Gruboskórna
- ale jest lepiej? – zapytała z niekłamaną trwogą w głosie Doktórka.
Linka sięgnęła do skrzętnie ukrywanego za uchem papierosa na wyjątkową okazję. Włożyła go do ust, odpaliła od zapalniczki Zippo - niczym rasowa gwiazda filmowa - i mocno się zaciągnęła. Po kilku sekundach, kiedy to rakotwórcze substancje smoliste skrzętnie wyściełały jej pęcherzyki płucne, wypuściła resztkę dymu. W kłębach niebieskawej mgły pochyliła się ku Doktórce i z wyzywającym błyskiem w oku oznajmiła – już sama zakładam skarpetki.
Mimo wszystko Doktórka nie została przekonana i zapisała biednej Lince serię morderczych zastrzyków w rzyć. Wobec powyższego nie zostało jej nic innego, jak strzepnąć zalegający na niej kurz, przygładzić potargany włos, zgolić miesięczny zarost i udać się do przychodni. Powłócząc nogami jak hybryda kaczki z kowbojem, mimochodem odgarnęła wszystkie zalegające liście na parkingu, czym od razu wkupiła się w łaski Pana Sprzątającego, który zawsze wita ją z promiennie wyszczerzonymi bezzębnymi dziąsłami.
W zabiegowym Pani Podająca Medykament zażądała od Linki kwitu af/23Cd/G8 -x2017/ potwierdzającego, że ta nie jest niepoczytalnym masochistą pałającym lubieżną rządzą przyjmowania zastrzyków w poślad. Oczywiście Doktórka, której widocznie zaszkodził smog wytworzony przez Linkę, zapominała wystawić owy formularz. Jednak Linka z profilu wygląda jak typowy niepoczytalny masochista pałający lubieżną rządzą przyjmowania zastrzyków w poślad, więc PPM zgodziła się na nieoficjalną iniekcję, choć za każdym razem podejrzanie łypie na Linkę.
- miała Pani dużo zastrzyków? – zapytała PPM.
- a co, tak mężnie znoszę? – Linka oczami duszy widziała wręczany jej na państwowym wiecu order Dzielny Pacjent.
- nie, bo ma pani takie zrosty.
- och…
Linka wolała przemilczeć fakt, że bynajmniej nie miała wielu zastrzyków w rzyć i najwidoczniej z natury jest nosorożcem.
Może rzyciorożcem jesteś? Upewnij się :-)
OdpowiedzUsuńAle pytanie, czym mam róg na rzyci, czy rzyć na... dobra nieważne :D
OdpowiedzUsuńMoże masz takie zwarte mięśnie i pani w zabiegowym za zrosty je wzięła, było mniej ćwiczyć na siłowni...
OdpowiedzUsuńUuuuuuuuuuu, a taki dobry miałaś początek. Ten papieros, ten dym, to, że skarpetki sama zakładasz! A tu taki koniec! A może jej zaszkodził inny dym i miała przywidzenia? Albo sama sobie jakiś zastrzyk wcześniej dała... No albo rzeczywiście miała rację, co nie jest zbyt pocieszające.
OdpowiedzUsuńHyhyhyh zwarte mięśnie + siłownia to dla mnie taki sam abstrakt, co chleb z masłem ;)
OdpowiedzUsuńZawsze mogło być gorzej, całkowity brak pośladka, czy coś...
OdpowiedzUsuńZrosty? Czyli, że co? Zrosła się przerwa między pośladkami?
OdpowiedzUsuńznaczy się będzie bardziej bolało??!!!!
OdpowiedzUsuńEee luzik w porównaniu z zastrzykami w brzuch albo kilkom innymi ciekawymi przypadkami, to niczym ciepły letni deszcz ;)
OdpowiedzUsuńTo w periodykach medycznych nazywane jest "brakiem rowa". Termin naukowy. Serio.
OdpowiedzUsuńWybór należy do Ciebie :-)
OdpowiedzUsuńSamodzielne zakładanie skarpetek to wielki wyczyn, gratuluję z nutą zazdrości, bo ja mam z tym niejaki problem, nadal. Ponieważ problem polega w szczególności na zakładaniu skarpety lewej, marzy mi się czasem w przebłysku desperacji jednonoga egzystencja.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dzielnie i nie napinaj przy zastrzykach zrostów, czy co to tam na tylnej części posiadasz. Będzie lepiej :)
No właśnie, może by Ci inny dymek pomógł? :P
OdpowiedzUsuńA wiadomo już co Ci jest? Kumpla z pracy dopiero czwarty lekarz przywrócił do rzeczywistości i teraz skacze sobie jak zajączek, to znaczy, w porównaniu z tym jak było wcześniej ;)
Niech będzie, że rzyciorożce żyją w innym lepszym świecie, a jam niegodna się pod nie podszywać :p
OdpowiedzUsuńBrzmi to dość strasznie, ale pozwól, że opowiem Ci pewną historię (normalnie, nie w trybie 3 os. bo to nic śmiesznego)
OdpowiedzUsuńKiedyś, kiedyś pracowałam z dziewczyną, tak na oko z 10 lat starszą ode mnie, czyli wówczas była trochę po trzydziestce. Dziewczyna ta od dziecka borykała się z kolosalnymi problemami z kończyną dolną, większość problemów wynikała ze złego prowadzenie przez lekarzy, ale w to się nie będziemy wdawać, bo nie pamiętam zbyt dokładnie już. Efektem było blisko 25 lat życia w permanentnej depresji, uzależnieniu od morfiny, nie wychodzeniu z domu itp. W akcie desperacji właśnie, zdecydowała się na amputację nogi od kolana. Nie wiem, jak to teraz wygląda, ale wówczas jeśli amputacja nie miała służyć ratowaniu życia, tylko yyy "poprawie egzystencji" niezbędna była 3-tygodniowa hospitalizacja w szpitalu psychiatrycznym pod kątem sprawdzenia poczytalności. Oczywiście tam zamiast odseparować ją do jakiejś izolatki, jako potencjalnie zdrową, wrzuci ją w sam środek tego bałaganu, z czego również wynikło wiele nieprzyjemności, o których nie ma sensu mówić. Koniec końców, amputowali jej nogę, a ona zaczęła żyć. Dosłownie.
Hyhyhy tylko ja dymków przyjmować nie mogę, choć ciasteczkiem bym nie wzgardziła ;)
OdpowiedzUsuńNikt nic nie wie. Muszę mieć rezonans albo tomograf, nie odróżniam. Ale nie wiem, czy w tej dekadzie się załapie. Ale mam też wyszukanego ponoć wypasionego rehabilitanta, jak mi prochy odstawią i nie będzie lepiej, to się do ziomka zgłoszę.
O mój buku liściasty! Zrośnięty poślad, radosne dziąsła a na dodatek podejrzenie o niepoczytalność... Jakie zajmujące życie prowadzisz ;)
OdpowiedzUsuńZazdraszczam.
Myślę, że wszyscy mi zazdroszczą, ale wstydzą się powiedzieć :D czy awansowałam już do rangi celebryty? Chcesz odcisk łapy?
OdpowiedzUsuńChcę odcisk rzyci :)
OdpowiedzUsuńA to już było srodze dziwne :D ale ma być odciśnięty w betonie?
OdpowiedzUsuńcud prawdziwy, że personel płci zbieżnej - rewersowa płeć mogła by być podejrzana o to, o co tak chętnie oskarżana jest w ostatnich dniach.
OdpowiedzUsuńw momencie kiedy to przeczytałem, uznałem że strach się odezwać do płci dopełniającej bez obaw o oskarżenie - cóż w ogóle gadać - lepiej zmilknąć.
zdrowiej zdecydowanie, a Ty zdrowiej niezwłocznie - i oby bezkarnie.
Powinieneś być rzecznikiem prasowym, prawnikiem, albo politykiem. Słyszę Twoje kwieciste perory i te brawa oszalałego, i ogłupionego tłumu :D
OdpowiedzUsuńrzyć, albo nie rzyć - oto jest pytanie
OdpowiedzUsuńpowstrzymałem się z niezdrową ciekawością o miesięczny zarost na rzyci... i od raz podejrzenia, że ciało ze mnie polityczne i opinio(tfu)rcze.
znaczy czas być bardziej bezpośrednim - tajemnicze zrosty na nieogolonej rzyci - da się z tym żyć? czy to podlega zabiegom fryzjersko - chirurgicznym?
Hyhyhy zarost z tego co się orientuje występuje wyłącznie na licu w innych miejscach to owłosienie, busz, krzaki, kłaczory, itp :D choć ten fryzjero - chirurg od razu mi się z demonicznym golibrodą skojarzył, więc etat jak najbardziej płatny i pod spis zawodów podlegający.
OdpowiedzUsuńAkurat zastrzyków w brzuch nie wspominam źle...Mam wrażenie że moje dupsko jest bardziej wrażliwe
OdpowiedzUsuńNigdy nie przyjęłam ani jednego zastrzyku w rzyć. Myślę, że wątpliwa to przyjemność, ale za razem mam takie podejrzenie, że lepsze to niż wizyta u dentysty! Także, zawsze mogło być gorzej! Głowa do góry! :D
OdpowiedzUsuńRzyć rzyci nierówna :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że dobrze myślisz i nie masz czego żałować, ani zazdrościć ;) ale żeby nie było, że straszę czy coś, nie są wcale takie złe, ja po prostu lubię dramatyzować, szkoda że mi za to nie płacą :D
OdpowiedzUsuńMoże być ksero. Nigdy nie widziałam rzyci ze zrośniętym rowem...
OdpowiedzUsuńSkanowałam już sobie ręce i paszczę, więc rzyci wolę nie, na wypadek gdybym jeszcze kiedyś chciała skanować paszcze :D
OdpowiedzUsuńcóż mam powiedzieć? doceniam unik i politycznie nie powtórzę pytania - kłaki? krzaki? a nie można ciut bardziej elegancko - ja nazywam takie zjawisko trawniczkiem - niby to samo, ale jak brzmi!
OdpowiedzUsuńPrzyszła mi na myśl nazwa "duporożec" -_-'
OdpowiedzUsuńSerio ludzie podejrzewają o masochizm, jak ktoś dużo zastrzyków przyjmuje? Zaskoczyło mnie to.
Jednak rzyciorożec brzmi bardziej elegancko :D
OdpowiedzUsuńNo ja odrobinę przesadzam, ale kilka razy już wdawałam się w dyskusję podczas robienie zastrzyków, bo mnie to na prawdę nie rusza i lubię patrzeć, więc może sama prowokuje do dziwnych rozmów, bo potem zdecydowanie robią się dziwne ;)
Zdecydowanie masz rację, trawniczek brzmi godnie i z klasą!
OdpowiedzUsuńWitam.
OdpowiedzUsuńKwit potwierdzający af/23Cd/G8 -x2017/ ? Brzmi gorzej niż "Zaświadczenie A 38 z Domu Który Czyni Szalonym":)
Też "między wierszami" wyczytałam o Twoim kłopocie, więc życzę Ci szybkiego zdiagnozowania przypadłości.
Pozdrawiam:)
Uwielbiam Asterixa! Właśnie z komiksów wzięło się moje notoryczne powtarzanie "na Ozyrysa".
OdpowiedzUsuńA bo między wierszami zawsze jest najwięcej szczegółów. Dzięki, dzięki.
To może się kiedyś dowiesz, co Ci jest ;)
OdpowiedzUsuńAle ciasteczko, to bym sobie też teraz chętnie zjadł, nawet bez dodatkowych składników ;)
Dzielna, Kochana Linka!
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci bardzo, zwłaszcza, że samemu w tym roku od lipca wędruje po lekarzach (najpierw przez paskudne ciśnienie, a potem z powodu kiepskiego wzroku - mów mi Cyklop, bo mam tylko jedno naprawdę zdrowe oko :D ).
Współczuję też zastrzyków. Na swoje nieszczęście, mam nerwy na wierzchu, serce na dłoni...a żyły tuż pod skórą...
Ściskam serdecznie i duuuużo zdrowia życzę :)
Tobie również zdrówka, jak w końcu znajdę jakiś sklep w necie, gdzie sprzedają je na wagę to podeślę Ci linka ;)
OdpowiedzUsuńCiasteczko jest dobre zawsze i wszędzie!
OdpowiedzUsuń