Persona non grata

Rzec, jakoby Linka była persona non grata na poczcie, to trochę za mocne słowa, ale z całą stanowczością wykracza poza granicę zwyczajnych, anonimowych petentów. Bynajmniej nie dlatego, że jest krypto-kleptomanką i wynosi znaczki, czy koperty – zdarza jej się pożyczyć kukurydzę z pola, ale tylko dlatego, że w sklepach nie można nabyć odmiany paszowej, a tylko taką lubi. Kwestia dotyczy nadawanych przez nią dziwnych paczek, a gęsta atmosfera utrzymuję się od grudnia zeszłego roku.


Otóż Linka od wielu lat ma niepisaną tradycję, wysyłania sobie ze swoją dobrą znajomką Skautem drobnych prezentów na Gwiazdkę. Dary mają wartość stricte symboliczną, nie chodzi o dawanie 50-calowych telewizorów, czy Maybacha, w końcu żadna z nich nie ma ojca księdza. W grudniu Skaut była w stadium zaawansowanego zamieszkania przez obcego, co kolokwialnie nazywa się stanem błogosławionym. Ku jej wielkiej smucie, lekarz nałożył na nią szlaban cukrowy, co w znacznym stopniu utrudniło dobór prezentu. Linka dbając o zdrowie zarówno Skauta, jak i jej pierworodnego, zdecydowała, dostarczyć im niezbędnego źródła witamin i podarować jej marchewki. Niestety pod ręką nie miała żadnej nadającej się do wysyłki koperty, a żeby nie latać, jak kot z cieczką postanowiła nabyć ją na poczcie i na miejscu przygotować małą paczuszkę. Doprawdy nie spodziewała się, że zrobi furorę próbując upchnąć cztery marchewki do koperty bąbelkowej, którą notabene zakupiła odrobinę za małą. W budynku czas się zatrzymał. Panie w okienkach zaprzestały mrugania, ludzie w kolejce nagle umilkli, mucha zatrzymała się w locie, wszyscy intensywnie obserwowali poczynania Linki. Ta będąc w centrum zainteresowania tradycyjnie spąsowiała, upodobniając się do marchewek, z którymi uparcie walczyła, a jej ruchy stały się jeszcze bardziej niezdarne. Kiedy, w końcu udało jej się zakleić i zaadresować kopertę, nie utrzymując z nikim kontaktu wzrokowego, stanęła na końcu kolejki. Na poczcie włączono play, panie w okienku zaczęły mrugać, ludzie rozmawiać, a mucha latać. Wszystko dobrze się skończyło, a radość Skauta była warta upokorzenia.


Kolejna sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno. Linka będąc na imprezie służbowej wesołego rozpiździaju, o której pisała kilka notek temu, dokładniej omówiła byłym towarzyszkom niedoli, czym obecnie się zajmuje. Oczywiście nikogo nie zainteresował świątobliwy asortyment dekoracyjny na imprezy okolicznościowe, takie jak chrzty, komunie, śluby, itp. Natomiast fala poruszenia przeszła przy gadżetach z panieńskiego - wszystko o fallicznych kształtach. Dlatego też Linka pomimo swej mrukowatości doszła do wniosku, że zrobi koleżankom małą niespodziankę i wyśle im trochę fallicznych rozweselaczy do korpo. Nabyła dwa rodzaje penisowych żelków, penisowe cukierki oraz całkiem sporego penisowego lizaka i z całym penisowym przybytkiem udała się na pocztę, gdyż nadal cierpi na permanentny brak kopert. Tam nauczona doświadczeniem, wybrała dużą kopertę i ustawiła się przy stoliku plecami do okienka. Niestety zabrakło jej pleców, żeby zasłonić się przed resztą społeczeństwa. W momencie, kiedy słodycze pojawiły się na stole, pani obok dostała mikrowylewu, inna pani zasłoniła oczy jakiemuś dziecku, wielce stateczna dama przeżegnała się ciężko dysząc. Tylko starszy pan wydawał się być zadowolony i wyszczerzył dziąsła w bezzębnym uśmiechu, puszczając do Linki oko. Ta szybko zapakowała słodycze i nie utrzymując z nikim kontaktu wzrokowego udała się do kolejki. Znów było warto.


Krótka relacja Rudej po otrzymaniu przesyłki:


…Linka jesteś bomba! Prącia dotarły! Niektóre z nas ssały, inne gryzły, chłopcy brali z pewną dozą nieśmiałości, Alejandro stwierdził, że czarnego nie ruszy…

Komentarze

  1. ~Leslie Warszawski29 marca 2017 09:40

    Alejandro to rasista...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest rozwiązanie, wiem, że do bólu praktyczne i nie zaowocuje kolejnymi wpisami, ale... koperty można kupić wcześniej :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. hegemon - praktyczny do bólu jak każdy facet. Mnie bardziej by zaintrygowały upychane marchewki bo przecież fiutek to fiutek - bo cóż to musi być za miejsce gdzie marchewek nie mają

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam Hegemona za małą literkę :((

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu się uśmiałam. Ty to masz przygody, lepsze niż moje, a to mnie spośród moich znajomych zwykle coś nietypowego na ulicy spotyka. ;D Też bym upchnęła te marchewki w kopertę bąbelkową ;D. Co do słodyczy to... wypowiedź koleżanki stanowi świetną puentę ;D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też z fascynacją patrzyłbym na takie widowiska!

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie nie wiem co dziwniejsze, upychać te marchewki czy penisy...a gdzie to można kupić? Marchewki to wiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaraz tak drastycznie, myślę, że to chodziło o zawartość yyy...yyy... glutenu! w barwniku ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet mi to przeszło przez myśl, ale jednak stwierdziłam, że to jakieś dziwne...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki, dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Na pewno są miejsca na świecie z niedoborem marchewek. Może San Escobar?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem damskim wydaniem Jasia Fasoli. Już zdążyłam się przyzwyczaić. No a śmiech to zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Patrzeć to każdy, ale żeby ktoś kopertę przytrzymał to już chętnych nie było :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Marchewki to za rogiem. Prącia sądzę, że też, ale spod lady idą.

    OdpowiedzUsuń
  15. ~Leslie Warszawski30 marca 2017 01:11

    Nie dość, że alergik to jeszcze rasista...

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Leslie Warszawski30 marca 2017 02:09

    Żeby tylko nie było jak w tej pieśni...
    https://www.youtube.com/watch?v=NhDYqtKckoM
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Tyle zarzutów chyba ciężko byłoby mi wymyślić. A nawet jeśli to przy jamniku można mu wybaczyć ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Biegun Północny...

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdobywasz 10 pkt dla Gryfindoru.

    OdpowiedzUsuń
  20. ~Leslie Warszawski31 marca 2017 01:06

    1. Zrób coś w ustawieniach, bo nie da się zrobić kolejno więcej niż pięciu komentarzy.
    2. Zamiast pakować (upychać) te cudeńka w koperty, użyj pudełek. Łatwiej.
    3. Pakuj w zaciszu domowych pieleszy. Nie wzbudzisz takich emocji na poczcie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba zrobione. Nie przewidziałam, że będzie więcej niż 5 komentarzy w dyskusji ;-)
    Niby proste, ale jakoś takie racjonalne i nudne. Nie skaczę ze spadochronem to chociaż na poczcie mam powiew adrenaliny.

    OdpowiedzUsuń
  22. ~Leslie Warszawski31 marca 2017 12:47

    No nie do końca zrobione...
    Teraz nie można komentować komentarzy...
    Miałem podobny problem, ale nie pamiętam jak to rozwiązałem.
    Adrenalina mnie przekonuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Szlag, nie lubie grzebac w takich rzeczach. Na pewno niechcący uzbroje głowice w Rosji. Chyba nie idzie bez limitu, a największy jest do 10, więc tak uczyniłam.

    OdpowiedzUsuń
  24. 1. Ziemia Ognista,
    2. Wyspy Wielkanocne (bo Wielkanoc to chyba trochę za wcześnie na marfefkę)

    OdpowiedzUsuń
  25. Przytrafiają mi się różne dziwne rzeczy, ale akurat takie to nie. Zastanawiam się jednakowoż, co powinnaś wysłać następnym razem? Babeczki w kształcie bombek atomowych? Względnie tort wystylizowany na minę przeciwpiechotną - tez by był interesujący :)))

    OdpowiedzUsuń
  26. Dodałabym jeszcze Mordor, mało sprzyjający klimat.

    OdpowiedzUsuń
  27. Wszystko zależy od obdarowywanego, mam tylko nadzieję, że nigdy nie przyjdzie mi do głowy wysyłać rzeczy, które mogą zatrzymać na granicy, albo którymi zainteresuje się FBI...

    OdpowiedzUsuń
  28. Linka Gratulacje za polepszanie innym humoru!!!
    Ja taka bez honoru dopiero dzisiaj Cię TU odwiedzam... JEST SUPPER!
    Spadam, bo mi ogiń pod kotłem gaśnie... muszę kilka zamówień dorzucić...

    Buziaki

    PS piszę się na inwenturę... do liczenia żelkowych i nie tylko PAŁ

    OdpowiedzUsuń
  29. Siema Wodzu! O tej porze jeszcze nadgodziny, czy nie masz czym w domu palić ;-)
    pał to Ci u nas dostatek, codziennie znajduje nowe,otoczyły nas...
    Pozdrów rozpiździaj :-)

    OdpowiedzUsuń
  30. Za te tony smiechy jaki ludziom dajesz-niebo masz juz zapewnione!!:)))

    Na mnie zelkowe cudaki czekaly w szufladzie!
    No wiec sobie wyobraz moją zdziwioną minę-jak na mnie penis wyskoczyl rano:)
    Jeszcze teraz sie smieję:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. Wolałabym stół bilardowy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium