Śniadaniowe godziny szczytu

Czas, w którym milczkowata mrukowatość Linki osiąga apogeum to wczesne godziny poranne. Prawdę mówiąc, nawet nie muszą być wczesne. Linka po prostu piorunuje spojrzeniem, warczy, wysuwa dolną szczękę i obnaża kły o każdej porze dnia zaraz po przebudzeniu. Gdy zdarzy jej się w tym czasie przemówić ludzkim głosem, najczęściej padające słowa to: nie cierpię śniadań. I tak jest zawsze od lat. Linka nie nabyła umiejętności pożywiania się rano, chyba że to coś słodkiego.


Przy wtórze nieartykułowanych dźwięków, gulgotów i powarkiwań do kuchni wlała się Linka, która stała się emanacją zła, łajdactwa i nikczemności.  Stanęła przed lodówką, otworzyła ją z impetem i zniknęła w czeluściach, wydając przy tym kolejną kanonadę bliżej nieokreślonych monosylab.  Po kilku minutach bezowocnych poszukiwań strawy Linka wyciągnęła głowę z oszronionymi brwiami i dwoma złowrogo sterczącymi soplami z czerwonego nosa. Zgrzytając ze złości zębami i zamieniając w kamień wszystko, na co padł jej bazyliszkowaty wzrok, zakasała rękawy i wzięła się do pracy.


Po jakimś czasie do kuchni weszła Rodzicielka, z nieskrywaną zgrozą omiotła pobojowisko i lękliwie zapytała – co robisz?


- śniadanie – odburknęła Linka, nie podnosząc nawet wzroku.


Rodzicielka z pewną dozą dezaprobaty spojrzała na szarą, lepką masę, którą Linka klepała z wymalowanym szaleństwem na twarzy.


- placek drożdżowy? – spróbowała jeszcze raz Rodzicielka.


- drożdżowy – odpowiedziało jej kolejne burknięcie.


- hmm ile dałaś jajek? – mitygowała dalej Rodzicielka.


Linka uniosła nieznacznie głowę i spojrzała jej głęboko w oczy, następnie przerzuciła zamglone spojrzenie na okno, patrząc daleko poza linię horyzontu. Po chwili zadumy ze zdziwieniem zapytała już znacznie łagodniejszym tonem  – jajek?... –   choć pytanie nie było skierowane do osoby, a bardziej do wszechświata.


Rodzicielka tylko pokręciła z politowaniem głową, zakasała rękawy i w milczeniu przyłączyła się do klepania potwora, dodając uprzednio jajka do ciasta.


DSC_7350


Teraz Linka może jeść śniadanie cały dzień

Komentarze

  1. O te śniadania to moja lekarka wojuje ze mną zawzięcie. Co mam zrobić, kiedy one mi w poprzek gardła stają? :( Ale słowo dałam to staram się dotrzymać. Zakupiłam paczkę biszkoptów i co rano jeden schodzi na śniadanko. No, chyba że zapomnę. A tyle ciasta drożdżowego (jak dla mnie najlepszego) starczy Ci na 100 śniadań :) Aż u mnie zapachniało.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jem śniadań. Ja swój pierwszy posiłek jadam bardzo późno. I czasami jest to ciasto XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie śniadanie mogłoby nie istnieć w ogóle, poranek również. Dzień rozpoczęty bez dużej dawki kofeiny nie jest w ogóle dniem rozpoczętym. Nie istnieje, bo śpię, nawet jeśli pozory - czyli poruszanie się i wykonywanie czynności świadczą o czymś innym.
    Obawiam się, że ja do rzeczonego placka nie dodałabym również mąki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze jem śniadanie, nawet gdy wyjeżdżam z domu o 4.50 ;-)
    Obiadu mogę nie jeść, ale śniadanie i zaraz kawa to oczywista oczywistość...
    Placek drożdżowy bez jajek? Ciekawy eksperyment...to może lepiej niech Linka placki wieczorami robi?

    OdpowiedzUsuń
  5. ojciec próbował mnie nauczyć jeść coś "na świtańca" trwało to lata całe i nieskuteczne było bardzo - poddał się wreszcie.
    i teraz jest jak w Chinach - nie zarobiłeś - nie jesz, czyli śniadanie po 3-4 godzinach od wstania

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj pamiętam, jak rodzice mi głowę suszyli, kiedy byłam dziecięciem, że rano trzeba coś zjeść. Szczególnie zimą. Jakby to różnica była.
    Mnie 2 godziny wystarczą. No chyba, że coś słodkiego to od razu mogę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zróbmy zamianę, oddam Ci moje śniadania w zamian za Twoje obiady!
    Bezpieczniej dla świata jest, kiedy za pieczenie ciast w ogóle się nie biorę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzień powinien zaczynać się o 14:30 obiadem - najlepiej schabowym - następnie herbatą i czymś słodkim.
    Hyhyhy miałam już różne ekscesy przy pieczeniu ale jakoś o mące jeszcze nie zapomniałam :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobry był. Dzieci zeżarły. Skubane.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciasto jest dobre 24 godziny na dobę. Tak zostało zapisane w Piśmie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety wielu chętnych do ciasta było, jutro znów czeka mnie śniadaniowa trauma. Ja nie biszkoptami, a petitkami się czasem ratuje, jak już "muszę" coś zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dobrze spotkać pokrewną duszę (albo żołądek?). Od razu czuję się mniej cudaczna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z dumą możemy zakrzyknąć: cudaczne żołądki świata łączmy się!

    OdpowiedzUsuń
  14. I pomyśleć, że mam tak samo. Rano kawa i ciasto ( dziś sernik z mandarynkami), w południ i wieczorem też ciasto. Dopiero po Twoim wpisie widzę, że muszę piec drożdżowe, zdrowsze i lżejsze.
    Zasyłam serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  15. No naprawdę, kto to widział, żeby dodanie jajek do ciasta było takie konieczne :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Prawda? Banda ortodoksów :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Hyhyhy możemy sobie piątkę przybić :) Gdyby nie przerwa na obiad cały dzień żywiłabym się cukrem. No i owoce jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Daj znać kiedy śniadanie piecze Rodzicielka. Lubię ciasto drożdżowe( z jajami generalnie) i za nic nie chciałabym trafić na Twój dyżur ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Linka niech wcale placków nie robi... Nawet tych ziemniaczanych... Linka niech pisze :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nic straconego 3:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niestety pisaniem się nie najem.

    OdpowiedzUsuń
  22. No wiesz?! Wypraszam sobie! Do ciasta na pizze też się jaj nie daje i jakoś nikt afery nie robi :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Mówisz, że wszystko przede mną :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Się wtrącę i dodam, że placek drożdżowy bez jajek również istnieje. Robiłam niedawno, blacha miała wystarczyć nam na dwa-trzy dni, a Łukasz wpieprzył wszystko tego samego wieczora. Nie ukrywam, że wyszło mi zacnie. Mam dziwny dar do ciast i babeczek, który się lekko marnuje, gdyż nie jestem fanem słodkiego. Ze słodyczy to tylko stópki Garoszka!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. - Mężu, zjesz śniadanie? - Nie, nie mam czasu. Więc robię sobie śniadanie. Mąż porywa mi je z talerza i zjada po drodze. A może by tak leksykon napisać o zwyczajach śniadaniowych? ;) Albo coś w rodzaju sennika?

    OdpowiedzUsuń
  26. Zwyczaje śniadaniowe homo sapiens. Ja to widzę jako film dokumentalny z cudownym głosem Krystyny Czubówny :D

    OdpowiedzUsuń
  27. Ano też tak myślę, do pizzy jajek się nie daje i nikt egzorcyzmów nie odprawia. Są żabie udka to i na szczurze łapki amatorzy się znajdą. Stawiam na Francuzów.

    OdpowiedzUsuń
  28. Linko, a dlaczego musisz jeść śniadanie? Ja nie jem i czuję się bardzo dobrze. taki krótki post jest bardzo wskazany. Jem około 11 tej i świat się nie wali.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Placek drożdżowy na śniadanie. Że też chciało Ci się go robić! ;D
    Ale wygląda super. Aż moje ślinianki zaczęły mocniej pracować.... xD.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dlaczego szczytujesz przy śniadaniu (grzecznie pytam), skoro robisz na nie takie niejadalne paskudztwa?

    OdpowiedzUsuń
  31. Ej no o co Ci chodzi, przecież nie przemyciłam do niego mięsa...

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale to wredna, samopuchnąca w gębie i nieprzełykalna buła drożdżowa!

    OdpowiedzUsuń
  33. Z głodu bym umarła jakbym miała na drożdżowe czekać. Przecież to musi urosnąć raz, drugi, trzeci. A jak nie dodasz drożdży to można czekać i czekać.

    OdpowiedzUsuń
  34. Mam problem z córką. Ona też nigdy nie je śniadań. Przy okazji polecam http://podstawyfrancuskiego.pl/

    OdpowiedzUsuń
  35. A ja bym umarła z głodu, gdyby mi kazali to jeść...

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja mięsożerna jestem. Oddam każe ciasto, że kilo tatara :))

    OdpowiedzUsuń
  37. Na pohybel! Uwielbiam mięcho, ale na Ozyrysa nie surowe! No i śniadanie to też nie moja fora żerów.

    OdpowiedzUsuń
  38. To nie taki straszny problem, oby gorszych nie było ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Ano drożdżowe wymaga strasznego skupienia, wszystkiego nagle trzeba dodać :D

    OdpowiedzUsuń
  40. Ano drożdżowe jest niezwykle skomplikowane, wszystkiego nagle trzeba dodać, bo wszyscy wiedzą jak powinno wyglądać i smakować. Nie ma miejsca na improwizację.

    OdpowiedzUsuń
  41. No właśnie, taka jest najlepsza! :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Placek drożdżowy? Szkoda drożdży! Znam pożyteczniejsze zastosowanie dla drożdży...

    OdpowiedzUsuń
  43. Dobrze prawisz, ale placek również jest godnym sposobem zużytkowania.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium