Ahoj piraci

Linka z niemałym zdziwieniem zaobserwowała, że jej portfel się nie domyka. Ku wielkiej rozpaczy okazało się, że nie był to magiczny przyrost gotówki tylko nagromadzona od dłuższego czasu ogromna ilość niepotrzebnych śmieci. Zaczęła więc skrupulatnie wywalać sterty starych biletów, paragonów, listy zakupów, itp. Przebierając tak natknęła się na wymięty, wyblakły zwitek papieru. Wzięła świstek do ręki, rozwinęła, a jej lico pojaśniało w uśmiechu od ucha do ucha, przymknęła powieki i rzuciła się w wir retrospekcji.


Słońce zalewało świat złocistym blaskiem, bezchmurne niebo uspokajało tonią błękitu, temperatura wzrosła o jakieś 30 stopni – była sobota 16 lipca 2016 roku. Linka właśnie latała po pokoju jak kot z cieczką i upychała do plecaka rzeczy niezbędne do przeżycia weekendu nad jeziorem. Gdy już nic nieudało się wcisnąć uznała, że jest gotowa. W biegu chwyciła smoczy hełm, zarzuciła plecak i z uśmiechem na paszczy pognała do swojego wiernego rumaka, a imię jego Błękitek. Od zawsze jedyny nieodzowny problem dla niej stanowi wciśnięcie okularów pod kask. Kiedy w końcu już się z tym uporała, zarzuciła z kopa i świat przeszył ryk motocyklowego silnika. Wrzuciła jedynkę i z piskiem opon ruszyła ku przygodzie. Jadąc jak zawsze przepisowo przez miasto, wyjechała z centrum, minęła dworzec i już, już widziała znak informujący o tym, że wyjeżdża z Siedliszcza. Ostatnia prosta, dodała gazu, zostało jej raptem 40 m do końca terenu zabudowanego, gdy wtem zza krzaków wyskoczył niebieski samobójca machając czymś trzymanym w dłoni. Linka gwałtownie zahamowała, złapała odpowiedni zoom w oczach i samobójca przeobraził się w policjanta drogówki. Przez chwilę walczyła z nabytymi przez lata gry w GTA odruchami, żeby dodać gazu i uciec, a spektakularny pościg zakończyć w podmiejskim warsztacie zmieniając kolor lakieru. Koniec końców zatrzymała się kilka metrów przed funkcjonariuszem, podniosła szybkę i w milczeniu oczekiwała na śmierć, była to jej pierwsza kontrola od kiedy ma prawo jazdy, czyli jakiś 8 lat. Przyjemny zefirek, który towarzyszył jej podczas jazdy bezpowrotnie zniknął powodując uderzenie fali gorąca i momentalne zalanie potem. Policjant nieśpiesznie podszedł i oskarżycielsko wymierzył w Linkę suszarką.


- młodszy aspirant Jacipokaże, proszę zdjąć kask.


- na Ozyrysa, wie Pan jak ciężko później włożyć okulary pod kask, w końcu je połamie – odpowiedziała całkiem naturalnie Linka nie mając zamiaru stawiać oporu – ale zaprawdę nie wie co to życie na krawędzi  ten, kto tego nie próbował - czym wprawiła aspiranta w osłupienie, którego brwi ze zdziwienia powędrowały wysoko znikając gdzieś pod czapką.


- yyy proszę dokumenty – powiedział zbity z tropu policjant.


Linka zdjęła plecak i zaczęła się nierówna walka z żywiołem chaosu. Już po kilku chwilach policjant znał dokładnie kolor jej majtek,  rozmiar stroju, widział jakie stosuje kosmetyki, wiedział co czyta, a połowa z tych rzeczy wylądowała na baku, przekształcając biednego Błękitka w przydrożny targ. Początkowa niechęć policjanta odeszła w niepamięć i całe zjawisko oglądał z niekrytą fascynacją. Gdy Linka po trudnej batalii w końcu znalazła dowód rejestracyjny w skarpetkach, jeszcze bardziej ucieszyła się, że nie zdjęła kasku bo przynajmniej nie było widać jej zażenowania. Policjant wiedząc już z jakim typem człowieka ma do czynienia całkowicie spuścił z tonu i wdał się z Linką w miłą pogawędkę. Poszedł jeszcze tylko sprawdzić, czy Linka czasem nie jest poszukiwana międzynarodowym listem gończym  i gdy się okazało, że nie jest znanym handlarzem ludźmi - choć zdarza jej się odgrażać, że wystawi Dziwaka na allegro – wymierzył jej najmniejszy możliwy wymiar kary, czyli 2 pkt i 50 zł mandatu. Linka obiecała, że zachowa mandat na pamiątkę i dalej pojedzie już wolniej. Przydrożny targ nie cieszył się wzięciem, bo z niewiadomych przyczyn wszyscy omijali ich szerokim łukiem, więc pozbierała swoje rzeczy, przezornie zostawiając dokumenty na wierzchu. Na odchodne pomachała Jacipokaże, który jej odmachał i jako prawdziwy pirat drogowy ruszyła z dumą w dalszą podróż.


Obraz zafalował i Linka wróciła to teraźniejszości. Mandat z sentymentem odłożyła do portfela. Do następnego razu.

Komentarze

  1. Nie wiem dlaczego, ale z tą historią skojarzył mi się następujący utwór:
    https://www.youtube.com/watch?v=lvKPz5oU4bI
    Czekam! Walczę! Czuję! Życie! Myślę! Żyję! Wierzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby nie to, że yyy - a imię jego Komandos:D - już tam nie gra, no i w sumie się rozpadli to wzięłabym to za kryptoreklamę.
    Przez chwilę była delikatna piracka nuta, prawie szanty! podejmuje wyzwanie Actimela!
    https://www.youtube.com/watch?v=EUcwo_R_8vk

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobre :P :D Na, Ozyrysa, bo jeszcze połamię okulary :P W podtekście, wtedy "to oczywiście Pan będzie temu winny". Aspirant poczuł się pewnie jak w domu :P Aż mi latem zapachniało :) W sumie, to moje było jeszcze 3 tygodnie temu, bo tam teraz 34C.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdę mówiąc dopiero później dotarło do mnie, że być może Pan chciał mnie przebadać alkomatem... nie miałam nic do ukrycia, ale wyszło jak wyszło. Naprawdę ciężko wkłada się okulary i oczywiście, że on byłby winien :D
    34 to dla mnie za dużo, chyba, że nad jeziorkiem to spoko.

    OdpowiedzUsuń
  5. A może chciał przebadać ;)
    Dla mnie 34 też za dużo. Moja kumpelka się wczoraj żaliła, że miała 32C, w pokoju, nocą. To stanowczo za dużo... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mam jeden mandat, na pamiątkę, ale za jazdę na gapę, znaczy bilet wsiadając do kolejki miałam, ale marząc o niebieskich migdałach podarłam go w drobny mak !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. hyhyhyh takiej sytuacji jeszcze nie miałam :D szkoda, że sprawdzający nie był miłośnikiem puzzli, może wtedy przymknąłby oko.

    OdpowiedzUsuń
  8. W takiej sytuacji nie widzę innego wyjścia jak spanie w lodówce...

    OdpowiedzUsuń
  9. okulary sie cieżko wkłada? a o interkomie łączącym kierowcę z plecaczkiem dość krótkim łączem to chyba ballady pisać - kto kiedy i którą noga wsiada by nie zaplątać całości w węzeł gordyjski - a historia mile przenosi w czasie, bo teraz jest ostro na minusie, wszak styczeń znowu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z takimi gadżetami to ja bym nie ujechała nawet 5 metrów... Zostanę przy odwiecznej walce z okularami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Omójboże! Leżę i kwiczę! Dobrze że trafiła Ci się wyjątkowo rozgarnięta jednostka! Też chłopię musiało mieć niezły ubaw.

    OdpowiedzUsuń
  12. Pan był przemiły, przyznaję bez bicia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Abstrahując od poczucia humoru funkcjonariusza, to jak się U Ciebie emotki wstawia? Mam gruby deficyt słownictwa i wspomożenia szukam. I jak odpowiedzi na pocztę zaabonować? Wiesz, sama to przed emeryturą nie wpadnę na rozwiązanie...

    OdpowiedzUsuń
  14. Hmmm ciężka sprawa :D emotki robią się same, tylko nie można ich łączyć z tekstem. Jeśli dobrze zrozumiałam o co Ci chodzi, to w kokpicie w ustawieniach wybierasz dyskusję i tam jest opcja, co by nie zlatywały powiadomienia na pocztę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta... Jasne... Przyznałam się uczciwie do skromnego słownictwa, a Ty mi z jakimś kokpitem wyjeżdżasz! I jeszcze opcjami straszysz :( Proszę o wersję dla opornych.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie ja to tak nazwałam, tylko onet :D bo rozumie, że chcesz wyłączyć u siebie na blogu powiadamianie o komentarzach, które dostajesz na maila? Od początku logujesz się u siebie i od razu masz kokpit (panel sterowania, zwał jak zwał) z boku po lewej stronie wyszukujesz ustawienia, tam wybierasz dyskusję i musisz odhaczyć pole mówiące o powiadomieniach.

    OdpowiedzUsuń
  17. No właśnie nie. Chcę MIEĆ powiadomienia, ale pomimo podania adresu poczty, nie mam. Wcale nie loguję się z onetu. Ani ze swojego bloga. Na swoim blogu podrapać się mogę, a nie zalogować gdziekolwiek...

    OdpowiedzUsuń
  18. Aaaaa o to chodzi! To teraz mnie zrobiłaś na szaro. Ale niestety nie mam pojęcia, jak to ustawić i czy w ogóle można na onecie. Wygląda mi to na dłubanie w wordpress, a o tym wiem tyle samo co o budowie rakiet.

    OdpowiedzUsuń
  19. O proszę, jaka przygoda... 50 to faktycznie najniżej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano również uważam, że Pan był łaskawy, choć znowu aż tak dużo nie przekroczyłam wtedy prędkości.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprzątajcie, a będzie wam dane

Samozagłada: krok pierwszy

Wielkie powroty: epizod 1 – Sanatorium