Klątwa Żebrowskiego

Linka namówiła Filifionę, aby wespół udały się do kina na Za niebieskimi drzwiami.  Jako, że obie na przystanku często mijały plakat - który naprawdę jest godny - no i w końcu jest to polska fantastyka, za obowiązek obywatelski uznały wesprzeć rodzimą kinematografię, mimo że to film dla dzieci. Pierwszy niepokojący symptom miał miejsce już przy kasie biletowej, gdzie nie oczekiwały dzikie tłumy, a film nawet nie był wyświetlany na rozkładzie.


- przepraszam, czy o 16:10 jest Za niebieskimi drzwiami? – zapytała Linka


- no jest, jakie miejsca? do wyboru cała sala. Sami nie wiemy, czemu nikt na to nie chodzi, zwiastun wyglądał całkiem dobrze  – odpowiedziała Pani z Kina


- no właśnie, a do tego jest to pierwsze polskie fantasy od czasu Wiedźmina – oburzyła się Linka. Niestety stwierdzenie wywołało salwy śmiechu zarówno u Filifiony, jak i Pani z Kina, które nie podzielały jej zdania, że Wiedźmina w ogóle można nazwać filmem – ej, Żebrowski był spoko samurajem przecież – obruszyła się. Zakupiwszy bilety wspólnie odmaszerowały w stronę Sali, odprowadzane głośnym śmiechem PzK.


Nie patrząc nawet na numery miejsc, jakie zostały im przydzielone, rozlokowały się wygodnie, zajmując dwa najlepsze rzędy. W międzyczasie przyszły jeszcze dwie osoby, podbijając druzgocącą frekwencję.


Początek filmu lekko przeraził Linkę, która zaczęła się obawiać, że trafiły na jakiś tvn-owski serial wyświetlany na dużym ekranie, ale po pierwszych kiepsko zmontowanych scenach i drewnianych dialogach nawet wkręciła się w film. Gorzej sprawy miały się z Filifioną, która po 15 min zaczęła się niepokojąco wiercić, a po 30 już ostentacyjnie szukała miejsca do zdechnięcia.  Dla Linki pierwszy fabularny samobój padł w momencie, kiedy główny bohater pyta dzieci - które widzi drugi raz w życiu, a łączy ich mniej niż znajomych na FB – czy pomogą mu zabić Krwawca, na co te bez szemrania, radośnie przytakują. Linka zaraz przełożyła to na Dziwaka, który pod wpływem nagłego impulsu wybiega na ulicę i pyta napotkane dzieci, czy pomogą mu zlikwidować ciocię, która kazała mu jeść szpinak, a te wyciągają podręczne maczety z plecaczków w Auta, czy My little pony i szarżują w żądzy niepohamowanego, dziecięcego mordu. W głowie odnotowała, że należy wykluczyć szpinak z diety. Jeszcze gorzej sprawy miały się z Filifioną, której oczy zaczęły krwawić, a twarz wykrzywiała się w niekontrolowanych nerwobólach - była kwintesencją cierpienia.  Główna potyczka z Krwawcem - który trzeba sprawiedliwie oddać, wyglądał bardzo dobrze - skończyła się równie szybko, jak się zaczęła i film dobiegł końca. Lince pomimo wielu niedociągnięć, błędów i wpadek nawet się podobał, zwłaszcza od strony wizualnej.


- czekamy na scenę po napisach? – zagaiła nieśmiało Linka, żeby jakoś rozbawić Filifionę i rozwiać otaczający ją chłód.


- aaaaaa znowu Żebrowski!!!! – wykrzyknęła z obłędem w oczach, widząc kogo głosem przemawiał główny antagonista i pognała przez salę upodobniając się do opętanej ciotki głównego bohatera.


Linka dogoniła ją dopiero w sklepie, kiedy ta z naręczem ciuchów zagłębiła się w przymierzalni. Na szczęście po terapeutycznych zakupach i ogołoceniu konta odzyskała równowagę wewnętrzną. Cóż, plakat był dobry.

Komentarze

  1. Od razu do zdechnięcia... nie wiedziałam na które oparcie położyć nogi..

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, przekonałaś mnie - zdecydowanie nie pójdę na ten film, chociaż przez chwilę faktycznie miałam taki pomysł...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może całkiem go nie skreślaj, to wyglądało tak, jakby zabrakło im budżetu na jakieś 15 min filmu, żeby rozwinąć niektóre wątki, no i na kostiumy dla aktorów, główny bohater musiał latać przez 90% filmu w jednej koszulce. Ja go aż tak nie sponiewierałam, jeno Filfionka miała wylew...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kala, nie słuchaj powyższego Szamana. Scena końcowa, a zatem, śmierci Krwawca, jest najbardziej psychopatologiczno-ornitologiczną sceną mojego życia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium