Tworzenie postaci. Miejsce III - Babcia klozetowa

Będzie to początek krótkiego cyklu, gdyż Linka ma wyjątkowy talent do nieświadomego wchodzenia w role.



Linka będąc tylko jedną składową tłumu wlewającego się do pociągu, nie stawiając oporu i nie utrzymując z nikim kontaktu wzrokowego w obawie przed rychłą pacyfikacją w morderczej, psychologicznej walce o wolne miejsca, dała się ponieść nieznanemu. Tłum zakotłował w wąskim przejściu, wysuwając na czele Babuszki o kulach, które to kule chwilowo przekształciły się w broń obosieczną. Następne były matki z dziećmi, które z pianą na pysku miotały co mniejszymi pociechami w celu zajęcia miejsca na odległość. Linka stanowiąc zagubione ogniwo w drabince społecznej zadowoliła się ostatkami i wdusiła w miejsce przy oknie, zajmując pół fotela, gdyż jej współpasażer miał wyjątkowo grube kości. Po prawej od ich bezpiecznej przystani znajdowała się toaleta.


Faktem jest, że największą brutalnością i zawziętością w walce o wolne miejsca wykazują się osoby, które wysiadają po 10 minutach. Po ok. 30 min Linka może leżeć w poprzek na czterech fotelach. Z czystego lenistwa nigdy nie zmienia pierwotnie zajętego miejsca, gdyż nie ma to dla niej większej różnicy, jako że i tak jest pochłonięta swoimi sprawami. W ostatnim czasie Linka wróciła do pociągowego pisania, głównie dlatego, że czyta książkę historyczną i nie jest w stanie należycie przyswajać wiedzy przez bitą godzinę.


Gdy już została sama na swoim miejscu, wygodnie się wyciągnęła, odnalazła swój zdezelowany notes i zaczęła skrobać. Co Linkę niezmiernie dziwi, ludzie w czasie jazdy korzystają z toalety. Ona do tej pory była raz. Jechała wówczas z Dziwakiem całe 20 min, a uprzednio wysnuła groźbę ustną, żeby Młodzieniec wszystkie potrzeby załatwił w domu. Nie zmienia to jednak faktu, że już po niespełna 5 min jazdy zakrzyknął gromie; Siku! i Linka chcąc nie chcąc, musiała odwiedzić pociągowy przybytek. Był to jedyny wypadek na wiele lat kolejowego życia. W jeszcze większe zdziwienie wprowadza ją zależność, że ludzie korzystający z pociągowych toalet, absolutnie nie potrafią tego robić, a barierą nie do pokonania okazuje się zablokowanie drzwi. Dlatego mając w zasięgu wzroku pokój zwierzeń i głównie dbając o zachowanie w równowadze swoich walorów estetycznych, Linka przeobraża się w babcię kolzetową i stoi na straży prywatności nieświadomych współpasażerów.


Skrobiąc entuzjastycznie w notesie, kątem oka dostrzegła Panią nr 1 wchodzącą do toalety. Pani nr 1 chwilę poburczała, pomocowała z automatycznymi drzwiami i szczęśliwa, że te zaczęły się zamykać, oddała się toaletowej rozpuście, której Linka na szczęście nie widziała. Zielona lampka jednak nie zgasła, co znaczyło, że drzwi nie zostały zablokowane. Linka pokiwała z dezaprobatą głową, przeciągnęła się i widząc nadciągającą szparkim krokiem Panią nr 2 z wyrazem bólu egzystencjonalnego na licu, zaczęła tworzyć postać;


- zajęte! – rzuciła szorstko Linka, nie odrywając wzroku od notesu – daj piątaka – dodała już znacznie ciszej.


- słucham? – zapytała Pani nr 2 w chwili, kiedy miała już nadusić przycisk.


- mówię, że zajęte! – odburknęła Linka – daj piątaka…


Pani obrzuciła Linkę podejrzliwym spojrzeniem, ale grzecznie poczekała pod drzwiami do momentu, aż drzwi toalety się nie otworzyły i nie wyszła w pełni usatysfakcjonowana Pani nr 1. Pani nr 2 również stoczyła nierówną walkę z nieznośnym wynalazkiem współczesnej cywilizacji i również sromotnie ją przegrała, nie blokując drzwi.


- na Ozyrysa… – jęknęła Linka, odłożyła notes i długopis i oddała się lustracji otoczenia.


Po chwili pod drzwiami toalety zameldował się Starszy Jegomość.


- zajęte! – dało się słyszeć z ust poddenerwowanej Linki – daj piątaka…


- czyli, że to nie działa? – zapytał Starszy Jegomość, wskazując palcem na zielony przycisk.


- działa, ale ludzie nie potrafią tego używać.


- to co mam zrobić? – zapytał z wyrazem trwogi na licu.


- musi pan to nacisnąć od środka – wytłumaczyła Linka tonem inżyniera kwantowego – daj piątaka – wyrwało się jej z przyzwyczajenia.


Starszy Jegomość grzecznie poczekał i gdy przyszła jego kolej, ostrożnie wszedł do środka, zbadał drzwi i nacisnął magiczny przycisk, który spowodował zgaśnięcie demonicznej zielonej lampki i automatyczną blokadę drzwi.


Stworzyłam potwora -  pomyślała ze wzruszeniem Linka i tym razem wróciła do książki.


Starszy Jegomość po załatwieniu swoich prywatnych spraw, zasiadł naprzeciwko Linki i kątem oka zaczął się jej nienachalnie przyglądać, szukając mianownika do rozpoczęcia konwersacji życia;


- chyba długopis Pani wylał – rzucił nagle.


Linka uniosła zdziwione spojrzenie na Starszego Jegomościa, a że jej głupawy wyraz twarzy wyrażał więcej niż tysiąc słów Pan kontynuował.


- o tu ma Pani brudne – uniósł dłoń i wskazał na prawicę Linki.


Linka ze zdziwieniem dokonała oględzin własnej kończyny i uśmiechnęła się od ucha do ucha, gdy zrozumiała o czym mówi Starszy Jegomość.


- nic nie wylało, ja rozmazuję jak piszę – i uniosła dłoń, która gdyby nie wielkość, śmiało mogłaby stanowić żywy okaz prawicy dziecka z pierwszej klasy.


- to Pani pisze piórem? – zapytał Starszy Jegomość z nieukrywanym zachwytem wykwitłym na twarzy.


- niee, ja wszystko rozmazuję, nawet zwykły długopis – powiedziała z lekkim zażenowaniem, choć jej zażenowaniem było niczym w porównaniu ze stanem Starszego Jegomościa, który próbował nakryć się nogami.


- to ja chciałem się Pani za toaletę odwdzięczyć, a wyszło jak zwykle.


- proszę się nie przejmować od zawsze tak mam, nawet tego nie zauważam – oznajmiła z miłym uśmiechem, a po chwili dodała – i tak daj piątaka.

Komentarze

  1. Ach, wiem! Wiem! Oni tam mówią "nadusić"!

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyy nadusić nie jest powszechnym słowem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwariowałaś?! W języku ogólnopolskim istnieje tylko udusić, ale oznacza, zdaje się, coś zgoła innego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będę sobie kolekcjonować te słowa. Mogę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej napisałam "nacisnąć", co nie zmienia faktu, że nadusić jest dla mnie powszechne :D a co robicie gotując potrawy, przecież strawę dusi się na wolnym ogniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bierz co chcesz, znaj mą łaskę :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kopiuję i wklejam:

    "- słucham? – zapytała Pani nr 2 w chwili, kiedy miała już nadusić przycisk."

    :D :) ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden Taki (BMŻ) powiedział mi kiedyś: "Zrób to zdjęcie z uczępu" (albo chgw, jak to się pisze). Zbaraniałam. Kiedy poprosiłam o więcej szczegółów, odpowiedział: "Po prostu uczępnij".
    Do końca świata tego nie zapomnę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, strawy się dusi, ale przecież, na litość pogan, nie nadusza! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. :D Szlag. W innym miejscu było ok i tamto zauważyłam. Ja dbam o lokalny patriotyzm i rozpowszechnianie regionalizmu (znów nie wiedziałam, że to dzikie słowo :D)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mam pojęcia co to znaczy :D ale za to bardzo lubię słowo czubczejsze!

    OdpowiedzUsuń
  12. Naduszć to synonim od naciskać, nie od duszenia. W mojej głowie ma to sens :D ja tu się ścianą zajęłam a tu takie kalumnie!

    OdpowiedzUsuń
  13. Toalety w pociągach to obraz nędzy i rozpaczy, a przynajmniej tak było, gdy miałam okazję niby jechać. Bardzo dawno nie jechałam pociągiem. Nowe technologie są czasem trudne do przyswojenia xD. Zakładam, że i tak nie dostałaś tego piątaka ;D. A długopisem ręce też mam pomazane, jak piszę. Norma i też się tym specjalnie nie przejmuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. nimi jechać miało być* xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Tego w życiu nie słyszałam. A co to znaczy? Bo chcę sobie dopisać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Teraz nie jest źle, tzn. pewnie jest bo ludzie to nieokrzesane chamy i prostaki, i po sobie nie sprzątają, ale samo wnętrze nie jest najgorsze.
    Ja nawet nie wiem, że rozmazuje, to się samo robi :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ale bardzo możliwe, że to neologizm. I to nie pisarski;) w sensie, że jak jest czegoś dużo, z czubkiem, no to czubczejsze.

    OdpowiedzUsuń
  18. Regionalizm to regionalizm - skoro jesteś lokalną patriotką to wal śmiało :)
    Pamiętam jeszcze ośrupany, żdżar i ugulany. To pierwsze najbardziej mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  19. Myślę, że śmiało może stanąć w szranki z Gombrowiczowskim "upupieniem"

    OdpowiedzUsuń
  20. Uguglanego nigdy nie słyszałam, ale chyba się domyślam o co chodzi. Żdżar to gwara?! przecież to normalne słowo od żreć. Ja chyba muszę porządnie zweryfikować swój język :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jakie żreć? On twierdził, widząc odrapany, stary autobus, że to ośrupany żdżar! A ugulana to na przykład ja jestem :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja tam bym się nie odzywała tylko obserwowała zdziwienie i zażenowanie kolejnych ludzi wbijających do zajętej toalety. :D

    OdpowiedzUsuń
  23. A ja sądzę, Ferdydurke nigdy mnie nie przekonywało.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ośrupany się zgadza, ale w takim razie czym jest żdżar?! Uguglana myślałam, że chodzi o uwalona - nie żebyś była, chociaż w sumie nie wiem - ale to w takim razie bardziej ukulana :D Masakra. I weź się teraz dogadaj...

    OdpowiedzUsuń
  25. Oglądanie cudzych tyłków nie należy do moich ulubionych rozrywek :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Naduszać to synonim od niczego, bo nie ma takiego słowa!

    OdpowiedzUsuń
  27. Ugulany to podobno okrągły taki. Lub zaokrąglony. Obły. No, nie idzie się dogadać, więc najpierw prosiłam o tłumaczenie, a potem już w ogóle się nie dogadaliśmy i był smutny koniec wesołej historii.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wszystkie polonistki świata?

    OdpowiedzUsuń
  29. Naduszać nie jest gorsze od takigo tapczanu, czy konweki. Są to najgorsze słowa w całym naszym pięknym języku.

    OdpowiedzUsuń
  30. Czyli nadal ukulany. Przynajmniej poszerzyłaś swe horyzonty językowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  31. No popatrz, a ja faktycznie kiedyś byłam za babkę klozetową ;-)
    Dobrze, że wyszłaś z tej szafy :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. Czubate, czubszejsze, najczubszejsze...

    OdpowiedzUsuń
  33. Było żądać stówę. Na pewno by usłyszeli.

    OdpowiedzUsuń
  34. A wiesz, że w samolotowych toaletach też nie potrafią zamykać drzwi? A tam zamknięcie powoduje zapalenie światła wewnątrz. To zostawiają uchylone, albo...

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie ma co się ludziom dziwić. Każdy pojazd ma inny przycisk i gdzie indziej umieszczony. Czasami nie ma żadnego sygnału wewnątrz, że drzwi są zamknięte. Co szkodziło zostawić ręczne zamykanie? Szczególnie dla starszych osób, które mają przeróżne problemy ze wzrokiem, takie przyciski, to makabra.

    OdpowiedzUsuń
  36. Mam jakąś psychiczną blokadę i ni cholery nie mogę korzystać z publicznych przybytków.... Może i dobrze.
    Przypomniało mi się przeczytane w necie :
    "Jeśli masz zły dzień to wiedz, że w tej chwili gdzieś na świecie jakiś człek ciągnie drzwi, na których jest napisane "pchać"

    OdpowiedzUsuń
  37. Sądzę, że masz błędne dane co do wszystkich polonistek świata.

    OdpowiedzUsuń
  38. Tylko że one istnieją w zasobie leksykalnym polszczyzny ogólnopolskiej, więc możesz im naskakać :D

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale życiowe mi się zwęziły... :( :( :(

    OdpowiedzUsuń
  40. Azaliż nie można mieć wszystkiego. Życie to nie Lidl.

    OdpowiedzUsuń
  41. Przekaż proszę temu całemu oficjalnemu zasobowi leksykalnemu, żeby się chędożył.

    OdpowiedzUsuń
  42. Sądzę, że mam prawo do generalizowania.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ano ja również mam blokadę wewnętrzna. Ale pewne sytuacje w życiu skutecznie ją neutralizują. Polecam wybrać się na Woodstock ;-) ja myślę, że to nie w necie a w Piśmie zostało zapisane.

    OdpowiedzUsuń
  44. Zdecydowanie masz rację i co ciekawę nie tylko starsi mają problem, młodzi również. A ja przecież wszędzie być nie mogę!

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie rozumiem, jak ludzie mogą nie brać do toalety latarki...

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeszcze by mnie zamknęli za ściąganie haraczu...

    OdpowiedzUsuń
  47. Tak było zapisane w Piśmie.

    OdpowiedzUsuń
  48. Prawdę mówiąc to chciałabym do niej wrócić.
    Nie mam nic do Babć klozetowych, lepsze to od polityka.

    OdpowiedzUsuń
  49. podróże pociągami lubią dostarczać wrażeń - ja na przykład działam jako lokalna grawitacja na wszelkich niewygadanych pijaczków. Znajdują mnie bezbłędnie i gaworzą wytrwale - do samego celu, chyba, ze zdążą usnąć.

    OdpowiedzUsuń
  50. Jakby haracz właściwy był, to może warto?
    Weź się wynieś kobieto na jakiś normalny blog, bo to "choinkowe" komentowanie wkurzające jest :(

    OdpowiedzUsuń
  51. natychmiast, jak tylko będę się z nim widziała!

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie mozna mieć wszystkiego, ale żeby tak w ogóle nic?...

    OdpowiedzUsuń
  53. Musisz mieć coś w paszczy. Ja też mam. I nadal nie wiem co to jest. Zez?

    OdpowiedzUsuń
  54. To jeszcze sprzedaj mu cepa ode mnie - za konewkę.

    OdpowiedzUsuń
  55. Masz chwytne kciuki, nie wybrzydzaj.

    OdpowiedzUsuń
  56. No nie... Absolutnie nie TAM! Nie znoszę konkurencji...
    Możesz wybrać się Ówdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  57. Na Ozyrysa ja nie jestem konkurencją, jestem człowiekiem pozbawionym ambicji wszelakiej, nie masz się czego lękać. Ówdzie nie pójdę, ewentualnie mogę zostać Tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  58. Nie wiem jak Oko, ale ja się myję ;)

    OdpowiedzUsuń
  59. oni węchu nie mają już na ogół, a ja jestem słuchawka idealna widocznie, szczególnie kiedy nadajnik jest pod wpływem.
    feromony podlegają spłukiwaniu, albo rozmydlaniu? na biologii słabo się wyznaję

    OdpowiedzUsuń
  60. Albo ciągnie swój do swego ;)

    OdpowiedzUsuń
  61. A skąd ja mam wziąć te cepy? wprawdzie w pracy mam tego na pęczki, ale zdaje się, że nikt tego nie kupi...

    OdpowiedzUsuń
  62. A będę! Wybrzydzanie to moja specjalność!

    OdpowiedzUsuń
  63. Zapomniałaś dodać, że z toalety korzystają z reguły osoby, które na następnej stacji mają wysiąść w związku z czym pieklą się niesamowicie, że jest zajęte :DDD
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Bo dostaniesz szlaban na majonez!

    OdpowiedzUsuń
  65. Niee takie cepy nie spełniają unijnych standardów bezpieczeństwa. Do niczego sie nie nadają.

    OdpowiedzUsuń
  66. Ooo i pewnie mieszkają 5 min od stacji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  67. Nadusić to z gwary poznańskiej, prawda? W pierwszy dzień studiów przeżyłam szok, kiedy usłyszałam "to" po raz pierwszy. ^^
    Też mam talent do rozmazywania wszystkiego. Piątka!

    OdpowiedzUsuń
  68. Gdyby dał piątaka, dawno bym pracę rzuciła.

    OdpowiedzUsuń
  69. Akurat "to" jest jeszcze całkiem normalnym i zrozumiałym słowem dla zwykłego śmiertelnika ;)
    Piątka!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium