Torba skarbów

Szybkie zakupy w sklepie. Linka klucząc i lawirując pomiędzy regałami, ludźmi, paleciakami, wózkami, hostessami, stadem antylop i szturmowcami, wzięła całe trzy rzeczy i uciekając przed szarżującym tłumem udała się do kasy. Po jakiejś dekadzie oczekiwania kolejka przesunęła się na tyle, że w końcu mogła odłożyć swoje sprawunki na ladę i dalej w milczeniu oczekiwała na swoją kolej. Gdy zostały przed nią już tylko dwie osoby, a za nią kolejny milion, postanowiła strategicznie odnaleźć w czeluściach swej torby portfel, co by nie przedłużać.  Sięgnęła do torby, otworzyła ją i została odrzucona falą ciepłego 90% powietrza. Linkę zapiekły oczy, tłum nagle rozstąpił się niczym Morze czerwone przed Mojżeszem, rzucając na nią oskarżycielskie spojrzenia. Linka przyjęła taktykę „na głupka” i dla zmyłki rozglądała się z dezaprobatą po innych, jednak z mizernym skutkiem. Kasjerka od razu wyczuła, że to od Linki snuje się woń zażywanych kąpieli alkoholowych. Linka spanikowana próbowała znaleźć źródło zapachu, jednak bez mapy niczego w torbie nie można odnaleźć, więc bezskutecznie brodziła na oślep po mokrej zawartości. Sukcesem i tak było odnalezienie portfela, który był podejrzanie mokry. Nadeszła jej kolej.


- …bry – rzuciła chłodno Kasjerka wypalając w Linki czaszce ogromne dziury.


- dzień dobry – odpowiedziała zawstydzona Linka, a w myślach dodała; mam na imię Linka i nie piję od 5 dni.


Linka i tak składała modły dziękczynne za dwie rzeczy.




  1. Że nie kupowała alkoholu, bo Pani nie omieszkałaby zagrzmieć przez megafon, plując przy tym obficie; nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy!

  2. Że nie kupowała nic dla Dziwaka i Ulsona, bo zdegustowana Starsza Dama stojąca za Linką już sporządzała skrupulatny rysopis, który planowała przekazać opiece społecznej.


Szybko spakowała nabyte drogą kupna dobra i nie nawiązując z nikim kontaktu wzrokowego wyszła ze sklepu. Na parkingu przez chwilę rozważała, czy nie sprawdzić co się stało, jednak w obawie przed zaalarmowaną przez Kasjerkę ochroną i gończymi psami udała się do domu. Gdy tylko znalazła się w bezpiecznym azylu, wyciągnęła zakupy, po czym przystąpiła do żmudnego procesu opróżniania całej wilgotnej zawartości.  Oczy łzawiły jej srodze podczas odkrywania kolejnych skarbów, dokopała się miedzy innymi do.; książki, telefonu, portfela, chusteczek, kremu, żelu, kluczy, cukierków, innych chusteczek, lusterka, słuchawek, wkładek, tabletek, ulotek, klocków, portalu do piekła, bursztynowej komnaty i lokomotywy złotego pociągu z Wągrowca. W końcu gdy przebiła się do dna, odnalazła winowajcę, który zszargał jej i tak zszarganą opinię. Delikatnie wyjęła praktycznie pustą plastikową butelczynę po spirytusie salicylowym, który kupiła dwa dni wcześniej, a o którym całkowicie zapomniała.  Widocznie butelka przegrała konfrontację z lokomotywą.

Komentarze

  1. Mam na imię Filifiona. Chciałam napisać, że nie piję od 11 godzin, ale właśnie otworzyłam Kasztelana.

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak to zdemaskowaną zostałaś za pomocą spirytusu salicylowego. Żeby jeszcze czegoś konkretnego, ale salicylowego? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhhh, tajemnice kobiecej torebki - uwielbiam ten temat :) Zawsze nieodgadniony i pełen niespodzianek.
    Mnie zdarzyło się już odnaleźć w niej słoik ogórków konserwowych, ser żółty w plasterkach, kiełbasę suszoną, puszkę tuńczyka, wszystko dopiero po kilku dniach od zakupu. Że torebka była cięższa - nie zwracałam uwagi, bo ona zawsze waży tyle, że jak ktoś będzie chciał mi ją ukraść, to proponuję najpierw przypakować :) Oczywiście opisuję ciekawsze przypadki, bo np. 10 tubek kleju do papieru, to jest banał :)
    A spirytus salicylowy też udało mi się kiedyś malowniczo rozwalić tyle, że na szczęście nie w torebce, a na kafelkach w przedpokoju, w momencie, gdy zadzwoniła do drzwi rodzina zaproszona na obiad.... Wiem, że moja mama później ukradkiem mnie wąchała ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piwo niepasteryzowane to sama natura, jak herbata z rumianku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na listowne zaproszenie od klubu Tęcza na miting aa ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hyhyhyhy ale gdyby nagle nastał jakiś kataklizm to śmiało tydzień byś przeżyła i to z całkiem porządną strawą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak? Czyli nie mam się niepokoić, że po dzisiejszych newsach piję? To dobrze. Przynajmniej czystek się nie zmarnuje, skubany, jest drogi wbrew wszystkiemu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja bym się obawiała gorszego: nagrań z kamery.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na nagraniach nic nie widać i nie czuć, chyba, że mają detektory ciepła, bo z torby poszedł prawdziwy gejzer.

    OdpowiedzUsuń
  10. Możesz się zacząć martwić za 3, 2, 1.. Tęcza przyjmie każdego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za czasy, żeby sobie spokojnie w swojej prywatnej osobistej torebce nie można było spirytusu nosić... Bo tak Cię od razu z inwigilują, eh... ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba przepiłam moment, gdzie się martwię. Szlag!

    OdpowiedzUsuń
  13. Prawda? zero prywatności, gdzie teraz są Ci wszyscy aktywiści ja się pytam...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium