Licencja na sprzątanie
Linka jest szczęśliwą posiadaczką wcale nie tak starego laptopa, którego użytkuje w bardzo niewłaściwy sposób - kiedyś już wspomniała, że zasługuje na dożywotnią rentę w sprawach IT. Nie chodzi nawet o plamy po zmywaczu do paznokci, które sprytnie zakleiła serduszkiem WOŚP, tylko o to, że z 400 GB pamięci zaczyna się niebezpiecznie ulewać, a biedny komp wydaje jęki niczym odkurzacz Predom, działając przy tym w tempie poruszających się lodowców. Czarę goryczy przelał komunikat wystosowany do Linki, że laptop na uruchomienie potrzebuje 263 sekund, a jego działania spowalnia 16 niepotrzebnych aplikacji. Oczywiście Linka jako pierwszy wróg zbędnych aplikacji, postanowiła je zlokalizować i z premedytacją unicestwić. Zakasała rękawy, rozsiadła się wygodnie w fotelu i rozpoczęła polowanie. Uruchomiła panel sterowania, następnie przeszła do odinstalowywania programów i nieoczekiwanie wydała przeciągłe: ooo . Jej oczom bowiem ukazała się lista tysiąca i jednej pozycji z programami różnej maśc...