Walka o Radio
W każdym przybytku pracy Linka stanowi mniejszość pod względem preferencji muzycznych i bierze udział w nierównej i wycieńczającej walce o Radio. Ona domaga się najogólniej mówiąc rocka lub czegoś z linią melodyczną, reszta… po prostu się nie zna.
Zmarnowana w poniedziałkowy poranek Linka bez entuzjazmu zasiadła do pełnienia obowiązków służbowych. Wzięła głęboki oddech, uniosła dłonie i już miała się zabrać za tworzenie małych dzieł sztuki, gdy do jej wyczulonych uszu dotarł mrożący krew w żyłach jazgot. Oko zaczęło jej latać, szczęki zacisnęły w żelaznym uścisku, a zgrzytające zęby ciosały snopy iskier. Linka doznała krwotoku wewnętrznego, gdy wokalistka przeszła do znienawidzonego refrenu, powtarzanego jedyne 467326 razy. W Lince obudził się mocno uśpiony gen bojownika o wolność uszu. Ukryła lico w obszernych fałdach kaptura, nałożyła chustę na nos, zgasiła światła i pod osłoną mroku rozpoczęła swą samotną krucjatę. Ruchem posuwistym-przyściennym podpełzła do odbiornika, sprawdziła teren i zaczęła hakować system. Skierowała pokrętło volume na minimum, żeby ewentualne zakłócenia nie dotarły do jednostek muzycznie straconych. Drepcząc w miejscu ze zdenerwowania i z duszą na ramieniu w obawie przed dekonspiracją, rozpoczęła żmudne grzebanie przy częstotliwości;
…nr konta 77 132…
… na upławy stosuj…
…jej oczy zielone…
…powtórzmy nr konta…
… a teraz klasyka rocka i ACDC…
Linka z głośnym sykiem wypuściła długo wstrzymywane powietrze i załopotała nerkami z radości. Zdjęła chustę i kaptur, podkręciła głośność i z nieukrywaną dumą z owocnie zakończonej misji, odmaszerowała tworzyć małe dzieła sztuki.
15 min później…
- co o to za szarpidruty, kto znowu zmienił stację?! – zapytała Koleżanka Kopytko, wymownie patrząc na Linkę.
- yyy nie wiem. Jakiś motłoch i ciżba! Zwierzęta a nie ludzie! Wieśniaki bez szkoły! Karykatury człowieka! – grzmiała zbulwersowana Linka, wczuwając się w rolę członka podziemia.
Koleżanka Kopytko uniosła ze zdziwieniem brew i odwróciła się w stronę radia – to czekaj, zaraz zmie… - urwała nagle, czując nieprzyjemną wilgoć na ramieniu.
Z mieszaniną strachu i odrazy zaczęła się powoli obracać stając oko w podbródek z Bestią zesłaną z nieodkrytego jeszcze kręgu piekieł. Z przekrwionych ślepi biło szaleństwo z pyska toczyła się piana, a wysunięta dolna szczęka kłapała nerwowo, wydając przy tym głuche pomruki i bulgoczące dźwięki. Koleżanka Kopytko przełknęła głośno ślinę i bezbłędnie odczytawszy niemy przekaz podprogowy - zmień stację, a przegryzę ci tętnicę – niezwłocznie oddaliła się w najodleglejsze zakamarki budynku.
Linka do teraz nie wie, skąd wzięła się owa Bestia i dlaczego miała zaśliniony blat…
Nie rozumiem po co ta konspiracja? ;P Nie można powiedzieć, że się nie lubi jakiejś muzyki/stacji? Najlepiej puszczajcie sobie w pracy muzykę klasyczną! Relaksuje, poprawia koncentrację, podnosi IQ no i będzie kompromisem - nie szarpidruty i nie popowy motłoh. :) :D
OdpowiedzUsuńPrawo dżungli, zero kompromisów. Takie życie. Pewnie, że chciałabym klasyczną, wszak ją także uwielbiam, ale jest ta sama sytuacja. Biedna ja.
OdpowiedzUsuńTylko ROCK!!!!!! Reszta niech do podziemia zejdzie i szeptem podśpiewuje: Jesteś spocona, mówie ci... czy jakos tak.
OdpowiedzUsuńA tak w ogole polecam Radio Wrocław - na wszystkie starsze kawałki mozna się załapać. INXS tez grają :D
Rozumiem walkę. Widzę tę Bestię.
OdpowiedzUsuńSam lubię taką muzykę. Choć czasem, dla oddechu słucham też czegoś z innej beczki.
Kilka przykładów na poprawę humoru.
https://www.youtube.com/watch?v=3f2g4RMfhS0
https://www.youtube.com/watch?v=sNxIlxZJSik
https://www.youtube.com/watch?v=NxcOxvEsE_Y
I na koniec coś z zupełnie innej beczki:
https://www.youtube.com/watch?v=cgnoNgfjPy4
i
https://www.youtube.com/watch?v=tR6Z6Sratvg
Pozdrawiam
Gdzieś wcięło mój komentarz...
OdpowiedzUsuńPoszukaj w spamie, dużo linków było.
Gdyby ktoś chciał mnie torturować łomotem młotów pneumatycznych, wiertarek i pił elektrycznych z rykiem troglodyty w tle lub na pierwszym planie (na przykład "AC piorun DC"), sama zajęłabym się przegryzaniem tętnic szyjnych, aort brzusznych i tchawic.
OdpowiedzUsuńWyzwanie przyjęte, wskaż czas i miejsce!
OdpowiedzUsuńPoznańskie Rock Radio również daje rade i przynajmniej odbiera na naszym malym, kolorowym dupelku pracowniczym.
OdpowiedzUsuńOdnalazłam zbłąkaną czcionkę Twą ;-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie humor poprawiłeś wszak ciemno, zimno i leje. Doskonale Cię rozumiem, sama tez słucham różnorodnej muzyki, nie tylko ostre brzmienie.
OdpowiedzUsuńCoś ode mnie
https://youtu.be/W0jm5IZHAUQ
https://youtu.be/X7bHe--mp1g
https://youtu.be/ALJARgzHcLg
A od jakiegoś czasu wałkuję sam fortepian.
Jakbyś mi puszczała ACDC w robocie to zaczęłabym z kałachem biegać po korytarzach, także ja niestety z tych muzycznie straconych ...
OdpowiedzUsuńPrzekonał mnie argument w postaci kałacha. Ale ja lubię się targować, takie Radio Złote Przeboje uznajesz za kompromis?
OdpowiedzUsuńO Boszszsz, nawet nie wiesz jak Ciebie rozumiem. Są pieśni, które ni jak da się słuchać. Walcz o poziom. Walcz.
OdpowiedzUsuńTaka walka o odpowiednią muzykę w radio, którą akceptowali by wszyscy faktycznie może się krwawo skończyć.
OdpowiedzUsuń:-)
A ten "mrożący krew w żyłach jazgot" to nie był rock? Sorry, chyba się nie znam
OdpowiedzUsuńWaleczna jesteś...
OdpowiedzUsuńo wszystko tak trzeba?
w strasznym świecie żyjesz kobieto.
Pracując w biurze miałam to szczęście, że 2 z 3 osób były za rockiem. Tylko Jacek (o dziwo dyrektor) cierpiał i był tym, który cichaczem majstrował przy radiu. Pewnego dnia radio po prostu umarło, więc wraz Tymonem próbowaliśmy je wskrzesić. Pewnego dnia radio po prostu zniknęło, więc zaczęliśmy słuchać muzyki na kompie. Pewnego dnia na naszych biurkach po prostu pojawiły się nowiutkie słuchawki.
OdpowiedzUsuńCiesz się, ze masz radio. U mnie go nie ma. I chyba nie będzie.
OdpowiedzUsuńTeraz powinnam zrobić hasztag typowakadrowa.
W sumie... i tak wszędzie pełno reklam...w domu słucham internetowego , a tam stacji kilka tysięcy ;-)
OdpowiedzUsuńTeż Cię Bestia odwiedza?! No popatrz... Do mnie wpada za każdym razem jak moi panowie włażą w butach do pokoju.
OdpowiedzUsuńMuzyki na szczęście się nie czepia. Chyba lubi szanty :)
Znam to ... U mnie sprawa wygląda tak, że przy odbiorniku swoje stanowisko pracy ma pani D. I tak od 7 rano modlitwa i disco polo ... Powinnam dostawać jakiś dodatek za pracę w uciążliwych warunkach. :P Najlepiej przenieść się na Spotify - ja doceniłam ten wynalazek bardzo!
OdpowiedzUsuńHej, właśnie nominowałam Cię do nagrody Liebster Blog Award. Czy odpowiesz na moje wyzwanie? Zaprasza, tu dowiesz się więcej szczegółów, http://gochaczyniegocha.blog.pl/2017/10/03/24-liebster-blog-award/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Gocha.
Tu i teraz!
OdpowiedzUsuńWyciągaj tętnicę i aortę, a ja wyciągam zęby!
Walcz Kochana walcz ino kłakow nie wyrywaj :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się która to kopytko okrzyknięta została :)
Ano. Ja lepsze pieśni wykonuję malując ściany, a bynajmniej nie mam anielskiego głosu. Zdecydowanie nie.
OdpowiedzUsuńBitwa o Helmowy Jar to przy tym zapasy przedszkolaków.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wybaczam, wszak nie ma ideałów ;-)
OdpowiedzUsuńDlatego na podorędziu Linka zawsze ma gaz ;-)
OdpowiedzUsuńChcę do Jacka!
OdpowiedzUsuńBo wam wystarcza muzyka pieczątek i dziurkaczy.
OdpowiedzUsuńChciałam napisać, że nie mnie tylko Linkę. Później, że o owej Bestii Linka nic nie wie. Pisanie w trzeciej osobie ryje beret. Nie wiem kim jestem!
OdpowiedzUsuńW ramach BHP powinnaś otrzymać stopery, albo chociaż słuchawki wyciszające. Tak się nie da żyć!
OdpowiedzUsuńO jena, jena. Bardzo dziękuję, muszę zgłębić temat, bo ja tu tylko piszę i w sumie się nie znam. Jeśli nie wiąże się to z publicznym przemawianiem i recytacją Bogurodzicy to powinnam podołać;-)
OdpowiedzUsuńNo czy ja mam Cię życia uczyć? Nie znasz elementarnych zasad pojedynkowania. Ty wybierasz czas i miejsce, a ja broń. Nic nie mam do Twoich siekaczy, ale nie tym razem. Walka może odbyć się tylko w jednym elemencie, w którym nie mam sobie równych od 95 każdorazowo zdobywając kolejne tytuły podwórkowego mistrza. Wyskakuj z kciuków Maleńka :-D
OdpowiedzUsuńMoże to Ci pomoże odgadnąć :-D
OdpowiedzUsuńhttp://linka-dziennikpokladowy.blog.onet.pl/2017/07/04/zlo-czai-sie-w-kartonach/
Hm... Mój zaprzyjaźniony psychiatra nazywa się Kaczmarek. Chcesz namiar?
OdpowiedzUsuńKaczmarka akurat nie znam. Mój też nie jest zły. Choć chyba za dużo pijemy na sesjach.
OdpowiedzUsuńdomyślam się ale pewności nie mam :P
OdpowiedzUsuńA do czego służą kciuki?
OdpowiedzUsuńDo siłowania!
OdpowiedzUsuńIiii taaam... Phi!
OdpowiedzUsuńIgnoranci! Zważ śmiertelniku, że obcujesz z mistrzem w tej materii!
OdpowiedzUsuńByć może, nie przeczę. Pytanie, co mistrz wie o MOIM mistrzostwie.
OdpowiedzUsuńUjmę to tak. Jako jednostka idealna, na pewno cechujesz się wzorcową budową ciała i obce są Ci wszelkie plugawe odstępstwa od normy. Ja natomiast jako przedstawiciel gorszego sortu mogę poszczycić się pewną dozą swobody i zostałam przyobleczona w zdecydowanie wykraczające poza wszelkie standardy długie palce. Zarówno u rąk jaki i stóp. Jestem takim prawie elfem. Więc sorry Batory, ale skopie Ci dupsko, tzn. kciuki.
OdpowiedzUsuńZatem czeka Cię życie w niewiedzy :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, że jestem ideałem i to nawet nie wiesz, do jakiego stopnia doskonałym! Z tym, że pokonać ideał?... Science fiction i fantasy w jednym :)
OdpowiedzUsuńA w tym gatunku wszystko jest możliwe.
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej: w gatunku. A nie w rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńRzeczywistość to pojęcie względne.
OdpowiedzUsuńabsolutnie bezwzględne. Jak ja.
OdpowiedzUsuńW sensie, że topisz szczeniaczki?
OdpowiedzUsuńNigdy w życiu!
OdpowiedzUsuńPalę literaturę fantasy, że o science fiction nie wspomnę.
Podskórnie podejrzewałam Cię o niemieckie korzenie...
OdpowiedzUsuńKorzeni to ja mam tyle, że ledwo mogę się doliczyć. Jestem cholernie międzynarodowa.
OdpowiedzUsuńHitler też był.
OdpowiedzUsuńO, to Ty pamiętasz wujcia Adolfa?
OdpowiedzUsuńNawet jego książkę próbowałam przeczytać, ale kolo pisze gorzej od przeciętnego Seby.
OdpowiedzUsuńToteż ja nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńHahahah, trzeba umieć walczyć o swoje xD. A ślinę się wytrze xD.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jestem obcym, bo by blat przeżarło ;)
OdpowiedzUsuń