie to mu nawet kawę - plujkę zrobię :)) pod warunkiem, ze mi mojej świętej siódemki nie ruszają :)))))
OdpowiedzUsuńNajmojsze są najlepsze. Niestety też nie znam żadnego elfa. Pamiętam w lo jeden koleś chciał się nauczyć elfickiego, ale nie wiem czy to się liczy...
OdpowiedzUsuńSię nie liczy. Nędzna podróba.
OdpowiedzUsuńCiesz się, że nie komentujesz blogów na interii ;)
OdpowiedzUsuńZeszłabyś na zawał ;)
Pozdrawiam :)
Opisałaś moją codzienność podczas odwiedzania niektórych blogów xD. Jak ja tego nienawidzę! Szczerze, naprawdę. Klikam te obrazki, klikam, a on mi tu z komunikatem wyjeżdżą, że to jeszcze nie to. Klikam następne, a po nich jeszcze następne. No oszaleć można. Na szczęście mój sprzęt ani razu nie ucierpiał z tego powodu. Co do haseł, to ja dodatkowo zapisuję na kartce. Do Allegro nie zapisałam, z kompa mi zniknęło podczas instalacji systemu i lipa, do dzisiaj na nie nie weszłam, a dowodu im skanować nie będę.
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, nawet nie miał szpiczastych uszu...
OdpowiedzUsuńA później, że odsetek tragicznych zgonów wśród internautów taki wysoki.
OdpowiedzUsuńO hasłach wolę nie rozmawiać, bo mnie jeszcze shakują ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem gdzie ci wszyscy obrońcy praw człowieka są, kiedy tu się jawne tortury dzieją...
Jesteś wielka. Z hasłami mam ciągłe problemy zaczęłam je odnotowywać hasłowo w smartfonie:):)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak siła po stoczonej walce
Pozdrawia
https://goodmorning73.blogspot.com/
Hmmm wielka nie. Może ciut mi się przytyło, ale żeby zaraz wielka...;)
OdpowiedzUsuńNie jestem robotem.Jestem chodząca gąbką w którą wgrywa sie przeróżne programy od malej gąbeczki po dorosłą.Całą sztuka w tym żeby większość tych programów wycisnąć i cieszyć się swoim żywotem tak po prostu.Oto słowo zaprawdę powiadam: Zrób To.
OdpowiedzUsuńByło już, że człowiek jest pustą tablicą, metafory z gąbką nie znałam. Myślę, że ta filozofia ma przyszłość, możesz być pionierem ;)
OdpowiedzUsuńO matko i szwagierko... Na jakie poziomy wkraczam...
OdpowiedzUsuńPozwoliłam sobie przebiec wzrokiem po komentarzach, uprzednio zerkając na sedno spotkania komentatorów i stałam się ofiarą myśli jaka przyszła mi do głowy, że przecież są takie klucze które otwierają zamki w całym wielkim nawet obiekcie i tak samo hasła, które otwierają szeroko wielkie drzwi ale mają je wybrani, niekoniecznie godni zaufania. Każdy pin to upokorzenie bo z każdym jego wbiciem czuje jak bardzo mało jestem bezpieczna w tym świecie.
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam kradzież haseł a co z tym stratę skrzynek i wielu ...pozornie ważnych rzeczy , które po latach okazały się być tylko przeze mnie dowartościowywanymi suchymi patykami do spalenia.Nauki, nigdy dość.
Ano mnie też przeraża fakt, że świat, który znamy może przestać istnieć za sprawą jednego hasła/klucza/kliknięcia. Jakby to powiedziała moja siostrzenica "Take życie jest"
OdpowiedzUsuńNirvana już blisko...
OdpowiedzUsuńWidzę światło na końcu tunelu...
OdpowiedzUsuńA za światłem rachunek za prąd...
OdpowiedzUsuńPrzeraża "...mnie nie przeraża bo nie jest to kwestią :"czy" a kwestią :"kiedy". Nie zaistnieje wtedy ten słupek komentarzy pod myślą jaka przyjdzie Pani do głowy. Nie dowartościujemy się zdaniem nam kadzącym, które ktoś napisał od niechcenia. Muszę nauczyć się krzesać ogień, bo lubię ciepło. Posadziłam kawałek lasu więc może mnie kiedyś ogrzeje lub ochroni. Słowa, czasem męczą mnie na tyle ,że chyba nie będzie wielkim bólem gdy przestanę je czytać....szkoda będzie Chopina itp, bo lubię posłuchać ale może uda się samej z klawiatury pomocą wydobyć jakiś dźwięk.
OdpowiedzUsuńLas się przyda w tym, czy innym wypadku, krzesanie ognia również. Muzykę można wykrzesać praktycznie ze wszystkiego, choć z tworzeniem utworów na miarę etiudy e-mol może być problem. Bardziej w perkusyjne tony przyjdzie nam uderzać.
OdpowiedzUsuńJa bym jednak w dur pozostała. Na mol ani czas ani wiek ani okoliczność a korzystać lubię z tego co mam niźli z tego co może nie przyjdzie.
OdpowiedzUsuńWięcej wiary w zdolności. Jeśli klawiatura nie pomoże ,zawsze można zanucić kołysankę a ta już tylko od uczuć zależy a nie od umiejętności.
Prawdę rzeczesz po trzykroć. Też zawsze w durowych tonacjach gustowałam. Jakoś łatwiej się gamy grało.
OdpowiedzUsuń