Pizza z niespodzianką

Raz do roku, Linka przechodzi całkowitą metamorfozę i z beztroskiego luzaka, przeobraża się w ortodoksyjną księgową, rozliczającą PIT każdemu, kto ją o to poprosi. Oczywiście jest to działalność niezarejestrowana i oscylująca na krawędzi szarej strefy, a Linka w dowód wdzięczności otrzymuje niepieniężne dary, głównie czteropaki. Do grona stałych klientów należy jej dobra znajomka Zuz, która w tym roku, w dowód wdzięczności zaproponowała piwo i strawę w nowo otwartej pizzerii, na co Linka z uznaniem przytaknęła.


Linka weszła do restauracji i rozejrzała się po opustoszałej sali. W najodleglejszym kącie w ciemnych okularach siedziała jej znajomka, Linka ciemnych okularów zakładać nie musiała, bo jej korekcyjne są z reguły uwalone na tyle, że skutecznie uniemożliwiają identyfikację. Ich spojrzenia na chwilę się spotkały i ledwo dostrzegalnie skinęły głowami. Linka podeszła do stolika, wysunęła krzesło i bez słowa zajęła miejsce. Zuz wyciągnęła białą kopertę, położyła ją na stole i przykryła dłonią. Po kilku chwilach elektryzującej ciszy przesunęła dłoń ze skrywaną zawartością w jej stronę. Linka szybko przechwyciła kopertę i schowała do torby.  Mając część oficjalną za sobą, Zuz zdjęła przyciemniane okulary, zamówiła dla nich piwo i standardowo zaczęła radośnie trzeszczeć, do czego Linka od razu się przyłączyła. Czas im płynął na rozmowach o wszystkim i o niczym, Linka tradycyjnie dała upust swej frustracji związanej z tym, że Akademia znowu nie przychyliła się do jej zdania i Oscary wręczyła nie tym, co trzeba. Jak wiadomo, trzeszczenie wykańcza i odwadnia, więc wzięły po jeszcze jednym piwie i zaczęły lustrować menu.


- którą chcesz? – zapytała Zuz.


-wszystko jedno, byleby nie z ananasem, brzoskwinią, albo rybami – odpowiedziała z dezaprobatą Linka.


- nie mów, że odpowiada ci z kaszanką, nr 18 – powiedziała z powątpiewaniem.


- o fuj, tylko barbarzyńcy zamówiliby pizzę z kaszanką – Linka wykrzywiła się w grymasie obrzydzenia  - co myślisz o nr 6, wydaje się ludzka i nie jest droga za 18 zł.


- pieczarki, szynka, sos pomidorowy, ser, bazylia – przeczytała z aprobatą – może być, idę zamówić – mówiąc to Zuz wstała i udała się w stronę baru.


W międzyczasie lokal zapełnił się po brzegi, zrobiło się gwarno i radośnie, a Pan kucharz mając miliony zamówień i nikogo do pomocy, czas oczekiwania wydłużył do granic przyzwoitości. Trzeszcząc dalej wesoło i sącząc trunki, w końcu doczekały się swojej strawy. Kucharz żwawym krokiem podszedł do ich stolika, bacznie się im przyglądając i przekrzywiając głowę z niedowierzaniem.


- pani na pewno chciała nr 18 – zapytał z nieukrywanym zdziwieniem Zuz.


- no taaaak – odpowiedziała pewnie.


Kucharz postawił na ich stoliku parującą pizzę i drobiąc szybko, schował się za kontuar, bojąc się, że zaraz zostanie zawołany.


- co się stało tym pieczarkom?  – zapytała Linka zniżając głowę, prawie brodząc nosem w pizzy.


- to kaszanka! – krzyknęła z przerażeniem Zuz – no ale przecież to była  nr 18!


- nieee, nasza była nr 6 za 18 zł – wysyczała przez zęby Linka, miażdżąc przy tym koleżankę spojrzeniem.


- powiedziałam cenę – wyszlochała Zuz spod stołu, chowając się przed światem.


Na szczęście kubki smakowe Linki zostały skutecznie znieczulone piwem, więc konsumpcja była całkiem udana. Choć zgodnie doszły do wniosku, że za pewne były jedyną klientelą w krótkiej historii lokalu, która zamówiła pizzę ze specjalnym dodatkiem, po czym skrzętnie go zdrapały zostawiając po sobie kaszankowy kopczyk.

Komentarze

  1. ~Leslie Warszawski6 marca 2017 13:23

    Dobra kaszanka nie jest zła.
    Ciekawi mnie bardziej, który region Włoch (wszak pizza jest daniem włoskim) specjalizuje się w takim dodatku?
    Pa

    OdpowiedzUsuń
  2. Pizza plus kaszanka to dla mnie połączenie nie do przyjęcia....ale zeby pomylić numer z ceną?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ubawiłam się xD. I w tym momencie cieszę się, że nie jadam ani pizzy, ani kaszanki xD. A koleżanka... gapa! ;D Za każdym razem cierpi niewinny... xD.

    OdpowiedzUsuń
  4. I serio ją zjadłyście? :D Kasznkę nawet lubię dobrze zrobioną :D ale żeby na pizzy ? :D chocbym nie wiem jak była pijana to wątpię żeby mi to przez gardło przeszło :D

    OdpowiedzUsuń
  5. To taki sam abstrakt jak te na słodko, czy z owocami. Upadek cywilizacji jest blisko...

    OdpowiedzUsuń
  6. Hyhyhy dobrze, że tym razem to nie ja, chociaż raz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mylenie się jest moją domeną, chociaż raz mam czyste konto ;) Po zeskrobaniu tego magicznego dodatku pizza była całkiem znośna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden kawałek został i wielka góra kaszanki :D reszta była całkiem smaczna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Doskonałe! Czytałam z rozbawieniem, bo do głowy by mi nie przyszło jeść kaszankę z ciastem. Wtopa na całego.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  10. Kompadre, gdzie dają takie rarytasy? I co najważniejsze, czy kaszanka była z siekaną cebulką?

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Leslie Warszawski6 marca 2017 23:45

    Cywilizacja kulinarna już dawno upadła.
    Czytam stare przepisy. Nawet tzw. szlacheckie, z domów bardzo bogatych. Takiego przerostu formy nad treścią nie było nigdy.
    Poza tym dziś jeśli umiem zagotować wodę na herbatę jestem znawcą parzenia herbaty.
    Jeśli ugotuje makaron - specjalistą od kuchni włoskiej.
    I tak dalej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Pizza plus kaszanka - brzmi niczym danie kuchni egzotycznej;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że nawet Ci od kuchni egzotycznej by uciekli...

    OdpowiedzUsuń
  14. Z jednej strony fajnie, że gotowanie zostało spopularyzowane przez pierdyliony idiotycznych programów, ale z drugiej jest tak, jak mówisz. A co do herbaty,ludzie dzielą się na dwie grupy: inteligentnych i tych co słodzą herbatę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. W samym piekle... Nie wiem, bałam sie przyjrzeć dokładnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. No ja jestem z tych, co do głowy by nie przyszło, jeść kaszankę w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czy ja wiem? A może spróbować? skoro w cieście francuskim najlepszy farsz to wołowina na ostro, to może i kaszanka na pizzy... Pomyślę ;) Tak, lubię kaszankę. Tak, pizzę czasem też.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium