Wyuzdane pęciny

Linka przemieszczając się ruchem jednostajnie przyśpieszonym, rozpędem pokonała trzy stopnie i wskoczyła do tramwaju.  Wykonała szybki rekonesans i widząc, że w środku znajduje się raptem kilka jednostek odważyła się zająć miejsce, gdyż prawdopodobieństwo, że starsza dama będzie udawała nad nią okap diametralnie spadło. Z braku lepszego zajęcia – jako że w tramwajach czytać nie może – zaczęła rzucać ukradkowe spojrzenia na współtowarzyszy.


Mimo że nie mamy w tym roku zimy stulecia, temperatura oscyluje w granicach delikatnego przymrozku. Linka nie uchodzi za największego zmarźlucha na świecie, jednak nie gardzi czapką i ciepłym obuwiem. Dlatego od razu w oczy rzuciła jej się pewna zależność. Otóż pasażerów w łatwy sposób można było podzielić  – bynajmniej nie chodziło o apartheid – na dwie grupy. Pierwszą będącą w zdecydowanej mniejszości, do której należała Linka i kilku emerytów, oraz drugą, w skład której wchodzili ludzie młodzi z pęcinami w negliżu. Linka pomału opadła na swoim siedzeniu, co by nie rzucać się niepotrzebnie w oczy, bo nie dość, że jej buty były zdecydowanie powyżej kostki to jeszcze bezczelnie miała ciepłe skarpety do połowy łydki. Nie będąc pewna czy to rodzaj manifestu, brak sprawnej pralki, czy bieda spowodowała, że ów nieszczęśnicy musieli cierpieć katusze w imię wyższych celów. Zastanawiając się nad ich historią i jak to możliwe, że osoby te traktują swoje roznegliżowane kostki jako autonomiczną część ciała niepotrzebującą zewnętrznej warstwy termalnej, spostrzegła, że kilku z nich uporczywie spogląda na jej okutane pęciny. Do końca nie wie, czy było to  napiętnowanie społeczne i rodzaj wymuszenia, żeby na oczach wszystkich wstała i zdarła z siebie jarzmo wełnianego, kapitalistycznego ciemiężyciela,  czy raczej tęsknota za ciepłymi milusimi skarpetkami, bo marzną im dupy. Gdyby nie to, że Linka postanowiła oddać swój 1% podatku na chore dziewczynki, poważnie rozważyłaby kwestię założenia fundacji Wolne kostki dla Tybetu albo Powrót kostek do macierzy. 


 

 

 

Jeśli ktoś nie ma pomysłu na co przekazać swój 1% podatku, to ze swojej strony mogę tylko prosić o pomoc dwóm dziewczynkom chorującym na Miastenię Wrodzoną. Siostry cierpią na niezwykle rzadką odmianę tej choroby jest tylko kilka takich przypadków na świecie, przez co dopiero niedawno udało się je zdiagnozować, a o jakiejkolwiek skutecznej terapii rodzice nie mają co marzyć. Dziewczynki są sprawne intelektualne, ale zupełnie wiotkie, nie chodzą nie biegają, nie poruszają się. Mają problemy z oddychaniem, ale widzą i czują. Dlatego zasługują na pomoc i wsparcie.


KRS 0000037904


W rubryce „Informacje uzupełniające – cel szczególny 1%” podaj: 19261 Adamczak Magdalena i Nina

Komentarze

  1. Ja się za to zastanawiałem nad tymi ciepłymi kapciami, z kawałka owczej skóry, produkowanymi w Chinach, za pewnie dolara, sprzedawanymi za odpowiednio więcej w krajach, tak zwanych cywilizowanych, jako australijskie. Firma jest zresztą amerykańska. Tu bym rozumiał, że nie mają na spodnie, na przykład, bo wydali na buty. Kto wie, może Ci z gołymi kostkami wydają kasę na coś innego? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Przekonalas mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też raczej z tych, co to im wełniane skarpety z butów wystają, więc trwoga i dreszcze mnie ogarniają jak widzę te nagie ścięgna Achillesa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gołe kostki oraz widoczne gołe kolana, przez dziury w dżinsach... oj na starość będą jęczeć z powodu powykręcanych stawów... oj będą. Szczególnie ci, z naszej ściany wschodniej, bo jednak u was jest zawsze cieplej. Dobrze, że nie należysz do tych co to wierzą, że zawsze będą piękni, młodzi i zdrowi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może w przyszłym roku WOŚP i coś odpali ze zbiórki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że do oddanie 1% nie do odsłonięcia kostek.

    OdpowiedzUsuń
  7. To taki miejski ekshibicjonizm.

    OdpowiedzUsuń
  8. Że tak powiem życie już mi odrobinę dało gołą dupą w pysk w kwestii zdrowia, więc posypałam głowę popiołem. Choć pamiętam, że jak ja byłam w gimnazjum i lo to królowały biodrówki. W efekcie latało się z gołymi nerami, a każdej dziewczynie przy nachyleniu było widać rowa. Moda jest okrutna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć

    Co ciekawe już ponad rok też pisałem o tej "modzie" na syndrom przeziębionych kostek

    http://slawek45.blog.onet.pl/2016/01/19/o-modzie-wspolczesnej/#comments

    Trochę mi żal tych wszystkich... ech... ale czego nie robi się w imię bycia wielkim WOW! Ja tam lubię ciepło!

    1% zanotowany...
    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  10. Kostki są za blisko stóp, gardzę.

    OdpowiedzUsuń
  11. O Kochana, też pamiętam te błyskające rowy. Walczyłam wówczas ze swoją córką gimnazjalistką, aby dbała o swoje nerki... bo za kilka lat ... ech... walka z wiatrakami. Ale dziś, gdy choruje, nie dobijam jej słowami... a nie mówiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ongiś i ja się zimową porą lekko ubierałam, bo pieniędzy nie miałam na ładne, zimowe odzienie. Teraz już nie zwracam uwagi na modę i robię co mogę, aby się opatulić od stóp do głów. Za późno. Teraz pieniądze zostawiam w aptece. pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście, chodziło mi tu o kwestię głupiej mody, która nakazuje chodzić z odkrytymi kostkami

    OdpowiedzUsuń
  14. I to się ceni. Ciekawe czy jest jakaś statystyka wskazująca, że "a nie mówiłam" jest jednym z najczęściej słyszanych zdań, na krótko przed morderstwem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rok temu jeszcze mi się to nie rzuciło tak w oczy, chyba największy wysyp jest teraz.
    Bardzo dziękuję za pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  16. Droga Linko spieszę donieść, że gołe kostki to teraz taka moda, więc wychodzi na to, że nie jesteś modna skoro nosisz skarpety, ale wiesz co? Ja też nie jestem modna i jakoś mi z tym dobrze. ;D Wolę mieć ciepło, niż trząść się z zimna i szczekać zębami na przystanku. ,,że starsza dama będzie udawała nad nią okap" - genialny tekst ;D.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wysoka piąteczka zatem!

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak tak samo jak ty nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez ciepłych butów i oczywiście grubych skarpetek. A jak patrzę na te wszytskie osoby co chodzą bez nich to mi ich aż szkoda, bo pozamarzają ich kostki i będą wtedy miały ale to ich sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ano ich, tylko jak tu już wspomniano w naturze nic nie ginie i kiedyś będą żałować.

    OdpowiedzUsuń
  20. W sumie zdrowsze gołe kostki, niż nerki ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium