Wielki comeback

Sunąc pośpiesznie Linka weszła zgrabnie w zakręt, wrzuciła trójkę i przyśpieszyła na ostatniej prostej przepastnego peronu. Gdy tylko złapała odpowiedni zoom, szpetnie klnąc pod nosem i zgrzytając zębami, zaczęła utyskiwać na czym ten świat stoi, gdyż zamiast zwyczajowego milusiego pociągu stała chabeta bez klimatyzacji. Przygarbiwszy się bardziej niż zwykle, zrezygnowana wskoczyła do przedziału. Aura była na tyle kapryśna, że Linka podczas 45 minutowej przeprawy przez miasto, zdążyła dwa razy zmoknąć i trzy razy się upocić w chwilach kiedy nie padało tylko z nieba lał się żar piekielny. A biorąc pod uwagę fakt, że Linka nie ma wyłączności na chimeryczną aurę wszyscy w nieklimatyzowanym wagonie rozsiewali woń mokrego psa.


Wyszukawszy jedno z ostatnich wolnych miejsc, usiadła i zaczęła czyścić okulary. Wtedy stało się coś co sprawiło, że jej serce zamarło, a całe ciało przeszył dreszcz. Usłyszała GŁOS. GŁOS, który sprawia, że budzi się z krzykiem w nocy. GŁOS, od którego włos się jeży, uszy krwawią, a okrężnica zaciska. GŁOS, który Linka słyszała raz w życiu, ale to wystarczyło, żeby głęboko wwiercił się jej w podświadomość. Sparaliżowana przemożnym strachem, powoli założyła okulary i pomału obróciła głowę w kierunku, z którego docierał. Czas się zatrzymał. Jej spojrzenie skrzyżowało się z małymi czarnymi ślepiami, które już wyzywająco ją taksowały. Na podłogę posypał się snop iskier, a przez przedział przetoczył się piorun kulisty.  Linka usiadła po przeciwległej stronie od starej, pociągowej znajomej - Matrony nr 1 – której twarz wykrzywiła się w lubieżnym uśmiechu trollicy, która właśnie zwęszyła ofiarę.


Rozwalona na dwóch miejscach Matrona nr 1, pozbawiona reszty matronowego stada, prowadziła ożywiony monolog z Bogu Ducha Winnym Panem, który nie wyrażał najmniejszej chęci podtrzymania jakiejkolwiek rozmowy. Linka wątpi, żeby Matrona nr 1 chowała takie same czułe wspomnienia z ich wspólnej podróży, ale w momencie kiedy speszona nie wytrzymała nacisku jej miażdżącego spojrzenia, ta zadowolona z siebie głośno mlasknęła i rozpoczęła nowy temat – o młodych.


-… a wie pan im to się w ogóle robić nie chce… - skrzeczała uniesionym głosem, wymownie patrząc na Linkę, jakby ta na czole miała piętno etatowego bezrobotnego i pobieracza zasiłków wszelakich.


-…no nie wszystkim… - nieśmiało wtrącił BDWP.


- …oni nie robią za takie pieniądze jak my, zaraz miliony chcą –  perorowała patrząc na Linkę nienawistnie. Linka też chce miliony, nawet pomyślała, czy nie zapytać gdzie takie dają, ale zmieniła zdanie.


-…wszystko za darmo chcą, nam nikt nic nie dał… - grzmiała Matrona nr 1, zaprzestając mrugania wszelkiego, nie odrywając oczu od Linki, która w panice nie wiedziała, czy oczekuje się od niej oddania wypłaty, czy nerki.


-… - kontynuowała swe orędzie Matrona nr 1 plując przy tym obficie.  Linka jeszcze przez chwilę patrzyła na szczekające bezdźwięcznie wargi, gdyż między nimi wyrosła cudowna bariera dźwięku neutralizując moc GŁOSU.


Tym razem Linka nie zapomniała słuchawek.

Komentarze

  1. Masz wyjątkowo łagodną naturę. Ja bym z radością podjęła polemikę z Matroną 1. Szczególnie że bez wsparcia była.
    Chociaż aż taki wiekowej matrony która by mogła mnie nazwać "młodą", to w pociągu nie znajdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. W pociągach i przychodniach zdarzają się takie matrony, dlatego cieszy mnie, że w jednym i drugim przybytku bywam rzadko ;-) Na ulicach natomiast, widuję grupki starszych panów z laskami, którymi to wymachując krzyczą: panie, ja to bym ich...ja to bym im...

    OdpowiedzUsuń
  3. Temat drażliwy, i to nie tylko, że ja żyję już 150 lat, i młodych lubię "inaczej", ale na ogół takie "mlaskające matrony" wydzielają przy okazji zapach nie sprzyjający klimatowi do budującej dyskusji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo Ty. Następnym razem, a niechybnie on nastąpi, powiedz, ze pracujesz w ZUS przy kwestiach emerytury. Zobaczysz, ze tym cudem zyskasz kolezanke:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Linka jest niedobra! Dlaczego założyła słuchawki? Bardzo mnie interesuje co matrona jeszcze powiedziała. Następnym razem niech Linka pilnie słucha!

    OdpowiedzUsuń
  6. Matrona to nie kwestia wieku, tylko stan umysłu. Bywaj i 20-letnie matrony. I pewnie, że każdy może mieć własne zdanie - nie neguje tego, można też generalizować - wolna wola. Ale ona się serio na mnie GAPI.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ano mam. Choć można uznać to za ładny eufemizm. Dobra następnym razem od razu gazem po oczach ;)
    Poza tym wiek to kwestia sporna. Ustalasz raz ile masz i trzymasz się tego już do końca. Optymiści uważają, że masz tyle lat na ile się czujesz. Jeśli w końcu się nie wyśpię niedługo przekroczę 108 lat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm a tak w zasadzie, jak nazywa się męski odpowiednik matrony? Dziad? Pierdoła? Prezes?

    OdpowiedzUsuń
  9. Żeby nie było, że ja...
    Linka nie chce koleżanki, chce budzić strach i trwogę. Chcę zobaczyć jak wszystkie podbródki - zaczynając od trzeciego - trzęsą się od wypowiadanych niemo słów. Jak zwyczajowe świdrujące trzewia spojrzenie blaknie. Jak w panice błaga o litość i przebaczenie w imieniu wszystkich Matron świata, ubliżającym młodym grzecznym. Linka postanowiła nie mieć litości i nie brać jeńców, choć raz pokarze światu swe nikczemne oblicze i bez najmniejszych skrupułów następnym razem powie jej; "Dzień dobry Pani".

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie dziękuję. Śmierć męczeńska jest srodze przereklamowana.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety, również posiadam "na stanie" fatum komunikacyjne. Moje nosi nazwę TRZY-KURWY-I-PEDAŁ-ALFONS. Żebym była nie wiadomo jak zaspana i nieprzytomna, głos dowolnej z TRZECH-KUREW lub PEDAŁA-ALFONSA stawia mnie na równe nogi - niestety, z dużą dozą jak najgorszych doznań psychosomatycznych. Wysadzić towarzystwo w powietrze i egzorcyzmować lej po bombie - to wciąż za mało...

    OdpowiedzUsuń
  12. Żadne nie jest tak wymowne i jednoznaczne, jak matrona.

    OdpowiedzUsuń
  13. Takim to puszczanie śląskich przebojów to nawet za mało...
    A również występują w pakiecie, czy działają podzieleni na płeć? Masz opisane jakieś historie? Jeśli tak to podrzuć proszę linka, z chęcią przeczytam jak sieją terror w pociągach i to nie ja jestem ofiarą ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie, nie mam opisanych - obrzydzenie targa moimi wątpiami, a i ten kawałek wirtualnej przestrzeni nie zasługuje na AŻ TAKIE zbezczeszczenie. TRZY-KURWY-I-ALFONS-PEDAŁ to towarzystwo poruszające się po tej samej trasie autobusowej, co ja. Wsiadają razem, wysiadają razem, pracują razem (nawet wiem, gdzie), a po drodze tak niemiłosiernie pierdolą od rzeczy na cały regulator (cztery sztuki!), że czuję, jak mi ziemniaki, których nie mam, gniją w piwnicy. Te pieprzone skrzeczenia, te poglądy, te spojrzenia pełne nienawiści do wszystkiego, co żyje... Brrr! Doszło do tego, że gdy wsiadają (przystanek dalej niż ja), to przesiadam się na sam tył autobusu, zaciskam powieki i przytulam głowę do komory silnika.

    OdpowiedzUsuń
  15. Z tym ustalaniem to racja święta! Ja ustaliłam że "skończyłam 18". Wersja aktualna do końca życia...

    OdpowiedzUsuń
  16. Powagę sytuacji zrozumiałam dopiero przy komorze silnika. Nie zasługują nawet na obrzucenie gumową kupą. Żeby do końca życia pili ciepłe piwo.

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmmm mnie się ciągle wydaje, że mam 25. I nie że mam jakieś problemy jest to całkowicie szczere zdumienie, że jednak nie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Lepiej późno niż wcale (zrozumieć powagę sytuacji). Do listy złorzeczeń dodałabym życzenie, żeby do końca życia musieli wstawać wcześniej niż ja.

    OdpowiedzUsuń
  19. No wiesz ... zwyczaje, a także orientacje, ewoluują. ;) Może jej się po prostu podobasz.

    OdpowiedzUsuń
  20. Pomarzyłaś? No to zejdź na ziemię...

    OdpowiedzUsuń
  21. Biedactwo... Serdecznie współczuję i całej czwórce życzę zapalenia strun głosowych.
    Ja mam na szczęście tylko dwie takie sztuki. Dojeżdżają do szkoły i posługują się obcym językiem(głośno!). Język jest na tyle obcy, pomimo używania polskich słów, że po trzech latach słuchania nadal nie wiem czy rozmawiają o facetach, czy o muzyce. Na szczęście rosną i kiedyś skończą tą szkołę...

    OdpowiedzUsuń
  22. Co za wstrętne babsko ;/. Tak, wszyscy chcą wszystkiego za darmo nawiasem mówiąc. Młodzi nigdy nic nie robią, bo po co? A my tak, a my to i tamto, a za naszych czasów to... - jak mnie wkurza takie gadanie. Czasy się zmieniają, a niektórzy ludzie ciągle żyją w średniowieczu. Najlepiej jakby młodzi mieli pracować za 500 zł, tyrali do tego jak wół na polu i na wszystkich stanowiskach, bo przecież muszą być wielozadaniowi i elastyczni, a najlepiej to niech w pracy zamieszkają, siedzą tam od świtu do zmroku, bo życia własnego też im nie wolno mieć. Weźcie tych, co tak gadają do worka wrzućcie, zakneblujcie i schowajcie w ciemnej piwnicy. Czy oni w ogóle porównują jakie są koszty dzisiejszego życia i co trzeba zrobić, aby wbić się w rynek pracy?

    OdpowiedzUsuń
  23. Szczęśliwym w ciszy zamieszkać- błogosławieni głusi...
    Haha. Masz szczęście że nie siedziałaś na przeciwko Matrony, musiałabyś ,maskę nałożyć, co by Cię nie zapluła...
    Pani samotna była i psychologa szukała..
    Pozdrawiam Linka
    goodmorning73.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Dzięki za współczucie, zawsze to lżej. Zapalenie strun głosowych to niegłupi pomysł, tylko dość krótkometrażowy. Póki jest ciepło, póty unikam komunikacji, ale przyjdzie jesień, potem zima... Już drżę i potnieję!

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie prawda: Dulska.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie możesz pokonać wroga, to się do niego przyłącz :))) Następnym razem dołącz do narzekań, zepsujesz jej humor na dobre dwa dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. A może zamiast tulić silnik, spróbuj się zaprzyjaźnić? Znaczy kupić mordoklejne toffi i poczęstować towarzystwo?

    OdpowiedzUsuń
  28. Patrzy na mnie z jawnym obrzydzeniem i pogardą :D tak, coś w tym musi być...

    OdpowiedzUsuń
  29. Czyli co, cep między oczy?

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie bacząc nawet na podstęp mnie mordoklejkami można przekupić. Obiecuję, że będę cicho, tylko daj daj daj...

    OdpowiedzUsuń
  31. A słuchawki i muzyka? Chyba jedyny legalny sposób na pozbycie się hałasu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie kupuje tego. Uwaga zmyślona statystyka - 90% ludzkości nie wie kim jest Dulska i obstawia, że to pani spod 7.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ale na kogo mam narzekać? Na młodych, starych, czy na narzekających w środkach komunikacji?

    OdpowiedzUsuń
  34. Też myślałam, żeby bunkry odwiedzić ;)
    Pani w pokaźnych swych czterech literach ma psychologów, jedyny rodzaj dialogu jaki poważa to monolog.

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie dam mordoklejek na zmarnowanie!
    Słuchawki nie wchodzą w grę, nie mogę tego używać, bo od ciała obcego bolą mnie uszy.
    Jestem skazana na silnik :(

    OdpowiedzUsuń
  36. Takich ludzi nie interesują fakty, racje, czy inne opinie. Jednostki te są przypisane do ogółu społecznego w każdym czasie i miejscu i pełnią w nim nieodzowną rolę narzekaczy. Ba nawet teraz kiedy piszę ten komentarz rodzą się matrony, które za X lat będą utyskiwać na wszystko w dokładnie ten sam sposób, co minione i obecne pokolenia matron. Taki jest ogólny porządek wszechświata.

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie mówię o tym małych gównach wsuwanych prawie w korę mózgową żeby nie wypadły. Mnie od nich też bolą uszy. Warto raz zainwestować w porządne słuchawki i nawet po kilkugodzinnym użytkowaniu nie wiesz, że masz je założone.

    OdpowiedzUsuń
  38. No dobra. Przypuśćmy, że moje małżowiny to zniosą. To ja mam jeszcze takie pytanie natury... ekhem... bo ja średniowieczna jestem...
    W co, mianowicie, wetknąć drugi koniec tych słuchawek, żeby mi w nich grało albo gadało?

    OdpowiedzUsuń
  39. Na Ozyrysa, żebym na własnym blogu nie mogła jak człowiek odpowiedzieć pod komentarzem tylko gdzieś po krzakach. Bez honoru.
    FrauBe: zakładając, że owy atrybut mocy ma Ci służyć wyłącznie do słuchania muzyki, a nie oglądania filmów w jakości full hd i kręcenia filmów przyrodniczych, polecam relikt przeszłości, który sama używam, czyli starą dobrą mp3. Ominąć szerokim łukiem taniochę (i do dychy byś coś znalazła) i kupić coś w granicy 50-100 zł.

    OdpowiedzUsuń
  40. Mhm.
    A może po dziecku coś jeszcze jest?
    Miała kiedyś takie coś małe, kwadratowe, niebieskie...

    OdpowiedzUsuń
  41. Niestety, małe, kwadratowe i niebieskie przepadło w odmętach dziejów. Podobno dawno.
    - Po co ci? - zapytało dzieciątko po namyśle, z miną dobitnie wyrażającą: "matkę mi posrało".
    Udałam, że nie słyszę pytania.
    Und so weiter?...

    OdpowiedzUsuń
  42. Jak mnie takie babsztyle wkurzają, ale nie ma co wdawać się z nimi w gadkę, bo to już w ogóle będzie dla nas młodych kaplica, że jesteśmy niewychowani itp. Szkoda nerwów i głosu na takie babsztyle.
    Pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Małe niebieskie mają to do siebie, więc mnie to nie dziwi. Dziecie nie rozumie powagi sytuacji, gdyby wiedziała, że to heroiczna walka o zachowanie równowagi psychicznej właśnie oddało by swój sprzęt.
    https://allegro.pl/kategoria/sprzet-audio-przenosny-mp3-20141?string=mp3&order=m&bmatch=base-relevance-floki-5-nga-hc-ele-1-4-0803
    od wyboru do koloru. Delikatna sugestia - pojemność 4-8 gb całkowicie starczy, ceny 50-120. Nie mniej i nie więcej. Bateria powinna trzymać 24h.

    OdpowiedzUsuń
  44. Trzeba postulować o oddzielne przedziały dla takich przypadków.

    OdpowiedzUsuń
  45. Czy powinnam poszukać pierwszego wpisu o spotkaniu z Matroną nr 1? Dużo mnie ominęło?! :P Ktoś poda link? :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Dzień dobry o pogańsko wczesnej porze :-D w tekście pierwsza Matrona jest czerwona, wystarczy kliknąć i poznasz moją traumatyczną historię. Na koniec tekstu są też powiązane wpisy, tam też można kliknąć.

    OdpowiedzUsuń
  47. Gro i bucy. Tylko jeszcze repertuar sobie muszę opracować. "Requiem" Mozarta i "Marche funèbre" Chopina z II Sonaty obowiązkowo. Znasz coś jeszcze godnego polecenia?

    OdpowiedzUsuń
  48. Że w klasyka uderzamy, no ok. A Możdżera znasz? Albo Yiruma też jest spoko. I cały przepastny dział muzyki filmowej. I obowiazkowo kantate Carla Orffa Carmina Burana.

    OdpowiedzUsuń
  49. "Carmina Burana" -
    genialne, dzięki za przypomnienie! Yiruma obleci, ale Możdżer niech zginie i przepadnie razem z herbatą, winem i budzikiem.
    O, wiem. Ścieżki dźwiękowe z "Amadeusza" i "Mistrza i Małgorzaty" jeszcze, mniam!

    OdpowiedzUsuń
  50. Też tak uważam. Ale nie stresuj się! Biorąc pod uwagę to że 90% ludzkości to skośnoocy piszący krzaczkami, to nie ma co się stresować nieznajomością literatury polskiej.
    Ktoś wie jak napisać :matrona" po chińsku?

    OdpowiedzUsuń
  51. Możdżer jeśli za bardzo nie jazzuje to jest spoko. Nie lubię jezzu. Jak Dziwak był mały (mniejszy) to straszyłam go, że jeśli będzie niegrzeczny będę puszczać mu jazz. Mało to pedagogiczne.
    "Amadeusz" mega film. Co do "Mistrza..." książka jest w moim ścisłym TOP10 ulubionych pozycji, ale ekranizacja jest mi obcą. Tak trochę nie mam czasu przysiąść i porządnie się zastanowić nad muzyką, gdyż mimo, że głównie preferuje rock i metal, to jestem dziecięciem po szkole muzycznej, więc z danonkami i gumą turbo wyssałam zamiłowanie do muzyki instrumentalnej/klasycznej. A muzyka filmowa to potęga sama w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  52. Krzaczek-kreska-krzaczek. Narobiłaś mi ochoty na sajgonki...

    OdpowiedzUsuń
  53. Ja to głównie rowerkiem się posługuję, jako środkiem komunikacji, więc mało mam takich sytuacji, ale duże przeszkody na drodze staram się omijać z zachowaniem dystansu bezpieczeństwa.
    Myślę, że taka matrona, jak inne Małpy, po prostu ma zaniżony poziom rozpoznawania rzeczywistości, albo jakieś przekręcone zakręty w zwojach mózgowych, więc tak się zachowuje.
    Broń boże nie wdawaj się z Nią w rozmowę, bo ona też jest w końcu człowiekiem i przez przypadek możecie znaleźć jakiś temat, na który się wspólnie zgodzicie, na przykład słaba punktualność kolei. Wtedy to koniec, następnym razem będzie Ci nawijała
    -- Dzień dobry Pani Linko, bla, bla, bla, -- a Tobie będzie głupio słuchawki założyć :P Wyobraź sobie takie coś ;D

    OdpowiedzUsuń
  54. Znowu napiszę w krzakach (bo na górze mi za wąsko, ja potrzebuję przestrzeni jak wujek Adolf).

    Ponieważ "Mistrz i Małgorzata" to moja najukochańsza powieść, to:

    1. Przestrzegam przed syfem w postaci ekranizacji bułgarskiej i polskiego Teatru Telewizji.
    2. Polecam wszystkimi kończynami ekranizację rosyjską (chyba z 2005 r., o ile dobrze pamiętam - jest za wczesna pora, żeby chciało mi się schylić do szuflady z płytami). Nikt lepiej niż oni nie czuje własnych klimatów! No i ścieżka dźwiękowa jest bezbłędna.

    OdpowiedzUsuń
  55. Zaznajomię się. Plusem może być fakt, że książki dawno już sobie nie odświeżałam, więc niedociągnięcia fabularne nie będą aż tak rażące, bo po prostu nie pamiętam szczegółów.
    A to znasz? całkiem niezły.
    http://www.filmweb.pl/film/Morfina-2008-493721

    OdpowiedzUsuń
  56. Dobrze, że Linka jest milczkowatym mrukiem :D

    OdpowiedzUsuń
  57. Nie znam, ale ze mną łatwo nie jest: telewizora nie posiadam, kina nie znoszę, a namówić mnie na oglądanie czegoś to wyczyn godny 500+. Ja jestem zwierzę czytająco-piszące, z oglądaniem gorzej, a ze słuchaniem - najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
  58. Najlepiej z rozmachem - jedź po wszystkim i wszystkich. krytykuj ile wlezie! Albo ją zachwycisz, albo wkurzysz. W obu przypadkach powinno ją zatchną choćby na pół godziny z wrażenia. A to już byłby światowy sukces w walce dobra ze złem ;)

    OdpowiedzUsuń
  59. Filmy to moje życie. Hmm trudny zawodnik. Dobra to zapomnij o "Morfinie" jest to film dobry, a nierewelacyjny. Obejrzyj "Pana od muzyki" http://www.filmweb.pl/Pan.Od.Muzyki
    jeśli Ci się nie spodoba już nie będę Cię więcej męczyć filmami.

    OdpowiedzUsuń
  60. Bardziej wymownym argumentem wydaje mi się gaz po oczach.

    OdpowiedzUsuń
  61. Ha!
    Oglądałam!
    Letnia mnie przymusiła onegdaj.
    Odwłoka nie urywa, ale źle też nie było.

    OdpowiedzUsuń
  62. Jest nadzieja skoro ktoś nad Tobą czuwa. Muzyka piękna była. I historia cała.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium