Tworzenie postaci. Miejsce II – Degenerat

Żeby w pełni zobrazować powagę sytuacji, Linka zrobi coś, czego jeszcze do tej pory nie robiła, a wręcz świadomie unikała – w obawie przed psychofanami – i opisze szczegółowo, i najlepiej jak potrafi swoją zewnętrzną powłokę. Otóż Linka ma głowę i jakiś kadłub. Do tego najczęściej przywdziewa swoją ukochaną, wymiętą parkę, z zimna lico chowa za szalami lub chustami, a ręce objucza w wełnę bez palców. Ogólnie nie wzbudza powszechnej atencji na ulicach, można nawet pokusić się o stwierdzenie, że przemyka niezauważona niczym ninja. Jest jednak pewna grupa społeczna, która bez pudła i mniej niż w 0,05 sekundy lokalizuje Linkę. Grupa ta przestaje nawet mrugać w obawie, że mógłby im umknąć jej najmniejszy i jakże niezgrabny ruch, stają na baczność, prężą klaty i pokazują sprzęt. Linka zupełnie niechcący stała się muzą wszelkich sklepowych ochroniarzy.


Nie wiedząc czemu zawsze, gdy tylko wejdzie do podrzędnego marketu, cała ochrona nagle zaprzestaje niezobowiązujących pogawędek z kasjerkami, porzuca niedopitą kawę na zapleczu, przestaje chrapać zza monitorów i tłumnie wylewa się na halę. Porozumiewając się niczym agenci jej Królewskiej Mości przez walki talki, drepcząc za Linką jak cień. Ta jak na zrównoważoną i stateczną personę przystało, gdy widzi, że oczekuje się od niej podejrzanego zachowania, zaczyna podejrzanie się zachowywać. Rzuca więc ukradkowe, rozedrgane spojrzenia, przed każdym sięgnięciem po dany produkt, rozgląda się w popłochu, czy nikt jej nie widzi, zaczyna kluczyć między alejkami, próbując zgubić ogon. Jeśli standardowe metody nie przynoszą rezultatów Linka przechodzi w tryb bojowy, z piskiem trampek lawiruje między regałami z chemią domową, następnie rzuca pod nogi goniącym ją ochroniarzom puszki z fasolą, by w końcu ukryć się za workami z psią karmą i czekać tam aż do zamknięcia sklepu. Kuriozum osiągała w okresie, kiedy dumnie dzierżyła półmetrowe dredy, wówczas po każdorazowym wyjściu ze sklepu spuszczano za nią psy gończe.


Pewnego razu w okresie przedsylwestrowym Linka została mianowana pierwszym zaopatrzeniowcem. Wybrała się więc do sklepu A po sławetne ruskie, które umieściła w plecaku, a następnie po resztę sprawunków do sklepu B, gdyż serwowana przez nich imitacja szampana była bardziej niż niespożywcza. Tam grzecznie pakowała wszelkie dobra do koszyka, a po stwierdzeniu, że na Sylwestra należy pić a nie jeść, udała się do kasy celem dokonania transakcji. Dziwnym trafem podobne zamiary miała cała ludzkość, więc Linka ustawiła się w kilkukilometrowej kolejce. Przemieszczając się w tempie poruszających się lodowców, Linka w końcu zrównała się z dumnie eksponowaną ichniejszą imitacją szampana. Przestępując z nogi na nogę, nagle poczuła gwałtowne szarpnięcie, a w naturalny sklepowy szmer wdarł się huk tłuczonego szkła. Linka czując skupione na sobie zdegustowane spojrzenia wszystkich dookoła, ze zgrozą spojrzała pod własne nogi. Klnąc szpetnie pod nosem i brodząc po kolana w bąbelkowej pianie, zaczęła zbierać resztki szkła z jej ruskich, które wysunęły się z plecaka i malowniczo skąpały podłogę. Kolejka dziwnym trafem całkowicie popłynęła na fali wina musującego i Linka bez pośpiechu zbierała pokruszone drobinki. Wtem zza jej pleców wyrósł złowieszczy cień. Czując na plecach wypalaną dziurę, Linka odwróciła się i stanęła oko w kolano ze złowieszczym ochroniarzem.


- przepraszam, posprzątam – wydukała zawstydzona.


- nie musi pani, już ktoś idzie. Przewróciła panie te stojące tutaj? – zapytał, wskazując palcem na eksponowane butelczyny.


Linka przecząco pokiwała głową – wypadły mi z plecaka – widząc, że lico Ochroniarza niebezpiecznie zaczęło zmieniać kolory od sinego po intensywną purpurę, a ręka opadła na przytwierdzony do boku paralizator z szelmowskim uśmiechem dodała – mam paragon.

Komentarze

  1. Oooo! Pierwsza z komentarzem jestem?! Niemożliwe.
    Tak się przejęłam, że zapomniałam co miałam napisać :(
    Znaczy wykpić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo a ja wyjątkowo dzisiaj nie przewidziałam nagrody dla pierwszego komentującego. Przypadek? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I jak tu nie wierzyć w PH...

    OdpowiedzUsuń
  4. W całej tej historii jest pewien wielce intrygujący punkt.

    Co to jest, u cholery, wymięta parka?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Musisz żuć gumę Orbit.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jest to całkowicie moja, ale powiedzmy. U mnie są cudownie ogromne kieszenie, do których mogę zmieścić obszerne tomiszcze.
    http://modito.linuxpl.info/MODITOoO/IM046/image002.jpg

    OdpowiedzUsuń
  7. A to nie mogłaś od razu powiedzieć, że chodzi o kurtkę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie. Bo każda parka jest kurtką, ale nie każda kurtka jest parką. Piję zieloną herbatę i wzięło mnie na filozofię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jedyne parki, jakie znam, to te na ławce pod platanem i Mojry.

    OdpowiedzUsuń
  10. No Linka jak popsoci to z przytupem. Swoją drogą, nie znoszę ochroniarzy w sklepach i zawsze przy wyjściu czekam gdy zapiszczy alarm, normalnie trauma ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem, czy wiesz, że ochroniarze, których widzisz, to tylko część ochrony. Są jeszcze jakby nadochroniarze przy monitorach (awansowali :) ), a nad nimi szef. No i ten szef mocno leci po premiach lub i tak niewysokich pensjach, kiedy ubywa w sklepie towaru, a w kasie nie przybywa kasy, nadochroniarzom, zaś ci z kolei - Twoim prześladowcom. Nie, żebym Ci nie współczuła, sama byłam prześladowana dwukrotnie i bezpodstawnie, ale mam więcej zrozumienia, co pomaga znieść frustrację.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ ja mam cały ogrom zrozumienia i zero frustracji! Bawi mnie, że pałają do mnie taką sympatią, bo mimo wyglądu obszczymurka ja nawet winogronka nie wezmę i nie zjem pokątnie, bo mi moja nerwica nie pozwala nic nieumytego zjeść, a gdzie tu pasztet masowo wynosić! Właśnie przez to, że oceniają ludzi po pozorach i łażą za mną jak smrody tracą premie. Hyhyhy ja przez wszystkie lata edukacji nawet ściągać nie umiałam, bo waliłam buraka i czułam się jak morderca zakapior :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Tylko tych "szampanów" szkoda... Wiesz, że ja też się tego boję :D weszli mi już na psychę.

    OdpowiedzUsuń
  14. I właśnie poznałaś trzecią. Ale, że mój blog będzie miał wartość edukacyjną?! Się wzruszyłam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ano, postać w parce, rzucająca się butelkami szampana po sklepie, a jako dodatkowa broń, te małe gwiazdki, czyli pierogi ruskie. Pasuje do postaci ninja.
    Ninja, to po prostu szpieg, dowiedziałem się niedawno, więc nic dziwnego, że ochrona cię szpieguje, skoro uznają cię za szpiega, pewnie takiego konkurencji :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Coś mi się wydaje, że Linka na pierwszego zaopatrzeniowca się nie nadaje!

    OdpowiedzUsuń
  17. Postać wygenerowana ma być użyta jako "biała broń", zaraza, wirus, czy co?
    w jakim celu powstają kreacje?

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie ochrona zawsze obserwuje, ponieważ ja zawsze dziwnie się zachowuję. Mam tą świadomość, ale to wynika z tego, iż jak najszybciej chcę znaleźć upragniony artykuł, ZAPŁACIĆ i wyjść ze sklepu.

    Wiem też, że uwagę ochrony zwraca mój duży plecak, który zawsze na zakupy zabieram. Razu pewnego nawet mi go odebrano ("profilaktycznie") przed wejściem.

    Kiedy nosiłam dready, miałam więcej problemów z panami, którzy chcieli ode mnie numer telefonu. Większość zagajała do mnie po angielsku, niektórzy myśleli, że przyjechałam z Kuby...

    Współczuję z powodu wina. Patowa sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mogę być bronią białą, a moja ksywa to Katana, jak ta z komiksu!
    Minicykl powstał, bo nie wiedziałam jak inaczej sensownie podpiąć pod całość minione historie (tak samo było z Wielkimi powrotami), a że ładuje się całkowicie niechcący w takie sytuacje to już inna sprawa. Serio nie chodzę i nie warczę na obcych na ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz rację. Od tego czasu zostałam zdegradowana.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawsze chciałam działać w konspiracji! Idąc za klasykiem "ja się wcale nie chwalę, ja po prostu mam talent" :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Czując się obserwowana, wiem że zaczynam zachowywać się podejrzanie, no bo nie idzie inaczej... Mnie również kiedyś odebrano plecak przed zakupami :D i również byłam obiektem wszelakich zagajeń, najbardziej zawsze śmieszyli mnie ludzie, którzy chcieli ode mnie nabyć zielsko :D Myślę, że wina musującego nigdy nie zabraknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Twój charakter to jedno, a pojemne kieszenie i plecak, to drugie i trzecie. Ostatnie dwa widać ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak, jestem wyjątkowo szlachetną chodzącą degrengoladą :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Raczej czwartą. Trzy pierwsze już są. Z wartością edukacyjną bym nie przesadzała... No chyba, że to coś w rodzaju "Z kamerą wśród odmieńców" :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Co jest wartością samą w sobie, jak przy każdym zagrożonym gatunku!

    OdpowiedzUsuń
  27. Tja, niczym Jaś Fasola :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Linka ma głowę i jakiś kadłub! Zostałam mocno zaskoczona ilością podanych szczegółów! :O Bardzo wylewna się Linka zrobiła. ;)

    Ja nie mam problemu z ochroniarzami... Nawet jak z niewyjaśnionych przyczyn zapikają za mną bramki to nigdy do mnie nikt nie podchodzi. Ja stoję, rozglądam się i czekam, ale nic, więc idę dalej. :P Muszę wyglądać bardzo niewinnie albo coś. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Chyba raczej zagrażającym!

    OdpowiedzUsuń
  30. Wszyscy się czepiają ochroniarza, a o zmarnowanych bąbelkach nikt nie pomyśli. Co za znieczulica!

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale tylko sobie. Jak dodo w "Epoce lodowcowej"

    OdpowiedzUsuń
  32. Prawda? A ja płakałam jak wychodziłam. Dobry ruski, nie jest zły.

    OdpowiedzUsuń
  33. Od dawna uważam, że z taką dbałością o szczegóły mogłabym tworzyć portrety pamięciowe!
    No to teraz sobie wyobraź mnie w takiej sytuacji, oni by nie podeszli, oni od razu zaczęliby strzelać...

    OdpowiedzUsuń
  34. Kreacja postaci nieco niepełna - paragon należałoby malowniczo zasiać w odmętach plecaka i tryumfalnie wyłowić dopiero na komisariacie... a, i wielka plama na tymże paragonie widnieć winna, utrudniająca ocenę - prawdziwy ci on, czy lipna podróba? ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Przeczytalam pierwszy raz... zgadza sie wszystko, Sylwester, trzeba kupic zarcie i babelki...
    koncowka mnie troszku otumanila...
    przeczytalam drugi raz... zaczelo do mne docierac..
    przeczytalam trzeci!!! raz ze zrozumieniem i wszystko jasne!!!
    Ty nie kupilas w pierwszym sklepie ruskich pierogow tylko ruski szampan!!!!!!!!!!!!!!!! :) :) :)
    Wszystko przez to, ze ktos wczoraj o ruskich pierogach pisal a ja je uwielbiam, i mi tak utkwily w rozumie :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Niezmiernie współczuję, że musiałaś to trzy razy czytać, ale niestety na szkodliwe się nie szarpne, zbieram na swoj ZUS. No popatrz ja ani przez sekundę nie pomyślałam, że można to z pierogami pomylić, ach te priorytety :-D

    OdpowiedzUsuń
  37. Polecam polski film "Supermarket", główne przesłanie - nigdy nie igraj z ochroniarzem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Ha, Linka 1:0 w starciu z ochroniarzem. Paragon zapewnia nietykalność ;D. Z drugiej strony, ja nie cierpię jak się traktuje ludzi jak złodziei. Nieważne jak wygląda, dopóki się go nie złapie na kradzieży, nie jest złodziejem.

    OdpowiedzUsuń
  39. Na pohybel! I wcale nie wspomnę, że moja pierwsza praca była w ochronie :D ale nie w sklepie...

    OdpowiedzUsuń
  40. Ano racja. Szczególnie jeśli ktoś tak jak ja lubi się wczuwać w role, różnie może się skończyć ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium