Strach ma wielkie wole
Dawno, dawno temu, gdy Linka była jeszcze malusim, pociesznym grubaskiem o bardzo małym rozumku zostało rzucone jej wyzwanie.
- zejdziesz do piwnicy? – z przebiegłą miną powiedział Mały Menda.
- co, ja nie zejdę? Potrzymaj mi piwo – powiedziałaby Linka 20 lat później. Wówczas takie zadania od razu brała na klatę bez dodatkowych wspomagaczy. Tym bardziej nie przeczuwała podstępu brata, gdyż piwnica często robiła za centrum dowodzenia, albo jedną z kryjówek podczas zabawy w chowanego.
Linka na pulchnych nóżkach podreptała pod drzwi piwnicy, Mały Menda jak cień sunął za nią. Stanęła u szczytu schodów i nie zapalając światła, jako że był dzień, a strumień letniego słońca wpadał przez małe okienko, zaczęła schodzić po stromych stopniach. Gdy stanęła na twardej betonowej podłodze, nagle zauważyła ruch w przeciwległym zaciemnionym kącie. Lekko zaniepokojona, ale zaintrygowana postąpiła krok naprzód, żeby lepiej zbadać niecodzienne zjawisko. Znowu coś szybko poruszyło się pod ścianą, skrobiąc przy tym pazurami o posadzkę. Linka zastygła. Obiekt nagle zatrzymał się i po krótkiej chwili wahania zaczął szarżować w jej stronę. Oszołomiona widziała, jak cień rośnie i rośnie, ale przerażona nie mogła się ruszyć. Nogi stały się ciężkie jak z ołowiu, krew pulsowała jej w skroniach, serce łomotało w piersi. W końcu potwór wszedł w promień światła.
Krwiście czerwona, łysa głowa poruszająca się nienaturalnie szybko na ohydnej pomarszczonej szyi. Czarne, paciorkowate oczy świdrujące ją swym nienawistnym spojrzeniem. Wielki, tłusty tułów z nastroszonymi czarnymi piórami i rozpostartym niczym wachlarz ogromnym ogonem. Najgorsze jednak były gardłowe, bulgoczące dźwięki, które dobiegały z jego trzewi. Linka stanęła oko w oko z wysłannikiem piekieł. Po dziś dzień przeszywa ją zimny dreszcz na wspomnienie tej nienawiści i żądzy mordu płynącej z oczu stojącego naprzeciw niej indyka.
Instynkt przetrwania w końcu wziął górę i drąc się wniebogłosy z prędkością światła Linka wybiegła z piwnicy. Po chwilę obecną nie wie czy większym cudem było to, że uszła z życiem, czy to, że nie zlała się w portki. Po czasie okazało się, że ów bydle zostało przekazane Rodzicielowi w ramach łapówki, czy innej oznaki wdzięczności i z braku lepszej lokalizacji umiejscowiono je w piwnicy.
Linka opisała te historię nie ze względu na to, że psychoanalityk kazał jej rozmawiać o swoich traumach i fobiach, tylko dlatego, że grając w 5 sekund przy pytaniu: co można znaleźć w piwnicy? Nie uznano jej odpowiedzi: indyka. Niesłusznie.
Nie uznali Twojej odpowiedzi?! Co za niesprawiedliwość!
OdpowiedzUsuńCóż, mi się nie zdarzyło niczego potwornego znaleźć w piwnicy, ale no cóż, nie wierzy się facetom, zwłaszcza gdy to starsi bracia. Starszy nie pozwoli sobie na przegraną i zwykle ma ubaw z młodszego. Świetna historyjka.
Pozdrawiam. ;)
Tak mi się skojarzyło...
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=QHpvlr_kG6U
Pozdrawiam
Nie zamieniłabym rodzeństwa na żadne inne, ale czasami się zastanawiam jakim cudem przeżyłam swoje dzieciństwo. Przez te gady mam też małą klaustrofobię :D Gatunkowo to nie jest mój styl muzyczny, ale Julię Marcell akurat bardzo lubię, może ci podpasi. np taki kawałek, choć to chyba cover, ale swoje też ma ciekawe.
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=2pRyUCpqqQI
Mam zdecydowanie pogrzane rodzeństwo, za to ich uwielbiam :D no ale indyków naprawdę się boję.
OdpowiedzUsuńNie wierze...
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze niesłusznie, powiem więcej, babcia mi opowiadała, jak odrąbano indykowi głowę w piwnicy, a on jeszcze bez tej głowy po piwnicy biegał, do ostatniego tchu...
OdpowiedzUsuńNa Ozyrysa, gdyby wtedy ten indyk latał bez głowy to serio wylądowałabym u terapeuty...
OdpowiedzUsuńSamo życie :D
OdpowiedzUsuńNo ale indyk? Rozumiem miskę z rybami.
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy pamięta się do końca. A to historia. A wspomnienia z rodzeństwem swoje mam, a jakże. Nawet mówiłam, że łączy mnie tylko nazwisko, a potem bez rodzeństwa nie wyobrażałam sobie istnienia.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
No to dziś wcale nie żałuję, że nie mam starszego brata, Z drugiej strony, będziesz miała o czym opowiadać swoim dzieciom.
OdpowiedzUsuńPiwnice zawsze są lekko przerażające, ale nie spodziewałam się, że to będzie indyk! :o
OdpowiedzUsuńIndyk? martwe myszy, martwe GIGA pająki (jakby były żywe to chyba oddałabym zawartość jelit), odkąd w piwnicy zamieszkał pan żul to i kupa się znajdzie, więc.... Jednak indyk mnie nie dziwi :)
OdpowiedzUsuńRyby to w wannie raczej.
OdpowiedzUsuńNajmłodszy nie ma lekko, ale rodzeństwo to podstawa.
OdpowiedzUsuńO nie, starszy brat to podstawa zdrowego rozwoju ;) słowem rodzeństwo musi być.
OdpowiedzUsuńPowinni o tym film nakręcić :D
OdpowiedzUsuńHyhyhy z wymienionych rzeczy dla mnie nadal najstraszniejszy jest indyk :D
OdpowiedzUsuńNie uznali?! Jestem w szoku. Każdy przecież ma w piwnicy indyka. To podstawowe wyposażenie ;)
OdpowiedzUsuńByłby to dobry materiał na film/książkę o alternatywnej rzeczywistości. Ja bym się bała. Szczerze.
OdpowiedzUsuń