Ochrona danych osobowych
Kazik: Podaj mi swój nr dowodu.
Linka: Nie pozwalam wziąć na mnie kredytu!
Kazik: Jak mi podasz, to będziesz miała zaszczyt i możliwość odbierania Ulsona z przedszkola.
Linka: Pchy. Jeśli Ulson będzie trzaskać nadgodziny do 18...
A chociaż jedzenie będzie w pakiecie?
Kazik: Kupiłam trzy drożdżówki.
Linka: No dobra.
Linka zna swoją wartość.
Linka: Nie pozwalam wziąć na mnie kredytu!
Kazik: Jak mi podasz, to będziesz miała zaszczyt i możliwość odbierania Ulsona z przedszkola.
Linka: Pchy. Jeśli Ulson będzie trzaskać nadgodziny do 18...
A chociaż jedzenie będzie w pakiecie?
Kazik: Kupiłam trzy drożdżówki.
Linka: No dobra.
Linka zna swoją wartość.
Sprzedałaś swoją wolność za 3 drożdżówki??? Chociaż były tego warte?
OdpowiedzUsuńZaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńI prawdopodobnie zaniemogłam psychicznie.
To ponad moje siły...
Ano z makiem były! Dobrze, że nie jestem urzędnikiem państwowym... :D
OdpowiedzUsuńOmnomnom. Chcesz trochę drożdżóweczki?
OdpowiedzUsuńNieee! Tylko nie TO!!! Nienawidzę ciasta drożdżowego jak... jak... jak... chodzenia po górach, zajmowania się dziećmi i wstawania przed 11.00!
OdpowiedzUsuńDrożdżówki są w pytke, jak wszystko co jest słodkie. No może oprócz marcepanów, chałwy, Marsów, słodyczy o smaku kawowym i cytrynowym, połączenia słodyczy z alkohole i słodyczy w gorzkiej czekoladzie. No chyba, że mam kryzys...
OdpowiedzUsuńTy patrz drugi tydzień już mi się l4 ciągnie i ani razu do 11 nie spałam, nie wiem czy do 9 zeszło.
Ja bym nie podał. Nawet za podwójnego tatara.
OdpowiedzUsuńZa tatara nawet nr buta bym nie podała...
OdpowiedzUsuńI wszystkie trzy były dla Ciebie? ;)
OdpowiedzUsuńMoże trzeba było się targować i miałabyś 5 drożdżówek????
OdpowiedzUsuńŻeby Ci się tylko dzieci w przedszkolu nie pomyliły, bo trzeba będzie zwracać te drożdżówki ;)
OdpowiedzUsuńZa 3 drożdżówki?! O kochana xD. Mam nadzieję, że świeże chociaż ;D. Obyś nie żałowała. ;D
OdpowiedzUsuńOj. Zapomniałam zapytać...
OdpowiedzUsuńZbliżasz się niebezpiecznie do granicy ulania. Lepiej nie przeginać ;)
OdpowiedzUsuńNasz dzieci na wejściu zawsze do mnie przywierają, nawet gdybym chciała to się nie wyprę.
OdpowiedzUsuńDobra drożdżówka nie jest zła. Nie jestem wybredna jeśli chodzi o łapówki.
OdpowiedzUsuńBłeee, nie wiem, w czyją pytkę.
OdpowiedzUsuńMam odwrotnie. Najbardziej z wszystkich słodyczy lubię śledzika z cebulką. Ponadto przełknę wyłącznie bitą śmietanę, bezy, chałwę, słodki alkohol, koniec. Znaczy, końca nie przełknę.
Szlag, zapomniałam wymienić bezy. Śledziki również. W sanatorium zawsze był na nie popyt, więc wymieniałam za desery - czytaj jabłko/banan/jogurt.
OdpowiedzUsuńBanan i jabłko to owoce, nie desery - w dodatku to drugie kompletnie niejadalne. Jogurt też do dupy.
OdpowiedzUsuńDeser to piwo :)
OdpowiedzUsuńMówimy o polskim sanatorium nie hotelu all inclusive. Ale za to piwa było w nadmiarze i traktowane jako zabieg leczniczy :D
OdpowiedzUsuńNo i nareszcie coś konstruktywnego!
OdpowiedzUsuńA teraz zaatakuję z krzaków, bo na górze już ciasno.
OdpowiedzUsuńPrzyznasz się, które potworne miejsce tego straszliwego regionu zamieszkujesz? Nie musisz publicznie.
Boje się psychofanów :D
OdpowiedzUsuńok 100 km od Poznania w stronę granicy z Lubuskim.
Uff!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że to nie kierunek traumatyczny :)
W ramach krzewienie lokalnego patriotyzmu powinnam drożdżówki sznekami zastąpić.
OdpowiedzUsuńPhi! Ja tam wolę sztangle.
OdpowiedzUsuńWyglądają na zdrowe. Słabo.
OdpowiedzUsuńNie są zdrowe. Z białej mąki, bez śmieci w środku, z kilogramem soli na wierzchu. Mniam!
OdpowiedzUsuńSól brzmi zachęcająco. Pierwszy odnośnik wyskoczył, że graham, więc internet znowu kłami. Jak żyć?!
OdpowiedzUsuńNo fakt, nakłamał zdrowo! Jeśli nie wiadomo, jak żyć, to pozostaje już chyba tylko nie żyć.
OdpowiedzUsuńAlbo rzyć.
To ja jeszcze trochę pożyję, a im gołą rzycią w pysk.
OdpowiedzUsuńNieumytą?
OdpowiedzUsuńBez ablucyj.
OdpowiedzUsuńTo bardzo słuszna koncepcja sztuki.
OdpowiedzUsuńBo trzeba łączyć tradycję ze współczesnością.
OdpowiedzUsuńChyba filmu dziś nie obejrzę :D
Mała strata. Tego badziewia jest pełna telewizja, a
OdpowiedzUsuńprekursor filozofii rzyciowej jest tylko jeden. Obcowanie ze mną - bezcenne!
Tytuł rzyć połechtał widzę :D Azaliż gardzę telewizją. Sama dobieram sobie filmy.
OdpowiedzUsuńA sama sobie zaliż!
OdpowiedzUsuńJa w ogóle gardzę filmami, ale to już wiesz. Ciężki ze mnie przypadek.
Filmy też są w pytkę - bezosobową pytkę.
OdpowiedzUsuńAle z innej strony to jest cała masa świetnych ekranizacji (fakt większość ssie) ale są przypadki, że film jest lepszy od książki/opowiadania.
Koniowi to tłumacz - ze mną się w tej materii nie dogadasz :)
OdpowiedzUsuńJednakowoż i wszelakoż nie chce być przyczyną Twojej zapaści, więc jakby co, to możesz oglądać. Ja i tak już ryję nosem w klawiaturze, jestem nieprzytomna z niewyspania.
Bo ja nie rozumiem jak można filmów nie lubić, to jak stwierdzić, że szczeniaczki nie są urocze.
OdpowiedzUsuńZatem śpij snem sprawiedliwego do 11:04 i niech rzyć będzie z Tobą!
Ja też wielu rzeczy nie rozumiem, ale co tam -
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że szczeniaczki SĄ urocze! Alleluja i rzyć do przodu, wesołego oglądania! I do zobaczenia jutro o wpół do czternastej rano.
A na co podawać numer dowodu? Nie wystarczy imię i nazwisko? No, chyba że tam u was wszyscy nazywają się jednakowo...
OdpowiedzUsuńLepsza drożdżówka w garści, niż w oknie piekarni albo w internecie ;)
OdpowiedzUsuńGłodny się coś zrobiłem, może też sobie dzisiaj jaką strzelę, ale trzy na raz??? :P
Bo u nas jest taki mały absurdzik, jak przychodzi się odebrać legalnie dziecko to najchętniej zrobiliby badania DNA, ale że panią zdarza się zapomnieć drzwi zamknąć i dzieci sobie hasają gdzie chcą to problemu nie ma.
OdpowiedzUsuńBo ja jeszcze rosnę...
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć.
OdpowiedzUsuńjak znudzą mi się samotne spacery, to zainwestuję w drożdżówki.
poza odbieraniem dzieci co jeszcze w zbliżonej cenie? może menu jakie wywieś gdzie na boczku, żeby nie było nieporozumień, gdy chudopachołek za bidny na towarzystwo się trafi.
Sprawy administracyjno-służbowe załatwiam za piwo i schabowe.
OdpowiedzUsuńAle jeśli ktoś używa określenia chudopachołek to ja na spacer z nim z czystej przyjemności pójdę!
co poradzę, kiedym chudy i na panisko nie za bardzo wyglądam. trzem drożdżówkom i tak nie dam rady - podzielę się chętnie. gorzej, że trzeba się liczyć z dużymi utrudnieniami na spacerze - potrafię stanąć znienacka i zapytać: "co się musiało stać, żeby..." i w tych trzech kropkach mieści się właśnie mijane, czyli np jutrzejsza notka. nie wystraszyłem?
OdpowiedzUsuńChadzam na spacery z progeniturą siostry, więc mało rzeczy jest w stanie mnie przestraszyć...
OdpowiedzUsuńskoro tak... to cudnie
OdpowiedzUsuńPratchett twierdził, że "takie rzeczy zdarzają się innym" - i ci inni, to chyba ja...
hmm.. z tornadem pod rękę jeszcze nie spacerowałem - czas nadrobić zaległości.
Pratchetta również uwielbiam i chyba nadszedł czas na kolejną jego książkę. Dozuje sobie, co by za szybko mi się nie skończyły.
OdpowiedzUsuń