Marzenia się spełniają
Przygotowawszy swoją stałą weekendową wyprawkę, Linka w prawą rękę chwyciła kubek ze świeżo zaparzoną herbatą w lewą schłodzone piwo i zagłębiła się w czeluściach długiego i ciemnego korytarza. Idąc tak w kierunku swojej samotni, poczuła, że coś jest nie tak. Mimo że w obrębie jej kiepskiego wzroku nie widziała nikogo, podświadomie wyczuwała czyjąś obecność. Poczuła, jak jej ciało przeszył mimowolny dreszcz. Wstrzymała oddech nasłuchując. Nadal nic. Włos jej się zjeżył na karku, a usta bezwiednie się poruszając, wydawały nieme dźwięki. Serce zaczęło jej łomotać w klacie, a cała krew odpłynęła z twarzy. Linka siląc się, odepchnęła nadciągającą falę paniki i przeszła w tryb obronny. Adrenalina zaczęła pulsować w jej żyłach, pobudzając mózg do działania. Spojrzała na lewą rękę i zaczęła rozważać przerobienie butelki na tulipana, jednak było to dobre piwo - a butelka optymistycznie patrząc była w połowie pełna - więc stwierdziła, że grzech marnować. Przerzuciła wzrok na prawą, tu sprawa była jeszcze prostsza, miała jeden ze swoich ukochanych kubków – akurat ten ze świętą Skrą - więc gotowa była ponieść wszelkie konsekwencje byleby ocalał. Nagle jakiś cień zamajaczył w oddali. Linka szybko podniosła wzrok i pełna trwogi skuliła się w sobie. Cień poruszał się coraz szybciej przemykając od ściany do ściany. Linka poczuła jak gorąca herbata zaczyna parzyć jej palce. Ostatkiem silnej woli powstrzymała drżenie rąk. Kurczowo zacisnęła pobielałe palce, spod których wykwitła pajęczyna pęknięć na butelce. Cień robił się coraz większy, przybierając antropomorficzne kształty. Gdy na jego wątłą sylwetkę padła smuga światła Linka z głośnym świstem wypuściła powietrze z płuc i z ulgą rozluźniła miażdżący butelkę uścisk. To Święty Spokój przemknął obok na paluszkach, nawet nie racząc jej jednym spojrzeniem, choć Linka dostrzegła, że uśmiecha się półgębkiem. Święty Spokój czmychnął i nagle rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając po sobie tylko Błogosławioną Ciszę.
Dzieci wyjechały.
Święty Spokój niestety tak ma, że tylko przemyka. Szast prast i już po nim
OdpowiedzUsuńHa! Ja bym jednak spróbowała Go zatrzymać...
OdpowiedzUsuńMiejsce świętego spokoju jest pod gruszą!
OdpowiedzUsuńJak znam życie, to w ślad za świętym spokojem kroczą kłopoty... lub co najmniej goście ;-)
OdpowiedzUsuńSzszsz może mnie nie znajdą...
OdpowiedzUsuńMusiał emigrować, metę mu zajęli i nowy budynek ZUS tam stawiają.
OdpowiedzUsuńMiał coś takiego w spojrzeniu, że wolałam nie próbować.
OdpowiedzUsuńMoże jak dam mu piwa i herbaty to zostanie na dłużej.
OdpowiedzUsuńPozory... Zna swoją wartość ;)
OdpowiedzUsuńŚwięty Spokój i Błogosławiona Cisza to moje największe świętości. Niestety, jak to bóstwa - często odległe i nieosiągalne.
OdpowiedzUsuńNiniejszym melduję powrót do świata (ledwo)żywych.
ŚS, jak to facet, ma swoje narowy :)) .. nie należy go zatrzymywać, bo Cię rzuci całkiem.
OdpowiedzUsuńZa to z BĆ należy zawrzeć pakt o nieagresji ;)
Tylko piwem nie częstować, bo jak zacznie śpiewać, to... :)))))))
Albo chciało mu się dwójkę i musiał szybko uciekać...
OdpowiedzUsuńTo takie nie fair, że częściej trafiamy na boga Kaca niż Święty Spokój i Ciszę.
OdpowiedzUsuńTo się dogadamy, niezmiernie lubię drzeć paszcze po piwie, będziemy intonować Hakune matate :D
OdpowiedzUsuńOznacza to, że teraz piosenka Rodowicz będzie brzmieć:
OdpowiedzUsuńA tymczasem stoję przed ZUS-em,
Pełny strachu i bez godności,
Bo mam to, co na świecie najgorsze:
Zaległooooooości...
Ale wtedy - niczym dr Jekyll - przekształci się w Spontaniczną Imprezę Jednoosobową. Jednakowoż;
OdpowiedzUsuńa. nadal jest szansa na dogadanie się,
b. kobieta zmienna jest, wiec o co cho...? :))))))
c. santa Piva di Polonia wielką świętą jest i basta :))))
Nigdy nie spotkałam się osobiście z bogiem Kacem, bo taki mam organizm. Ale dziś dostrzegłam Twój tytuł - tak bardzo chciałabym, żeby to była prawda...
OdpowiedzUsuńBudujesz napięcie ;D. Kubka ze Skrą bym nie poświęciła, choćby nie wiem, co się czaiło w kątach. Na niektóre poświęcenia nie da się zdobyć. ;D
OdpowiedzUsuńŚwięty Spokój to gość, który jak chce to przyjdzie i kiedy chce to odejdzie. Nie zawsze przyjmuje zaproszenia.
Święty Spokój to byt eteryczny i nie skrępowany fizjologią. Pewnie nawet nie wie co to jest "chcieć 2" ;)
OdpowiedzUsuńHyhyhy trzeba pomyśleć o jakiejś prawdziwej liście przebojów z Twoją radosną twórczością. Chociaż jakiś mały TOP5.
OdpowiedzUsuńAle jak jednoosobową, wszak to byty urealnione z chwytnymi kciukami, zdatnymi do trzymania boskiego bursztynowego trunku. Sprowadzą swoich ziomków np. Wróżkę Zębuszkę, Piaskowego Dziadka i wspomnianego wcześniej boga Kaca, i impreza taka, że Sunrise się chowa ;)
OdpowiedzUsuńCóż czasami się spełniają, nie wszystkie, nie zawsze, częściej się dostaje gołą dupą w pysk, ale jednak czasami się udaje i to nie tylko w tak prozaicznych sprawach.
OdpowiedzUsuńCzy jak byłaś dzieckiem wpadłaś do kociołka z magicznym napojem i dlatego nie masz nigdy kaca? Ja lata ciężkich eksperymentów musiałam znieść, żeby odkryć te pradawną wiedzę, a i tak jeszcze nie zawsze się udaje...
Dobrze prawisz, może skusiłby się na darmową kablówkę, czy coś...
OdpowiedzUsuńMoże czyta mojego bloga i się dowiedział ;)
OdpowiedzUsuńTacy goście nie zdarzają się nawet na cmentarzu. ;)
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Może to nie kocioł z magicznym eliksirem, tylko geny? Wydaje mi się, że chyba mój tato jest dość odporny... Bratem natomiast bóg Kac poniewiera rozpaczliwie. Niezbadane są wyroki DNA.
OdpowiedzUsuńPotrafisz sobie wyobrazić, że z moich marzeń nie spełniło się w życiu ANI JEDNO?
Zostało mi ostatnie, ale też nie widzę szans na jego realizację.
Ha! Ha! Ha! Naiwniara...
OdpowiedzUsuńOj... Że tak powiem jeszcze raz, oj... Nie no mnie kilka udało się odhaczyć z prywatnej listy, nie są jakieś spektakularne, ale się udało. No to będę trzymać kciuki żeby, w końcu się Tobie się poszczęściło.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Święty Spokój i Błogosławiona Cisza na cmentarzu to mają kwaterę :D
OdpowiedzUsuńSwięty Spokój, to też chyba kwestia definicji :P
OdpowiedzUsuńPrzy trzech nieletnich jednostkach definicja Świętego Spokoju staje się pojęciem uniwersalnym ;)
OdpowiedzUsuńGenialny tekst, haha!
OdpowiedzUsuńSamo życie.
OdpowiedzUsuń