Januszostwo: level - expert
Wedle wszelkich ustaleń Linka ze swoimi namiotowymi towarzyszami miała dotrzeć na festiwal w piątek w godzinach popołudniowych. Fakt ten spędzał jej sen z powiek, gdyż pierwsza zasada Woodstocku brzmi: kto późno przyjeżdża, rozbija się przy toi toiach. Nie jest to kusząca perspektywa, więc Linka marszczyła w zadumie brwi, jak tu zagiąć czasoprzestrzeń i pokonać system. Wtem poczuła silne mrowienie w istocie szarej, a usta wykrzywił jej chytry uśmiech. Chwyciła za telefon i wydała serię krótkich poleceń, dochodząc do przeświadczenia, że w poprzednim wcieleniu była co najmniej Napoleonem. Zaledwie po kilku minutach otrzymała informację zwrotną, że śmiały plan zostanie wprowadzony w życie. Otóż część ekipy pojechała już w czwartek, a Linka w swej przebiegłości - o jej istnieniu właśnie się dowiedziała – nakazała, żeby od razu rozbili również ich namiot. W ten sposób teren został zaklepany, pomimo tego, że przez ponad 24 h namiot będzie stał pusty, a przynajmniej Linka ma taką nadzieję, że w środku nie znajdą trupa. Albo jeszcze gorzej…
Tym sposobem Linka odprawiła z kwitkiem wszystkich parawaniarzy z nad Morza, a tytuł Janusza roku ma już zaklepany.
No moje gratulacje !
OdpowiedzUsuńNo, trzeba sobie jakoś radzić w końcu! I co z tego, że namiot przez dobę będzie pusty? Twój jest ten kawałek podłogi!
OdpowiedzUsuńA co tego tego Napoleona - cóż za skromność ;)
Uważaj! Napoleon w ostatecznym rozrachunku źle skończył...
OdpowiedzUsuńDlaczego źle? Mieszkał sobie na wyspie i nie musiał rozbijać namiotu przy toi toiach...
OdpowiedzUsuńNadaję Ci tytuł LOGISTYK ROKU :-) Marnujesz sie dziewczyno!
OdpowiedzUsuńNapoleon przy tobie to pikuś ;-)
W dodatku uniknęła linka trudów rozbijania namiotu. Przyjedzie i od razu będzie pić piwo. Jak hrabina jakaś.
OdpowiedzUsuńAle może chciał. A nie mógł. Biedaczysko :)
OdpowiedzUsuńJu arrrrrrrrrrr sacz iful!!!!!!!!!!!! :)))))
OdpowiedzUsuńI co? Nie było dzikich lokatorów?
OdpowiedzUsuńhihih..super zaklepane! To ja z torebką na wybranym krześle -przed życzeniami -na imprezie typu wesele (jakoś nie byłam jeszcze na takim z winietkami) to przy tobie pikuś :) przez małe p
OdpowiedzUsuńCwaniara! Jesteś w moich stronach, więc udanej zabawy ;).
OdpowiedzUsuńTego szkoła nie nauczy ;)
OdpowiedzUsuńAno był. I faktycznie uratowało nam to tyłki, powonienie na pewno.
OdpowiedzUsuńBo ja nad wyraz skromna jestem :D
Spoko, nie planuję szarży na Moskwę ;)
OdpowiedzUsuńCo racja to racja, wyspa na wyłączność to całkiem miłe m4.
OdpowiedzUsuńPewnie, że pikuś. Mam 170 cm!
OdpowiedzUsuńSkąd wiedziałaś jak będzie? Rozbiłaś się gdzieś obok ;)
OdpowiedzUsuńOj nie. Wierz mi, że nie...
OdpowiedzUsuńTo instynkt przetrwania ;)
OdpowiedzUsuńAni lokatorów, ani kupy, ani trupów. Wersal normalnie :D
OdpowiedzUsuńW obliczu zagrożenia życia (spanie przy toi toiach) w Lince budzą się nadprzyrodzone moce, których obecności nawet nie podejrzewała.
OdpowiedzUsuńDzięki, było udanie :) Tak, rozmawialiśmy, że lokalsi to chyba nie przepadają za tym festiwalem...
OdpowiedzUsuńNawet trupa?! Szok...
OdpowiedzUsuńTego nie możemy wiedzieć na pewno. Przecież jeden lubi Beethovena, a drugi, jak mu skarpetki śmierdzą.
OdpowiedzUsuńW sumie to on wygląda jakby mu coś zdechło pod nosem, więc możesz mieć rację.
OdpowiedzUsuńhttps://hemorend.pl/wp-content/uploads/napoleon-3.jpg
Gwoli ścisłości trup był. Pajęczy, ale zawsze. Bardziej spodziewaliśmy się zastań grupę imigrantów.
OdpowiedzUsuńKazałabym rozstrzelać takiego, który by mi taki portret trzasnął :D
OdpowiedzUsuńNie bylo trupa, kupy ani innych niespodzianek w srodku;)
OdpowiedzUsuńTwoj zmysl organizacyjny /tytul Janusza roku + fajna ekipa na miejscu + piwo/nigdy z winem = super zabawa na Woodstock!!
P. S. Po rozstrzelaniu dla pewności jeszcze zgilotynować.
OdpowiedzUsuńGdyby miał sudoku w łapie uznałabym, że siedzi na tronie ;)
OdpowiedzUsuńNadal uważam, że ten trunek nie zasługuje na klasyfikowanie go obok wina...
OdpowiedzUsuńA truchło rozpuścić w kwasie. Dla pewności.
OdpowiedzUsuńGratuluję Ci Linko iście napoleońskiego Planu przez wielkie Pe. Czy może Twoja praprababcia nie była spokrewniona z Marią Walewską? To by wszystko wyjaśniało strategiczna dziewczyno.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę pobytu na Woodstocku :)
Plan był przedni, zwycięstwo również. Trochę przypomina mi to czasy PRL, gdy na noc zamiast do łóżka szło się ze składanym krzesełkiem do kolejki przed sklepem. Ale co tam, nie będę wybrzydzał. ;)
OdpowiedzUsuńBabci nic o tym nie wiadomo, ale wyników DNA nikt mi nie pokazał, więc pewności nie ma. Nie ma co zazdrościć, za rok znowu będzie ;-)
OdpowiedzUsuńNa Woodstocku zawodowi "stacze" zarobiliby fortune.
OdpowiedzUsuńPomysł na biznes ;)
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że to wręcz nisza na rynku.
OdpowiedzUsuńJa tam mam jakieś 50 km, tak na oko patrząc i tam nie jeżdżę. Nie moje klimaty, więc by się zgadzało xD.
OdpowiedzUsuń50 km to nie tak źle, rykoszet aż tak daleko nie sięga ;)
OdpowiedzUsuń